Tytuł oryg.: Crown of Midnight
Seria/cykl: Szklany tron #2
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 496
Gatunek: Fantasy
"Szklany tron" wywołał u mnie różne uczucia i pozostawił wielki niedosyt. Dlatego też bardzo cieszyłam się, kiedy na mojej półce pojawiła się "Korona w Mroku" i tylko ode mnie zależało, kiedy ją przeczytam. Padło na kilka letnich dni i wieczorów, podczas których dałam się ponieść emocjom. Czytanie tej książki na początku było jak spotkanie ze starymi przyjaciółmi. Z radością witałam w kolejnych opisach Celaenę, Doriana i Chaola. Bohaterowie cyklu wymościli sobie miejsca w moim sercu i z pewnością zostaną tam długo.
Od samego początku nie miałam żadnego problemu z wdrożeniem się w akcję. Płynęła bardzo szybko przez całą książkę, w niektórych tylko momentach gwałtownie przyspieszając. W poprzedniej części cyklu widać było ogromny potencjał autorki, który nie do końca został wtedy wykorzystany. W drugiej części ten potencjał został uwolniony, dzięki czemu mamy tu do czynienia z większą ilością opisów zadań Celaeny, jej poszukiwań i walki. Książka aż kipi od humorów dziewczyny, a także ilości wydarzeń i tajemnic.
W wielu powieściach denerwowałoby mnie samolubne i dziecinne zachowanie głównej bohaterki, tutaj natomiast taka sytuacja miała miejsce tylko raz i była to wina zarówno Chaola jak i Celaeny. Ich zachowanie przez te kilka stron nie pasowało mi do ich charakterów, byli zbyt "słodcy". Na szczęście ta sytuacja trwała krótko i szybko wszystko wróciło do normy, przez co nie przeszkadzało mi tak bardzo podczas lektury. Muszę też przyznać, że w innych okolicznościach czułabym się trochę zawiedziona przewidywalnością, która w pierwszej części była nadmierna, a tutaj dotyczyła tylko jednej rzeczy. Domyśliłam się tego już podczas czytania "Szklanego tronu" i końcówka "Korony w Mroku" nie była dla mnie aż takim zaskoczeniem. Jednak powitałam ten fakt zwykłym "Wiedziałam!", a nie zirytowanym "Serio? Takie to przewidywalne?". Co jest zasługą wspaniałości tej książki.
Już od pierwszej części moim sercem zawładnęli Chaol i Dorian. Dwaj mężczyźni tak wspaniali i miejscami tak zabawni, a także tak bardzo się różniący to doskonałe posunięcie autorki, aby zdobyć serca czytelniczek. Przyznam sama, że nie mogę się zdecydować, kogo lubię bardziej. W pierwszej części stawiałam na Doriana, jednak w drugiej nie miałam nic przeciwko zbliżeniom Celaeny i Chaola, więc w sumie moje serce jest podzielone. Sama Celaena również jest wspaniałą bohaterką. Sarkastyczna, samolubna, dumna, a jednocześnie delikatna, czuła i współczująca. Bardzo chciałabym znać kogoś takiego i mieć u swego boku.
Styl i język autorki jest bardzo prosty, dostosowany do odbiorców - młodzieży. Należy jednak zwrócić uwagę na udane połączenie świata, który przypomina nieco średniowiecze i prostego języka. Powieść jest łatwa w odbiorze, przyjemna w czytaniu. Porywa od pierwszej strony i trzyma aż do końca. A nawet wtedy nie chce wypuścić. Można ją bez słowa krytyki z mojej strony zaliczyć do wspaniałych powieści fantastycznych, tym bardziej, że w "Koronie w Mroku" pojawia się już bardziej rozwinięty wątek magii, który również jest bardzo ciekawy.
Zanim jednak sięgniecie po "Koronę w Mroku" lub jeżeli już czytacie, a nie doszliście jeszcze do 400 strony - nie czytajcie tej książki w nocy, jeżeli jesteście trochę strachliwi. Ja popełniłam ten błąd i choć nie miałam większych problemów z zaśnięciem, (wstyd się przyznać) w każdym cieniu podczas drogi do łazienki widziałam różne potworności. Nic tak wspaniale nie działa na wyobraźnię jak dokładne opisy potwora i ciemność. Mimo tego - albo właśnie dlatego - polecam Wam "Koronę w Mroku", jak i cały cykl. Warto przeczytać. Ja z niecierpliwością czekam na kolejną część.
Cena detaliczna: 39,90 zł
Moja ocena: 10/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam Fantastykę, Mitologia YA, Książkowe podróże (Erilea), Klucznik