Siedemnastoletnia Anna spędza wakacje w Wenecji. Podczas jednego ze spacerów jej uwagę przykuwa czerwona gondola. Dziwne. Czyż w Wenecji wszystkie gondole nie są czarne? Gdy niedługo potem Anna wraz z rodzicami ogląda paradę historycznych łodzi, zostaje wepchnięta do wody – a na pokład czerwonej gondoli wciąga ją niewiarygodnie przystojny młody mężczyzna. Zanim dziewczyna zejdzie z powrotem na pomost, powietrze nagle zacznie drżeć i świat rozpłynie się Annie przed oczami.
Wiele jest takich książek, które chodzą już za mną od dawna i tylko czekają, aż wreszcie po nie sięgnę. Magiczna gondola Evy Voller była właśnie taką książką. Swego czasu w wielu miejscach widziałam recenzje całej trylogii o Annie. Jednak dopiero teraz udało mi się upatrzeć pierwszą część na bibliotecznej półce i wreszcie ją przeczytać. Ale chyba troszeczkę się spóźniłam...
Powieść z początku wydawała mi się infantylna, na co wpływ mogły mieć moje poprzednie lektury. Fakt, ostatnimi czasy sięgam po bardziej poważne książki i staram się czytać bardziej ambitne powieści niż zwykłe młodzieżówki. Nie mniej jednak nadal nie mam 50 lat, więc czytanie tego typu książek jest jak najbardziej na miejscu, toteż sądziłam, że Magiczna gondola trochę bardziej mi się spodoba. Wrażenie infantylności zelżało trochę w miarę lektury, jednak nie udało mi się go do końca pozbyć. Cały czas mi towarzyszyło. Myślę, że główną winowajczynią jest Anna. Ma ona 17 lat jest więc moją rówieśniczką, ale czasem wydawała mi się młodsza. Równoważyły to momenty, gdy okazywała się nad wyraz dojrzała, ale jednak. Po prostu... jakoś nie za bardzo ją polubiłam.
Potrafiła zachować zimną krew i stosunkowo szybko przyzwyczaiła się do nowego otoczenia, co z kolei wydało mi się nieco dziwne i nierealne. Wątpię, bym sama nie zaczęła panikować w takiej sytuacji, ale z drugiej strony - czy człowiek przyparty do muru ma jakieś wyjście? Można by też pomyśleć, że Anna jest niezwykle silna i dzielna, wzięła się w garść zamiast beczeć i zrobiła wszystko, by wrócić do domu. A przynajmniej żeby nie siedzieć bezczynnie i patrzeć. Tego typu powieści zawsze skłaniają mnie do refleksji, jak sama bym się zachowała i czy miałabym w ogóle jakiś wybór. Ot, mały trening z psychologii.
Wątek romantyczny - bez tego nie może się obejść żadna szanująca się młodzieżówka. I tym razem znowu coś dla sceptyków i antyromantyków - nawet się nie zorientujecie, że coś jest na rzeczy. Naprawdę. Odniosłam wręcz wrażenie, że ten wątek jest taki... sztucznie wprowadzony. Trochę się to nie udało pani Voller. Zupełnie jakby w połowie książki przypomniała sobie, że coś takiego wypadałoby jednak wpleść w fabułę... Pojawia się znikąd (miłość od pierwszego wejrzenia?) i co prawda można by się doszukać jakiegoś początku, ale raczej jest to element niedopracowany. Żadnych rozmyślań o uczuciu, nic co normalnie by takowemu wątkowi towarzyszyło. Takie odniosłam wrażenie, jako romantyczka i "znawczyni tematu".
Natomiast wątek podróży w czasie odebrałam jako zdecydowanie bardziej dopracowany. Wiadomo jak, w jaki sposób, gdzie, kiedy, pozostaje jeszcze jednak wiele pytań, na które odpowiedzi czekają z pewnością w kolejnych tomach trylogii. Widać, że autorka przyłożyła wagę do głównego wątku i bardzo dobrze, chociaż szkoda zaniedbania innych wątków. Niektóre z nich poprowadziłabym w trochę inny sposób i żałuję, że autorka na to nie wpadła. Cieszę się jednak z tego, że jej się udało wszystko ułożyć w sprawie podróży w czasie. Czytałam Gorączkę, która niestety nie była aż tak dopracowana pod tym względem i jest dla mnie ulgą to, co zastałam w Magicznej gondoli. Ciężko by mi się czytało powieść o podróżach w czasie, w której podróże w czasie są niewyjaśnione i nie zapowiada się, by ktoś wiedział o co chodzi...
Jednakże nie myślcie, że Magiczna gondola to książka zła, paskudna, nieudana i w ogóle "nie sięgajcie po nią"! Czytało mi się ją bardzo przyjemnie i nie mogłam się doczekać, kiedy razem z Anną poznam tajemnice podróży w czasie. Dobrze się bawiłam przy tej lekturze, chociaż muszę przyznać, że czytałam lepsze książki. Magiczna gondola to jednak mało ambitna książka, ot, czytadło dla przyjemności, ale nic więcej. Nie mogę przestać porównywać jej do Trylogii Czasu, w którym to wypada raczej mizernie. Jest to z pewnością książka dla młodszego czytelnika, który nie ma zbyt wielu wymagań lub dla kogoś, kto szuka po prostu "odmóżdżacza". Głęboko się zastanowię przed sięgnięciem po kolejne części.
Moja ocena: 6/10
Tytuł oryg.: Zeitenzauber: Die magische Gondel
Seria/cykl: Zeitenzauber (Czas magii?) #1
Tłumaczenie: Agata Janiszewska
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 464
Gatunek: powieść młodzieżowa, fantastyka
Cena det.: 24,99 zł
Kupisz: www.empik.com
Data wyd.: 19.09.2012