Od kiedy obejrzałam "Pitch Perfect" nie mogłam się doczekać drugiej części. Trochę się naczekałam na napisy, ale wreszcie udało mi się zobaczyć! Niesamowicie się cieszyłam, ale nie liczyłam, że ta część będzie jeszcze lepsza niż poprzednia...
Utalentowane i cóż, niegrzeczne dziewczyny z zespołu a capella Barden Bellas wracają! Jeszcze bardziej niegrzeczne! Zmierzą się z innymi zespołami w konkursie, którego nigdy jeszcze nie wygrał amerykański zespół. Oczywiście, liczy się talent, ale w tej rywalizacji wszystkie chwyty są dozwolone, a Barden Bellas mają oprócz głosów cięte języki i nie zawahają się ich użyć. (Filmweb)
Bellas po fatalnym występie na urodzinach samego prezydenta USA, podczas którego doszło do wstydliwej wpadki z Grubą Amy w roli głównej, zostają wyrzucone z rywalizacji i występów, nie odbywają swojego tourne, a także przestają być chlubą uczelni. Dostają niemiłe listy i są wyśmiewane. Jedynym sposobem na odkucie się i wrócenie do łask publiczności jest występ na Światowych Mistrzostwach A Capella, których do tej pory nie wygrał żaden zespół ze Stanów. Ale to typowe wyzwanie dla Słowików! Problem w tym, że gdzieś zgubiło im się brzmienie... Może Amy na nim siedzi? W międzyczasie Beca zaczyna pracę u producenta muzycznego, który daje jej niezłą szansę. Czy ją wykorzysta? Czy łatwo będzie odejść? Czy wygrają?
W drugiej części jest trochę mniej muzyki, ale za to dużo humoru. Ja niespecjalnie przepadam za typowymi komediami, w których reżyser zmusza nas do śmiania się z głupich zachowań bohaterów. Tutaj tą rolę odgrywała Amy, ale również Emily. Wkurzało mnie to. O ile Beca od czasu do czasu rzuciła jakimś zabawnym tekstem, mającym na celu obrażenie wokalistki niemieckiej grupy, a który tak naprawdę był komplementem i z tego się śmiałam, to Amy i Emily albo głupie udawały, albo głupie były, cały czas. Rozumiem, że to typowy chwyt w komediach, umieścić "głupiego i głupszego", ale ja tego nie kupuję i nie zmienia to faktu, że tego nie lubię.
W tej części dziewczyny mniej śpiewają, ale za to mamy powielenie pewnych elementów z pierwszej części, a także coś nowego. Powielone są np. bitwy a capella, co jest świetnym elementem obrazu. W "Pitch Perfect 2" Bellas muszą odnaleźć dawne brzmienie, znowu stać się zespołem. Były sławne, teraz się ośmieszyły i muszą stać się jednością, żeby to naprawić. Twórcy pokazują nam siłę przyjaźni i jej magię, co jest wspaniałe.
Oczywiście nie jest tak, że muzyki w ogóle nie ma. Das Sound Machine występuje, dziewczyny śpiewają "When I'm Gone" z pierwszej części, ale to na finał wszyscy czekają. Każdy wie, że wygrają, ale robi w portki ze strachu, że tak się jednak nie stanie. Szczególnie po "My Songs Know What You Did in the Dark" niemieckiego zespołu, przy którym niestety zdradziłam Bellas i śpiewałam razem z konkurencją moją ulubioną piosenkę. Sorry. Ale szybko zapomniałam o tym występie, bo dziewczyny wystąpiły z "Flashlight" Jessie J (piosenką ze ścieżki dźwiękowej) i to przelało czarę. Były ekstra, jak w pierwszej części, ale ze względu na rangę światową to było jeszcze lepsze. Super się przy tym bawiłam.
"Pitch Perfect 2", o ile to w ogóle możliwe, jest jeszcze lepszy niż pierwsza część. Świetnie się przy nim będą bawić miłośnicy muzyki i komedii. Ja się super bawiłam. Ścieżka dźwiękowa zostaje z nami na długo, bo jest niezapomniana. Tak więc jeżeli jeszcze macie możliwości, rozwiejcie je i obejrzyjcie ten film!
Pitch Perfect 2, Elizabeth Banks, USA, 2015