Debora kończy studia na wydziale psychologii. Kilka dni później otrzymuje ofertę pracy w Centrum Medycznym YASH. Spośród trzydziestu kandydatów, to ona zostaje wybrana. Jak się okazuje, głównie ze względu na jej nietypowe znamiona. Wkrótce okazuje się, że nie tylko pan Darayam je zauważył. Również znajomy jej koleżanki ze studiów, Raul Berg zainteresował się tymi dziwnymi znakami. W międzyczasie Debora dowiaduje się, że jednym z jej przełożonych jest Arek Rainer - jej dawna miłość. Dziewczyna nie jest ufna. Tym bardziej, że Raul składa jej niesmaczne propozycje i wciąż mówi o przeznaczeniu. Również Darayam pragnie uzyskać względy swojej pracownicy. Jednak wszystko krzyżuje wkroczenie satanistycznej sekty w życie Debory. Czego od niej chcą? Kim jest Raul Berg? Komu można ufać?
Nigdy szczególnie nie interesowałam się parapsychologią ani tematami sekt. Wiem, że takie coś istnieje, wiem również jakie mogą być metody pozyskiwania nowych członków. Jednakże temat satanistów jest tematem tabu. W sumie nie sądziłam, że okaże się jednym z głównych wątków "Pamiętnika Debory". Trzeba przyznać, że autorka przyłożyła się do napisania, zasięgnęła z pewnością porady i podjęła się tego trochę trudnego i niecodziennego tematu.
Nie przepadam za pamiętnikami, jednak "Pamiętnik Debory" jest bardzo dobrze napisany. Jedynym, co wydaje się trochę nienaturalne, jest to, że Debora zapamiętuje i potem zapisuje wszystkie rozmowy słowo w słowo. Nie wiem, jak Wy, ale ja raczej nie pamiętam, co dokładnie powiedziałam dzisiaj rano mojej mamie. Aczkolwiek do reszty nie mogę się doczepić, forma pamiętnika jest bardzo rzetelna, kiedy bohaterka nie ma ochoty pisać, nie pisze. Nie opisuje również każdego dnia dokładnie i z osobna. Czasem pomija nawet miesiące, kiedy nic ciekawego się nie dzieje.
Cały czas brakowało mi takiej prawdziwej walki dobra ze złem. Na początku była to walka czystego rozumu ze złem, z magią. Przez krótką chwilę pojawiła się w tej walce miłość, ale brakowało mi tu walki na wiarę. Co prawda pod koniec coś takiego się pojawiło, jednak jak dla mnie trwało zbyt krótko. Autorka nie pokazała prawdziwej siły wiary, co może nie było jej celem, ale mnie akurat bardzo by tutaj pasowało.
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, bardzo realni. Najbardziej polubiłam Nayana, ponieważ od czasów "Klątwy Tygrysa" mam słabość do Indusów. Deborę również nawet lubiłam, chociaż za bardzo przypomina mi pewną osobę, z czego niestety zdałam sobie sprawę. Jej największą wadą jest to, że nie potrafi rozmawiać. W wielu sytuacjach nie miałaby większych problemów, gdyby wyjawiła Nayanowi prawdę. Ale ona wszystko chciała rozwiązać sama. Jest również hipokrytką. Najpierw miała wielką urazę do Arka, a potem to jemu powierzała największe sekrety. Ciężko mi jednak jest ją osądzać pod względem zachowania, ponieważ nigdy nie wiadomo, jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji. Znając siebie, pewnie nie byłabym taka odważna.
Z każdej strony czeka nas zaskoczenie. Autorka z początku wolno rozwija temat, zasiewając w Deborze wątpliwości. Jednak potem stopniowo przyspiesza, żeby pod koniec już zupełnie pędzić z akcją. Niespodziewanych zwrotów akcji jest mnóstwo, wyskakują z każdej strony. Trochę mnie to, muszę przyznać, denerwowało, dlatego że Maria Erbel zastosowała technikę, której nie lubię. A mianowicie autorka najpierw dawała bohaterom szczęście, aby potem je odebrać, gwałtownie i dosyć chamsko.
Trochę szkoda, że Maria Erbel nie postawiła większego nacisku na historię odkupienia, nawrócenia i wybaczenia jednego z bohaterów. Można by tutaj naprawdę fajnie się pobawić tym wątkiem. A tymczasem był on trochę krótki i pozostawiał niedosyt. Brakowało mi właśnie tego rozwinięcia akurat tutaj.
Najbardziej nurtuje mnie myśl: czy ta historia naprawdę miała miejsce? A jeśli nie do końca, to czy jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, z którymi styczność miała Maria Erbel? Końcowe strony, a dokładnie ostatnia kartka, dają nam sygnał, że jest to prawdziwa relacja. Lecz może być tak, że autorka w ten sposób bardziej zagrała na naszych odczuciach. Z pewnością w "Pamiętniku Debory" drzemie ostrzeżenie dla nas i na pewno jest w tym wiele prawdy. Ale czy historia jest prawdą od deski do deski? Może kiedyś się dowiem.
"Pamiętnik Debory" to dobrze napisana i przemyślana książka. Pełno w niej zaskoczeń, ale również nauki. Najważniejszą, a przynajmniej dla mnie, jest ta, że każdy ma szansę na odkupienie i każdy ma szansę na szczęście. Nawet zatwardziały satanista, w którym drzemie demon. Nie wolno skreślać żadnego człowieka. Zawsze warto również wierzyć, bo jak mówi przysłowie "jak trwoga, to do Boga".
Nigdy szczególnie nie interesowałam się parapsychologią ani tematami sekt. Wiem, że takie coś istnieje, wiem również jakie mogą być metody pozyskiwania nowych członków. Jednakże temat satanistów jest tematem tabu. W sumie nie sądziłam, że okaże się jednym z głównych wątków "Pamiętnika Debory". Trzeba przyznać, że autorka przyłożyła się do napisania, zasięgnęła z pewnością porady i podjęła się tego trochę trudnego i niecodziennego tematu.
Nie przepadam za pamiętnikami, jednak "Pamiętnik Debory" jest bardzo dobrze napisany. Jedynym, co wydaje się trochę nienaturalne, jest to, że Debora zapamiętuje i potem zapisuje wszystkie rozmowy słowo w słowo. Nie wiem, jak Wy, ale ja raczej nie pamiętam, co dokładnie powiedziałam dzisiaj rano mojej mamie. Aczkolwiek do reszty nie mogę się doczepić, forma pamiętnika jest bardzo rzetelna, kiedy bohaterka nie ma ochoty pisać, nie pisze. Nie opisuje również każdego dnia dokładnie i z osobna. Czasem pomija nawet miesiące, kiedy nic ciekawego się nie dzieje.
Cały czas brakowało mi takiej prawdziwej walki dobra ze złem. Na początku była to walka czystego rozumu ze złem, z magią. Przez krótką chwilę pojawiła się w tej walce miłość, ale brakowało mi tu walki na wiarę. Co prawda pod koniec coś takiego się pojawiło, jednak jak dla mnie trwało zbyt krótko. Autorka nie pokazała prawdziwej siły wiary, co może nie było jej celem, ale mnie akurat bardzo by tutaj pasowało.
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, bardzo realni. Najbardziej polubiłam Nayana, ponieważ od czasów "Klątwy Tygrysa" mam słabość do Indusów. Deborę również nawet lubiłam, chociaż za bardzo przypomina mi pewną osobę, z czego niestety zdałam sobie sprawę. Jej największą wadą jest to, że nie potrafi rozmawiać. W wielu sytuacjach nie miałaby większych problemów, gdyby wyjawiła Nayanowi prawdę. Ale ona wszystko chciała rozwiązać sama. Jest również hipokrytką. Najpierw miała wielką urazę do Arka, a potem to jemu powierzała największe sekrety. Ciężko mi jednak jest ją osądzać pod względem zachowania, ponieważ nigdy nie wiadomo, jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji. Znając siebie, pewnie nie byłabym taka odważna.
Z każdej strony czeka nas zaskoczenie. Autorka z początku wolno rozwija temat, zasiewając w Deborze wątpliwości. Jednak potem stopniowo przyspiesza, żeby pod koniec już zupełnie pędzić z akcją. Niespodziewanych zwrotów akcji jest mnóstwo, wyskakują z każdej strony. Trochę mnie to, muszę przyznać, denerwowało, dlatego że Maria Erbel zastosowała technikę, której nie lubię. A mianowicie autorka najpierw dawała bohaterom szczęście, aby potem je odebrać, gwałtownie i dosyć chamsko.
Trochę szkoda, że Maria Erbel nie postawiła większego nacisku na historię odkupienia, nawrócenia i wybaczenia jednego z bohaterów. Można by tutaj naprawdę fajnie się pobawić tym wątkiem. A tymczasem był on trochę krótki i pozostawiał niedosyt. Brakowało mi właśnie tego rozwinięcia akurat tutaj.
Najbardziej nurtuje mnie myśl: czy ta historia naprawdę miała miejsce? A jeśli nie do końca, to czy jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, z którymi styczność miała Maria Erbel? Końcowe strony, a dokładnie ostatnia kartka, dają nam sygnał, że jest to prawdziwa relacja. Lecz może być tak, że autorka w ten sposób bardziej zagrała na naszych odczuciach. Z pewnością w "Pamiętniku Debory" drzemie ostrzeżenie dla nas i na pewno jest w tym wiele prawdy. Ale czy historia jest prawdą od deski do deski? Może kiedyś się dowiem.
"Pamiętnik Debory" to dobrze napisana i przemyślana książka. Pełno w niej zaskoczeń, ale również nauki. Najważniejszą, a przynajmniej dla mnie, jest ta, że każdy ma szansę na odkupienie i każdy ma szansę na szczęście. Nawet zatwardziały satanista, w którym drzemie demon. Nie wolno skreślać żadnego człowieka. Zawsze warto również wierzyć, bo jak mówi przysłowie "jak trwoga, to do Boga".
Moja ocena: 7,5/10
Wyzwania: Książkowe podróże, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Tytuł oryg.: Pamiętnik Debory
Seria/cykl: -
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 398
Gatunek: paranormal, dramat
Cena detaliczna: 34
Kupisz: zaczytani.pl
Data wydania: czerwiec/lipiec 2015