Jonasz mieszka w idealnej społeczności. Wszystko jest dokładnie uporządkowane i zaplanowane. Niedługo Jonasz przejdzie do grupy dwunastolatków i dostanie swój przydział do zawodu, gdzie odbędzie należne szkolenie i spędzi resztę życia na wykonywaniu swojego zadania. Starszyzna osiedla dobrze wie, do jakiego zawodu go przydzielić, jednak chłopak martwi się, ponieważ wydaje mu się, że pasowałby wszędzie i nigdzie zarazem. I ma rację. Kiedy podczas uroczystości dwunastolatków przewodnicząca pomija jego numer, Jonasz zaczyna się bać nie na żarty. Wkrótce jednak okazuje się, że ma zostać nowym Odbiorcą Pamięci. Trafia więc na szkolenie do Dawcy, które na zawsze zmieni jego sposób postrzegania świata.
Kiedy sięgałam po "Dawcę" liczyłam na to, że książka odpowie na pytania, które pozostawił po sobie film. Byłam na nim w kinie w dniu premiery i wyszłam z kina nieco osłupiała z milionem pytań w głowie. A raczej wielkim pytajnikiem nad głową. Tak, książka odpowiedziała na część tych pytań, ale wciąż czuję jakby pewne kwestie pozostały niejasne. Jakbym dostała swoje odpowiedzi, a jednocześnie nie. Takie dziwne uczucie niedosytu, bo przecież nawet nie potrafię sformułować swoich pytań.
Czytałam kilka recenzji zarówno pierwszego, jak i drugiego tomu serii Lois Lowry. W związku z tym, że były one różne nie spodziewałam się po tej książce jakiś wielkich rzeczy i ich nie dostałam. Sam film nie był epicki, z tego co pamiętam, oprócz obrazu i wykonania, bo te były świetne. Ale nie da się zrobić czegoś fantastycznego z niczego. Powodem tego, że świat przedstawiony w filmie był taki wspaniały jest wyobraźnia Lowry. "Dawca" to nie zła książka, ale nie jest też zachwycająca. Lowry ma bardzo dobry styl, prosty język i sposób opowiadania, który ani trochę nie wykracza poza umysł Jonasza. Nie serwuje nam informacji, których chłopak w żaden sposób nie mógłby posiąść. Jeżeli coś jest dla niego niejasne, to jest niejasne również dla nas. Podczas czytania czuje się, że jest to doświadczona autorka. "Dawca" nie jest jej pierwszą książką, a my w żaden sposób tak nie myślimy.
Ogromną zaletą książki jest społeczność w niej opisana. Z jednej strony nastawiamy się na dystopijną, czarno-białą opowieść, w której wiadomo, co jest dobre, a co nie. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Z drugiej strony dostajemy lekturę, w której została ukształtowana społeczność zdająca się mieć same zalety. Panuje ład i porządek, każdy ma swoje miejsce, każdy czuje się potrzebny. Nie ma bezrobotnych, biednych, głodujących. Nie ma gniewu, wojen, smutku, zazdrości. Jest to zupełnie inna wizja niż te, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić. Panem z "Igrzysk Śmierci" było okrutnym państwem, w którym umierali ludzie, ku uciesze innych. Stwórców z "Więźnia Labiryntu" zaślepiała żądza stworzenia leku na Pożogę, w "Niezgodnej" uporządkowany świat krzywdził pojedyncze jednostki. W "Dawcy" jest zupełnie inaczej. Nie ma złych emocji, nie ma wspomnień, więc jak ludzie mogą czuć się niedobrze w obecnej rzeczywistości?
Lowry w "Dawcy" uświadamia nam, jak ważne są podstawowe wartości: miłość, dobro, uczciwość, radość; ale też ból, smutek, cierpienie. One kształtują nas, uczą nas na błędach, a wspomnienia zapobiegają ich powtarzaniu. W powieści "Dawca" można więc doszukać się ukrytego sensu, przesłania. Mało która powieść dystopijna ma takie przesłanie, "Igrzyska śmierci" jak dla mnie go nie miały.
"Dawcę" czyta się bardzo przyjemnie, choć u mnie akurat obeszło się bez zbędnych emocji. Nie było kołatania serca, okrzyków radości i zdziwienia. Nic nie było banalne, ale byłam na wszystko, co się wydarzyło przygotowana za sprawą filmu. Ale i tak było warto, bo "Dawca" to bardzo dobra książka i myślę, że powinna się znaleźć na liście idealnych lektur szkolnych.
Wyzwania: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Tytuł oryg.: The Giver
Seria/cykl: Dawca #1
Tłumaczenie: Piotr Szymczak
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 296
Gatunek: fantastyka, s-f, dystopia
Cena detaliczna: 34,90 zł
Kupisz: aros.pl/ksiazka/dawca
Data wydania: 20 sierpnia 2014