Uwierzycie w to, że minęła już połowa wakacji? POŁOWA! Ani się
obejrzymy, pójdziemy znowu do szkoły i na uczelnię. Z każdym przemijającym
dniem coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jak szybko płynie czas. A
kiedyś, pamiętam, dni bardzo się mi dłużyły, ciężko było doczekać weekendu, chociaż
nie miałam zbyt wiele obowiązków i w zasadzie spędzałam godziny przed
komputerem lub telewizorem, a w wakacje – na dworze. To prawda: im jest się
starszym, tym szybciej umykają nam lata. Ktoś wie, jak je zatrzymać? Dajcie
znać, a w międzyczasie zapraszam na podsumowanie miesiąca!
przeczytane
W lipcu liczba przeczytanych książek przerosła moje oczekiwania. O ile
w ciągu roku szkolnego czytałam po 5-7 książek miesięcznie (co jest bardzo
dobrym wynikiem!), o tyle w wakacje mknę przez strony jak burza! Pożeraczka
książek. Przeczytałam aż 10 książek! Jestem z siebie bardzo dumna. Jestem też
pewna, że gdybym nigdzie nie wyjeżdżała, ten wynik byłby jeszcze większy. Ale
każdy ma przecież prawo do odpoczynku nawet od czytania, prawda?
Co więc przeczytałam? Na samym początku cudownego Chłopaka na zastępstwo,
trochę (bardzo) gorszą W ogień, świetną Maybe
Someday, zaczętą już jakiś czas temu w formie ebooka i teraz wreszcie
skończoną Na krawędzi zawsze oraz Jak powietrze. W międzyczasie
podczytywałam Kasację, którą udało mi się skończyć dopiero po przyjeździe.
Czytanie we Włoszech nie szło mi zbyt dobrze, chociaż długie trasy autobusem
były do tego idealną okazją. Jakoś jednak wolałam drzemać i słuchać muzyki, a
także pisać (tak, dobrze czytacie – do końca wakacji uporam się z tym
opowiadaniem i na początku września pojawi się na Wattpadzie) niż czytać. Mimo
to jestem szczęśliwa, że zabrałam ze sobą Greya, a nie The Fault In Our Stars.
Dlaczego? Pierwsze dwie, niemalże bezsenne noce wymagały czegoś, co oderwałoby
mnie od rzeczywistości. A Christian jest do tego najlepszy. Po powrocie
szybciutko przeczytałam też Małego Księcia, po raz enty. Tym
razem z trochę innym spojrzeniem, ale moje przypuszczenia jednak nie są prawdą.
A potem szło już wszystko z górki – Black Ice, Powrót do Daringham Hall
(mam nadzieję, że do czasu mojego przybycia nikt nie wypożyczy drugiej części…)
oraz zwieńczenie miesiąca – Prawie o Północy. Aż muszę podliczyć
przeczytane strony…. 4027. Takiego
wyniku nie miałam od dawna…
seriale i filmy
Jako że są wakacje, mam mnóstwo czasu nie tylko na czytanie, ale też
na oglądanie, prawda? Okazuje się, że to wcale nie jest takie proste. Bo akurat
mam na głowie również inne rzeczy… Ale udało mi się znaleźć czas zarówno na
kilka filmów, jak i seriale. Filmy obejrzałam dzięki aplikacji cda player, która pozwala oglądać filmy
za darmo na urządzeniach mobilnych. W ten sposób obejrzałam Sędziego
i Dla
ciebie wszystko, a także Lew, Czarownica i Stara Szafa. Ten
pierwszy to dramat z Robertem Downey Jr., opowiadający o cenionym sędzim
oskarżonym o zabójstwo. Ale nie tylko. To również historia rodziny sędziego,
jego synów i ciężkiej miłości między nimi. Drugi film to oczywiście ekranizacja
jednej z powieści Sparksa. Historia dwojga ludzi, którzy byli w sobie zakochani
jako nastolatkowie, ale potem ich drogi się rozeszły i znowu się spotkali po
śmierci wspólnego przyjaciela. Poznajemy ich historię od początku do końca.
Ciekawostką jest, że gra tam „młody Derek” czyli Ian Nelson. No i wisienka na
torcie – pierwsza część Opowieści z Narni. Od lat
wzbraniałam się zarówno przed filmami, jak i książkami. Dlaczego? Nie wiem. Ale
wreszcie wiem, co mnie ominęło. Film był świetny, wręcz epicki, a takie lubię
najbardziej. Kim ja byłam, że nigdy go nawet nie chciałam obejrzeć? Teraz
pozostaje mi przeczytać książki i obejrzeć pozostałe filmy.
Jednak to nie wszystko. Ten miesiąc obfitował wręcz w filmy. Monte
Carlo – świetna produkcja, z Seleną Gomez w roli głównej. Taka trochę
inna wersja Księżniczki i żebraczki. Listy
do Julii – piękna, cudowna opowieść o zaginionej miłości, z Amandą Seyfried
i Christopherem Eganem. W dodatku akcja dzieje się w Toskanii, film był więc
idealny przed moim wyjazdem. Można naprawdę poczuć ten klimat. Pewnego
razu w Rzymie jednak nie oddaje zupełnie klimatu Włoch, bo też akcja w
Wiecznym Mieście trwa zaledwie kilkanaście minut. Na koniec oczywiście Iluzja
2 – świetny jak poprzedniczk, mimo że wiele osób wytyka temu filmowi
błędy. Ja tam nic nie widziałam, za to cieszyłam się świetną produkcją,
zajmującą na ponad dwie godziny.
Jeszcze trochę o serialach – Suits powrócił! I jest świetny jak
zwykle. A może jeszcze lepszy. Teraz wszystko jest inne i czekam tylko na
rozwój wydarzeń. Outlander dalej jest w mych łaskach, choć na chwilę go
odstawiłam. Nie mniej jednak, bardzo lubię takie klimaty i z pewnością będę
kontynuować oglądanie. Kilka dni temu za to postanowiłam obejrzeć wszystkie
odcinki Dr House. 8 sezonów po średnio 24 odcinki…. Zapowiada się
ciekawe kilka miesięcy. A dosłownie wczoraj obejrzałam pierwszy odcinek Gry o
Tron, za namową mojego kolegi. A raczej jego jękami. Jak się okazało,
jest on znawcą tematu i zna całą GoT na pamięć. Biada mi…
lifestyle
Pewnie zauważyliście, że to podsumowanie jest dłuższe niż zwykle. Bo
po co mam się ograniczać na swoim blogu? Dzięki nagłówkom przeczytacie tylko
to, co będziecie chcieli. A ja mogę przelać swoje myśli na… klawisze. Mam
nadzieję, że takie rozwodzenie się jednak Wam się spodoba.
Co więc w moim życiu? Ten miesiąc był dosyć stresujący i polegał
głównie na porządkowaniu bałaganu w mojej głowie i sercu oraz wylizywaniu ran. Ale
już się podnoszę, poprawiam koronę i idę do przodu. Przeszłość wyznacza mi
kierunek. Myślę, że w sierpniu będzie podobnie, ale to wrzesień okaże się dla
mojej psychiki największą próbą. Muszę się do tego przygotować…
Stwierdziłam, że MUSZĘ zwolnić. Uporządkować swoje życie i zdecydować,
czego tak naprawdę chcę i co potrzebuję. Od tygodni myślę tylko o tym, ile
rzeczy muszę zrobić przed wrześniem. Ile osiągnąć w ciągu zaledwie kilku
miesięcy. Ile się nauczyć. To wszystko zaczyna mnie powoli przytłaczać. A
przecież mam dopiero (nawet nie) 17 lat! Mam przed sobą całe życie na
spełnienie swoich marzeń i osiągnięcie tego, co chcę. Taka refleksja naszła
mnie dopiero pod koniec tego miesiąca. Dlatego w sierpniu zamierzam otrząsnąć
się z wszystkiego, co zbędne i ustalić plan działania w oparciu na rady innych.
W zamiarach jest też uporządkowanie wishlisty i zdecydowanie, ile z
tych rzeczy naprawdę chcę i potrzebuję. A także przygotowanie postów na
półrocze i skupienie się trochę na tworzeniu. Zaniedbałam moje twory i Wattpad.
Mówiąc prosto: chcę zrobić to wszystko, żeby potem móc w spokoju skupić się na
nauce.
blog
Na blogu pojawiło się 10 wpisów, co jest normą. Nie będziemy więc ani
płakać, ani skakać. Wersji roboczych nadal jest dużo, a teraz doszły do tego
jeszcze recenzje, co mnie cieszy. W końcu nie muszę się dręczyć, że nie mam co
opublikować kiedy brak weny. Trzeba jednak te wersje robocze dopieścić, a tym
zajmę się jeszcze w tym tygodniu.
I tak… blog jakoś się trzyma. Więc trzymam się i ja. Choć zauważyłam,
że zainstalowanie Disqusa spowodowało spadek liczby komentarz, co mnie trochę
martwi… Nie chcecie być aktywni, nie macie czasu czy nie lubicie tego pana?
Mała przypominajka postów z lipca:
Podsumowanie czerwcaChłopak na zastępstwo - Kasie West
W Ogień - Ewa Seno
Czytelnicze plany wakacyjne
Stosik 3|2016
Maybe Someday - Colleen Hoover
Jak Powietrze - Agata Czykierda-Grabowska
Huawei P8 Lite - moja luźna opinia + jak edytuję zdjęcia
Kasacja - Remigiusz Mróz
Prawie o Północy - C.C. Hunter
Tak wyglądał u mnie lipiec. A co u Was? Jakie plany na
resztę wakacji? Biernie czy aktywnie?
PYTANIE DO WAS:
Ile najwięcej książek
w ciągu miesiąca udało Wam się przeczytać?