Po Upadku świat nie wygląda tak samo jak kiedyś. Mówi się, że Bóg ukarał ludzi za to, jak traktowali jego dar dla nich - Ziemię. Minęło trzysta lat odkąd Ziemia pokryła się lodem i śniegiem, ludzie uciekli w góry, a dawne wspaniałe miasta zajęły dzikie zwierzęta. W dolinach po zmroku krążą niebezpieczne Świetliki, słudzy Lucyfera. W tym srogim świecie przyszło żyć szesnastoletniemu Kacprowi. Chłopak codziennie musi mierzyć się z groźbą głodu i śmierci. Pragnąc dowiedz swojego męstwa i dorosłości, wyrusza na wyprawę. Jednak los gotuje dla niego dużo gorszą przyszłość niż noc na polowaniu. Kacprowi przyjdzie opuścić rodzinne mury i udać się w śnieżne zamiecie i ciemne noce. Wkrótce chłopak dowie się, że to wszystko ku wyższemu celowi.
Szczerze powiedziawszy, już od dłuższego czasu powieści, które czytam, mają niewiele wspólnego z fantastyką, taką prawdziwą fantastyką, bez wątków miłosnych. Kiedy na horyzoncie pojawiła się najnowsza powieść Piotra Patykiewicza (którego nie znam...) stwierdziłam, że to idealna okazja, aby sięgnąć po coś innego. Odpocząć na chwilę od schematów chłopak + dziewczyna = miłość + komplikacje.
Książka jest bardzo dobrze napisana. Widać, że to nie debiut. Miałam do niej już uprzednio przygotowane oczekiwania, w końcu jest to już ósma książka autora, więc musi spełniać kryteria czytelników. Nie zawiodłam się pod tym względem. Pod nieco innym - tak.
Piotr Patykiewicz ma niezwykłą wyobraźnię. Stworzył świat po apokalipsie, zupełnie nowy, surowy i nieokiełznany. W nim osadził akcję i życie bohaterów. Przyprószył wszystko nie tylko śniegiem, ale również wspaniałymi, barwnymi opisami, które tylko budzą szacunek i podziw. Do tego dodał odrobinę doświadczenia, troszeczkę grozy i dużo najrozmaitszych szczegółów. "Dopóki nie zgasną gwiazdy" pełna jest niespodzianek, rzeczy, które nawet nie przyszłyby nam do głowy.
Główny bohater, Kacper, jest bardzo mądrym chłopakiem. Czasem jest lekkomyślny, czasem daje się ponieść, ale jest odważny, wie czego się bać i z uporem brnie przed siebie. Dąży do osiągnięcia swoich celów. Niestety, nie mogę powiedzieć, że jego albo kogoś innego polubiłam. Zachowywałam raczej chłodny dystans, ich zmagania na śmierć i życie obchodziły mnie raczej w krótkiej chwili czytania danej strony. Za to mogę powiedzieć, że bardzo mi zaimponowali. Choć Kacper był bardzo młody, kiedy los wywiał go z wioski, on nie poddał się. To niesamowite, ponieważ jestem tylko trochę od niego młodsza, a z pewnością nie zdobyłabym się na coś takiego. Szczerze powiedziawszy, dawno już bym była pogrzebana pod zaspami śniegu.
Tym, co najbardziej mi się spodobało, była wymiarowość świata Patykiewicza. Choć ludzie byli raczej krótkowzroczni, nie interesowali się tym, co nie dotyczyło ich wioski, można było dostrzec niezwykłą głębię całej historii. Autor powraca trochę do średniowiecza, kiedy wiele było różnych opinii. Tutaj tak samo. Z jednej strony są osoby, które Świetliki uważają za zło, za karę zesłaną na ludzi przez Boga. Drudzy sądzą, że to właśnie droga do ocalenia. Bardzo mi się te dwie strony medalu podobały. Sami nie wiemy, komu mamy wierzyć, wysnuwamy swoje wnioski i przypuszczenia.
Jedynym, co mnie rozczarowało odrobinę, było akcja. Nie najwolniejsza, ale również nie pędząca. Odniosłam wrażenie, że autor ciągle utrzymywał ją na tym samym poziomie, ani nie przyspieszał, ani nie zwalniał. Przez to trochę ciężko było mi się wdrożyć i zagłębić w lekturze. Przyznam nawet, że czasami się nudziłam. Fabuła nie przypomina jednej historii, są to raczej różne wydarzenia związane z głównym bohaterem. Wszystkie coś łączy, ale równie dobrze mogą być czymś odrębnym.
"Dopóki nie zgasną gwiazdy" to świetna powieść, kolejna możliwa wizja końca świata i tego, co będzie po nim. A jednocześnie niesie za sobą jakąś nadzieję. Jest w niej przesłanie, że dopóki nie zgasną gwiazdy, dopóty ludzkość będzie miała szansę istnieć, musi tylko walczyć. W książkach tego typu jest również inna nauka: że koniec może nadejść w każdej chwili i nawet najlepszy sprzęt go nie wykryje. Polecam przede wszystkim fanom takich tematów, a także tym, którzy lubią nieco twardszy styl mężczyzn, ponieważ akurat ja mogę łatwo go rozpoznać w takich książkach.
Książka jest bardzo dobrze napisana. Widać, że to nie debiut. Miałam do niej już uprzednio przygotowane oczekiwania, w końcu jest to już ósma książka autora, więc musi spełniać kryteria czytelników. Nie zawiodłam się pod tym względem. Pod nieco innym - tak.
Piotr Patykiewicz ma niezwykłą wyobraźnię. Stworzył świat po apokalipsie, zupełnie nowy, surowy i nieokiełznany. W nim osadził akcję i życie bohaterów. Przyprószył wszystko nie tylko śniegiem, ale również wspaniałymi, barwnymi opisami, które tylko budzą szacunek i podziw. Do tego dodał odrobinę doświadczenia, troszeczkę grozy i dużo najrozmaitszych szczegółów. "Dopóki nie zgasną gwiazdy" pełna jest niespodzianek, rzeczy, które nawet nie przyszłyby nam do głowy.
Główny bohater, Kacper, jest bardzo mądrym chłopakiem. Czasem jest lekkomyślny, czasem daje się ponieść, ale jest odważny, wie czego się bać i z uporem brnie przed siebie. Dąży do osiągnięcia swoich celów. Niestety, nie mogę powiedzieć, że jego albo kogoś innego polubiłam. Zachowywałam raczej chłodny dystans, ich zmagania na śmierć i życie obchodziły mnie raczej w krótkiej chwili czytania danej strony. Za to mogę powiedzieć, że bardzo mi zaimponowali. Choć Kacper był bardzo młody, kiedy los wywiał go z wioski, on nie poddał się. To niesamowite, ponieważ jestem tylko trochę od niego młodsza, a z pewnością nie zdobyłabym się na coś takiego. Szczerze powiedziawszy, dawno już bym była pogrzebana pod zaspami śniegu.
Tym, co najbardziej mi się spodobało, była wymiarowość świata Patykiewicza. Choć ludzie byli raczej krótkowzroczni, nie interesowali się tym, co nie dotyczyło ich wioski, można było dostrzec niezwykłą głębię całej historii. Autor powraca trochę do średniowiecza, kiedy wiele było różnych opinii. Tutaj tak samo. Z jednej strony są osoby, które Świetliki uważają za zło, za karę zesłaną na ludzi przez Boga. Drudzy sądzą, że to właśnie droga do ocalenia. Bardzo mi się te dwie strony medalu podobały. Sami nie wiemy, komu mamy wierzyć, wysnuwamy swoje wnioski i przypuszczenia.
Jedynym, co mnie rozczarowało odrobinę, było akcja. Nie najwolniejsza, ale również nie pędząca. Odniosłam wrażenie, że autor ciągle utrzymywał ją na tym samym poziomie, ani nie przyspieszał, ani nie zwalniał. Przez to trochę ciężko było mi się wdrożyć i zagłębić w lekturze. Przyznam nawet, że czasami się nudziłam. Fabuła nie przypomina jednej historii, są to raczej różne wydarzenia związane z głównym bohaterem. Wszystkie coś łączy, ale równie dobrze mogą być czymś odrębnym.
"Dopóki nie zgasną gwiazdy" to świetna powieść, kolejna możliwa wizja końca świata i tego, co będzie po nim. A jednocześnie niesie za sobą jakąś nadzieję. Jest w niej przesłanie, że dopóki nie zgasną gwiazdy, dopóty ludzkość będzie miała szansę istnieć, musi tylko walczyć. W książkach tego typu jest również inna nauka: że koniec może nadejść w każdej chwili i nawet najlepszy sprzęt go nie wykryje. Polecam przede wszystkim fanom takich tematów, a także tym, którzy lubią nieco twardszy styl mężczyzn, ponieważ akurat ja mogę łatwo go rozpoznać w takich książkach.
Moja ocena: 8/10
Wyzwania: Książkowe podróże, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Seria/cykl: -
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 360
Gatunek: fantastyka, postapokalipsa
Cena detaliczna: 34,90 zł
Kupisz: aros.pl
Data wydania: 3 czerwiec 2015