2016/09/07

Małe cele i plany czytelnicze na wrzesień

Czy zetknęliście się kiedyś  z metodą małych celów lub małych kroków? Jest to metoda, która ma na celu wykonywanie małych kroków, które po dłuższym czasie mają zaowocować osiągnięciem jakiegoś dużego celu. Metoda sprawdzona przez wielu, u mnie również się sprawdza. To taka jakby lista rzeczy do zrobienia na cały miesiąc. Mogą to być czynności powtarzane, coś co będziemy robić jeden dzień albo dłużej. A dlaczego się nią dzielę na blogu? Ponieważ już tak jest, że gdy podzielimy się z kimś jakimś zamiarem, głupio nam z niego zrezygnować i czujemy wewnętrzny nacisk żeby się go trzymać. Dlatego co miesiąc będą się pojawiać małe cele.

Jednak ponieważ tych celów będzie raczej niewiele, a ja nie chcę tworzyć osobnych postów, pisać będę również o moich planach czytelniczych na dany miesiąc. Nie będzie to żaden TBR ani nic takiego, dlatego że takie rzeczy po prostu mnie ograniczają, a tego przy czytaniu nie lubię. Po prostu pokażę Wam, co mam do przeczytania, jaką mam lekturę szkolną, po co planuję sięgnąć. Aczkolwiek nie sugerujcie się tym za bardzo, bo może się okazać, że nawet danej książki nie dotknę. Informacje o tym, co obecnie czytam zawsze znajdziecie na moim Instagramie, gdzie pojawia się zwykle kilka zdjęć obecnej lektury. 

małe cele:
  • systematyczna nauka - dotąd uczyłam się zawsze kilka dni przed sprawdzianem/kartkówką lub dzień przed. Teraz materiału jest znacznie więcej, więcej godzin w tygodniu, a także nadchodząca wielkimi krokami matura (już za 1,5 roku!), więc systematyczna nauka to coś, co muszę u siebie wypracować.
  • jeść śniadania - nie uwierzycie, ale do tej pory nigdy nie jadłam śniadań przed szkołą. Wcześniej piłam rano kakao, które zaspokajało na trochę głód, ale od kiedy nie piję mleka musiałam i z tego zrezygnować. Przyzwyczajam teraz się do jedzenia, najpierw małych ilości, bo choć żołądek pochłonąłby całą bułkę, przez gardło jest mi w stanie przejść tylko parę kęsów. Ale już po tygodniu widzę efekty.
  • czytać min. 20 stron dziennie - wiem, że to śmiesznie mało, ale w natłoku zadań i nauki wiem, że ciężko będzie mi sięgać codziennie po jakąś książkę. 20 stron to moje absolutne minimum. Jestem pewna, że znajdę w ciągu dnia te kilkanaście minut na czytanie, a pod koniec tygodnia będę miała już przeczytaną książkę. 
  • celebrować codzienność - bardzo ważny cel, moim zdaniem. Chodzi mi tu o celebrowanie chwil z przyjaciółmi w szkole, odpoczynek po szkole, wieczorną pielęgnację - takie małe rzeczy, na które warto zwrócić uwagę i się nimi cieszyć.
  • ćwiczyć rysowanie - jestem totalnym beztalenciem artystycznym. Przerysować umiem całkiem nieźle, ale jeśli mam sama coś narysować to mam wielki problem. Chcę poćwiczyć rękę, bo wiem, że wszystko da się wypracować. A kto wie, może kiedyś ta umiejętność mi się przyda?
  • odwiedzić Śląskie Targi Książki - to dopiero na sam koniec września, ale obiecałam sobie, że w tym roku pojadę. W zeszłym się nie udało na żadne targi, ale teraz już muszę! Chcę w końcu kogoś z Was spotkać, pogadać, pooglądać. Poczuć tę atmosferę.
plany czytelnicze:
Czasu mam mniej tak więc i książek jest mało, ale myślę, że dzięki temu się wyrobię.
  • Emma i Oliver - Robin Benway
  • Zaplątani - Emma Chase (Must Read 2016)
  • Wybierz mnie - Abbi Glines
  • Kamień i sól - Victoria Scott
  • Mistrz i Małgorzata - Michaił Bułhakow (lektura)


A co Wy sądzicie o idei małych celów? Skusicie się na stworzenie własnej listy?