Tytuł oryg.: Frozen
Scenariusz: Jennifer Lee
Reżyseria: Chris Buck, Jennifer Lee
Premiera: 29 listopada 2013 (Polska) 20 listopada 2013 (świat)
Produkcja: USA
Gatunek: animacja, przygodowy
Czas: 108 min
Wersja językowa: dubbing PL
We wspaniałym królestwie Arendel dorastają siostry Anna i Elsa. Starsza ma niezwykłą moc, którą ukrywa od tragicznego wypadku w dzieciństwie. Kiedy król i królowa giną podczas sztormu, Elsa musi przygotowywać się do objęcia władzy. Gdy ten dzień nadchodzi, ujawnia się niebezpieczna natura daru dziewczyny. Arendel pokrywa lód i śnieg, a Elsa ucieka w góry. Anna, pragnąc przywrócić lato, wyrusza na poszukiwania siostry. Po drodze spotyka Kristoffa. Jednak kiedy docierają do zamku Elsy, okazuje się, że dziewczyna nie wie, jak powstrzymać zimę. Paraliżuje ją strach. Czy jest jakaś szansa dla królestwa?
Od zawsze lubiłam bajki Disney'a. Teraz są jeszcze piękniej rysowane, co tylko zachęca mnie do ich obejrzenia. Kiedy więc na ekrany kin weszła "Kraina Lodu" zapragnęłam ją obejrzeć. Cóż, było warto męczyć się ze słabą jakością na portalu filmowym, bo animacja jest wspaniała.
Po raz pierwszy nie mamy do czynienia ze ściśle określonym czarnym charakterem. Przez większość bajki jest to Elsa, wystraszona i nieco bezradna. Disney pokazuje nam, że ktoś dobry również może czasem zachowywać się jak czarny charakter, kiedy panuje nad nim strach i nie wie, co robić. Kolejna nauka płynąca z pięknej animacji - nie wierz nieznajomym. Anna poznaje przystojnego i czarującego księcia Hansa, w którym się zakochuje i chce się z nim pobrać, mimo że zna go tylko jeden dzień. Elsa oczywiście odmawia (tutaj rodzicielska rola), na co jej siostra się wścieka i prowokuję królową do ujawnienia mocy. I tak się to wszystko zaczyna.
Dlaczego nie możemy ufać księciu? Czai się w nim zło, ale o tym przekonajcie się już sami.
Animacja jest przepiękna, jak prawie każda bajka Disney'a zawładnęła moim serce. Oczywiście bohaterowie co kilkanaście minut sobie śpiewają, bo jak inaczej można wyrazić to, co się czuje, jak nie piosenką? Śpiewy i tańce towarzyszą nam od dawna w bajkach Walta, więc to nie powinno nikogo dziwić. Tym bardziej, że piosenki są piękne.
Kogóż usłyszymy w głównych rolach? Anne Cieślak jako Annę (ale sobie wymyślili). Chyba nie muszę przedstawiać tej aktorki? Znacie ją z "Dlaczego nie" i "Śluby Panieńskie", ale możecie kojarzyć też z innych filmów. Lidia Sadowska to Elsa, a Grzegorz Kwiecień "podszywa" się pod Hansa. Natomiast głos Kristoffowi użyczył Paweł Ciołkosz. W przezabawnego Olafa-bałwana wcielił się Czesław Mozil. Nie wiem jak wy, ale ja kojarzę te osoby piąte przez dziesiąte, ale nie głosy są tu ważne, a sama bajka.
Zapomniałam wspomnieć o mojej drugiej ulubionej postaci - Olafie. Jest to bałwan stworzony przez Elsę, który... mówi! Jego marzeniem jest zobaczyć lato, co jest ironią, bo przecież się roztopi! Ale i na to twórcy znaleźli sposób, więc koniec końców nikt nie ginie. A szkoda, śmierć jakiejś osoby ubarwiłaby nieco bardziej bajkę, ale trudno.
Najbardziej chyba podobała mi się niedostrzeżona miłość. Widać, że oboje się kochają, jednak on pozwala jej odejść do innego, myśląc że jego pocałunek ją uratuje. Piękne też było przesłanie, że nie tylko miłość damsko-męska może uratować główną bohaterkę. Również miłość rodzinna jest do tego zdolna.
I znowu twórcy z wytwórni Disney'a pokazali mi, że warto czasem być dzieckiem. Chociażby dlatego, że gdybyśmy się wstydzili, nie moglibyśmy zobaczyć pięknych bajek. Zamieńcie się więc w dziecko i zapomnijcie o swoim wieku, bo dla tej bajki warto.
Moja ocena: 6/6
Zwiastun:
Piosenka Elsy (English):
Odpowiednik tej samej piosenki w wykonaniu Demo Lovato (piosenka - piękna, teledysk już mniej):