2014/07/13

Z sześcioma córkami nie tylko na lato...

...czyli rozmowa z Małgorzatą Szyszko-Kondej, autorką „Sześciu córek”, NAJLEPSZEJ KSIĄŻKI NA LATO (wg portalu Granice.pl)

Jestem dziennikarką, autorką utworów dla dorosłych i dla dzieci. Pisałam reportaże, felietony, wiersze, opowiadania, słuchowiska radiowe, piosenki. Ukończyłam Filologię Polską i Pomagisterskie Studium Dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. Jestem członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i członkiem IBBY (International Board on Books for Young People).

Podpisywałam się różnymi, choć podobnymi nazwiskami: Małgorzata Szyszko, Małgorzata Kondej, Małgorzata Szyszko-Kondej. Pomyślałam, że teraz nadszedł czas, żeby to uporządkować.
W roku 1986 wyjechałam z Warszawy do Białegostoku i tam pracowałam jako dziennikarka kolejno w Kurierze Podlaskim, Kurierze Porannym (1986-2005), a później na Uniwersytecie w Białymstoku, gdzie byłam redaktor naczelną pisma „Nasz Uniwersytet” (2005-2009)

Zdjęcie pochodzi ze strony autorki szyszkokondej.pl
Stale współpracowałam z pismami dla dzieci: „Ja, Ty, My” (MAW), „Kwakiem” (Prószyński i Spółka), a także z pismami dla dorosłych m.in.: Zwierciadłem, Kobietą i Życiem, National Geographic, a ostatnio przez 10 lat z Przeglądem Reader’s Digest, gdzie moje reportaże często były tłumaczone na język angielski, hiszpański, a nawet arabski.
W roku 2008, wróciłam do Warszawy, mieszkam tu i po wielu latach przerwy zaczęłam pisać książki. (ze strony autorki)


I. L.: Jak zaczęła się Pani kariera pisarki? 
- Bardzo typowo. Zaczęłam od poezji jeszcze w liceum i to wierszami debiutowałam w całkiem poważnych wtedy pismach jak „Poezja”, „Radar” itp. Później była długoletnia współpraca z pismami dla dzieci (Miś, Świerszczyk, Ja,Ty,My, Kwak) i wreszcie bardzo dobrze przyjęta książeczka „O czym skrzypi szuflada, o czym mruczy piec”, która wyszła w 200 tysiącach egzemplarzy! W taki nakład trudno dziś uwierzyć, prawda? Później były nagrody… Ale nie wydaje mi się to ciekawe. Teraz cieszę się z tej ostatniej, przyznanej mi przez internautów: „Sześć córek” NAJLEPSZĄ KSIĄŻKĄ NA LATO.

I.L.: To z pewnością niesamowite uczucie pisać i wydawać książki, jednak wiąże się również ze stresem, zastanawianiem się „czy to się sprzeda”, brakiem natchnienia, rozczarowaniem, kiedy czytelnikom nie podoba się nasza książka. Czy te uczucia towarzyszyły Pani kiedykolwiek?
- Oczywiście, często i na pewno wszystkie. Poza jednym: pisząc, nigdy nie zastanawiam się – czy to się sprzeda?  Raczej, jak budować fabułę, żeby była ciekawa i jak prowadzić moje bohaterki, żeby były prawdziwe. 

I.L.: Pisze Pani przede wszystkim dla dzieci, co sprawiło, że postanowiła Pani napisać coś dla starszych odbiorców?
- Jestem dziennikarką, pisałam przede wszystkim reportaże na  „dorosłe tematy”, których bohaterami również byli ludzie dorośli, a także poezję czy utwory satyryczne dla starszych odbiorców. Kiedy „Super Ekspres” nie był jeszcze tabloidem, a popularną, bardzo czytaną gazetą, drukowałam w niej powieść w odcinkach. Ostatnio wydaną książkę uważam za kontynuację wcześniejszej twórczości. Więcej można przeczytać na mojej stronie: www.szyszkokondej.pl

I.L.: „Sześć córek”, Pani najnowsza książka, łączy w sobie różne pokolenia, od 60-letniej Grażyny do 19-letniej Mileny. Skąd pomysł na taką powieść?
Zdjęcie z archiwum Ines Lavender
-  Z życia. Znam bardzo podobną historię, choć dla potrzeb powieści musiałam ją trochę zmienić. Moje bohaterki różni wiek, doświadczenia, język. Wydarzenia historyczne w Polsce, które miały wpływ na ich dalsze losy albo zwyczajnie inne wspomnienia. Łączą - podobna wrażliwość, tęsknota za miłością, niezgoda na zakłamanie.
Opowiadam o trzech dniach z życia kobiet, które dowiadują się, że zmarł ich wspólny ojciec.  
Pięknie napisała do mnie jedna z czytelniczek – „Dziękuję za opisane moje życie, a także życie mojej mamy i córki. To niesłychane, otworzyła Pani moje wspomnienia. Nie mogłam się od książki oderwać. Ciekawe, że moja mama i córka połknęły Pani powieść też w ciągu dwóch nocy, a potem gadałyśmy, gadałyśmy…

I.L.: Milena zakochuje się w chłopaku poznanym przez Internet, jest to odzwierciedlenie przez Panią w swojej książce rzeczywistości, która nas otacza (miłości on-line itd.) i  młodzieżowy akcent, czy naprawdę wierzy pani w miłość przez Internet?
- Naturalnie, wierzę w miłość, która zaczyna się w szkole, na imprezie, w autobusie, na przystanku i … przez Internet. Wierzę w miłość.

I.L.: Co myśli Pani o blogach recenzenckich i portalach literackich, na których zamieszczane są opinie o książkach? Wielu autorów nie liczy się z opiniami blogerów i stawiają na „profesjonalne” recenzje w gazetach i innych mediach. 
- Opinie na blogach, zwłaszcza ludzi, którzy z zamiłowania, a nie z obowiązku czytają książki, są dla mnie bardzo ważne. Jestem pewna, że  blogerzy książkowi to są pasjonaci, „zaczytani zwariowani”. I choćby dlatego mam dla nich duży szacunek. 

I.L.: Utożsamia się Pani z którąś ze swoich bohaterek?
- Z każdą, bo na osobowość i losy każdej składają się również moje wspomnienia i przeżycia. Utkałam je z własnych obserwacji, doświadczeń i emocji. Cieszę się, że również moje czytelniczki uznają je za są bliskie i to zarówno te 20-30-letnie, jak i starsze.

I.L.: Na swojej stronie, pisze Pani o sobie „Lubię jeździć pociągiem, słuchać ludzi, czytać wiersze i lizać lody na patyku.” Temu pierwszemu się nie dziwię, drugiemu i trzeciemu też nie bardzo, ale ostatnie? Tutaj mnie Pani zaskoczyła. Jeśli mogę zapytać: jakie lody najbardziej Pani lubi?
- Bardzo lubię dobre lody (z tym patykiem trochę przesadziłam!), zwykłe tradycyjne – śmietankowe czy czekoladowe. To smaki dzieciństwa.

I.L.: Jaki jest Pani ulubiony gatunek literacki? Jaką książkę poleciłaby mi Pani z tego gatunku?
- To się zmienia. Ostatnio czytam przede wszystkim biografie (teraz wyszła ciekawa o Halinie Poświatowskiej), ale od lat najbardziej pochłania mnie literatura faktu. Polecam ostatnią książkę Hugo Badera „Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak”. 

I.L.: Jakie jest Pani motto życiowe?
Teraz Pani mnie zaskoczyła! Na pewno się zmienia, zależy od wieku, sytuacji… Teraz brzmi: „Po prostu żyć!” 

I.L.: Jest Pani mieszkanką Warszawy. Jakie jest Pani ulubione miejsce w tym wielkim mieście?
- Na pewno Stare Miasto i okolice Wisły, nie będę tu specjalnie oryginalna. Starówka jest na tyle mała, że można ją obejść w ciągu jednego spaceru, i na tyle magiczna, żeby w tym czasie przenieść się do niezwykłego, zaczarowanego świata.

 Dziękuję za rozmowę. 
Książka Małgorzaty Szyszko-Kondej została wybrana przez internautów Najlepszą Książką na Lato w 2014 roku! Gratulujemy i dziękujemy wszystkim głosującym!

A Was zachęcam do przeczytania mojej recenzji książki pani Małgorzaty o tutaj.