2014/02/18

098. Gwiazd naszych wina - John Green

Okładka książki Gwiazd naszych wina

Tytuł oryg.: The Fault In Our Stars
Seria/cykl:
Tłumaczenie: Magna Białoń-Chalecka
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 312
Gatunek: beletrystyka, dla młodzieży


Hazel ma szesnaście i lat i raka tarczycy z przerzutami do płuc. W oddychaniu pomaga jej zbiornik z tlenem i specjalna maszyna. Wiedzie zwyczajne życie osoby chorej na raka, godząc się ze wszystkimi "skutkami ubocznymi umierania", jak je nazywa. I wtedy poznaje na spotkaniu grupy wsparcia Augustusa - przystojnego chłopaka, który w wyniku raka stracił nogę. Szybko przekonuje się, że Gus jest wspaniałym przyjacielem i zakochuje się w nim. Razem lecą do Amsterdamu, aby spotkać się z ulubionym pisarzem. Często się spotykają, rozmawiają. I wtedy druzgocąca wiadomość wstrząsa Hazel i sprawia, że przyszłość już nie jest taka jasna.

Czy są jakieś szanse dla Gusa i Hazel? Czy rak może przeszkodzić prawdziwej miłości i przyjaźni? Co trzeba zrobić, aby zasłużyć na pamięć ludzi?

Kiedy tylko przeczytałam opis pomyślałam "Green znowu faszeruje nas smutnymi i prawdziwymi historyjkami" i tak właśnie jest. Green znowu sięga po historie wzięte z życia, które mówią o życiu, śmierci, przeznaczeniu i wielkiej miłości, która zdarza się raz w życiu.

Rak atakuje mnóstwo ludzi. Nieważne w jakim wieku, nie ważne kim są. Choroba nie wybiera. Hazel zachorowała jako dziewczynka. Teraz ma szesnaście lat i wie, że umrze. Wie też, że każdy dzień jest błogosławieństwem, szczególnie ten spędzony z Gusem. Jej życie wypełnione jest zmaganiami z chorobą i wszelkimi przeszkodami, jak bardzo strome schody. Brakuje jej tchu, ale ma marzenia. Ma marzenia, pytania i hobby. Uwielbia czytać. I to właśnie łączy ją i Augustusa, oprócz śmiertelnej choroby.

John Green jak dla mnie może być mistrzem złych zakończeń. Przeczytałam już drugą jego książkę i skończyła się ona w równie podły sposób co pierwsza. No bo jaki szanujący się pisarz uśmierca swoich bohaterów, pozbawia ich marzeń, planów, przyszłości? Mimo tego, Green pisze bardzo wzruszająco i szczerze. Nie owija w bawełnę, co szczególnie widać w "Gwiazd naszych wina". Mówi nam to, co jest rzeczywistością i jasną wizją przyszłości nie tylko w chorowaniu na raka: o śmierci. Jasno przedstawia wszystkie zalety i wady umierania. Pokazuje, że można żyć po śmierci bliskiej osoby. 

Bohaterowie są bardzo barwni, chociaż trochę irytowała mnie Hazel i te jej ciągłe "ostatni raz cośtam...", "nigdy więcej już cośtam". To było nie tyle wzruszające co denerwujące, bo można było dzięki temu przewidzieć, co dalej się stanie, a to przeszkadzało w ronieniu łez nad daną sytuacją. Poza tym, nienawidzę takich tekstów. Są odpowiednie na pogrzeb, nie na tekst, który rzekomo pisze nastolatka. 

Miłość w książce pokazana jest z jak najlepszej strony, jednak nie brakuje tu też upadków. "Gwiazd naszych wina" pokazuje, że miłość potrafi pokonać śmierć, jest nieśmiertelna i tylko ta prawdziwa ukochana osoba wie, co podobałoby się drugiej. Green bardzo się tutaj wykazał znajomością terminów medycznych i wspaniałymi wyjaśnieniami w języku młodzieży. 

Podsumowując: kolejna wspaniała, acz smutna powieść Greena, która ukazuje prawdę o raku i miłości w najgorszym momencie życia. Sądzę, że książka przybliży młodzieży, ale nie tylko, śmiertelną chorobę, jaką jest rak. Pomoże nam zrozumieć, jakim zagrożeniem dla przyszłości chorego jest nawrót choroby. Pokazuje też, że miłość jest wieczna i że zawsze należy być przygotowanym na najgorsze. 
Cena detaliczna: 34, 90 zł
Moja ocena: 9/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Book Lovers, Książkowe podróże (USA i Amsterdam)

Facebook | Lubimy czytać | lawendacorine@gmail.com