2015/01/06

173. Więzień Labiryntu - James Dashner

Thomas budzi się w jadącej windzie. Nie pamięta nic, oprócz swojego imienia. Kiedy winda się zatrzymuje i otwiera, oczom Thomasa ukazuje się niezwykłe miejsce - Strefa, oraz jej mieszkańcy. Thomas jest zdezorientowany, chce wszystkiego się dowiedzieć i bardzo irytują go zdawkowe odpowiedzi Streferów. Dzień po jego przybyciu, winda znów wjeżdża na górę, tym razem pojawia się w niej nieprzytomna dziewczyna z dziwną wiadomością w ręce. Odtąd zaczynają dziać się naprawdę dziwne rzeczy. Okazuje się, że Strefę otacza Labirynt, w którym mieszkają przerażające kreatury. Thomas wkrótce udowadnia swoją odwagę i lekkomyślność i zostaje Zwiadowcą. Powoli elementy układanki się dopasowują, ukazując mrożącą krew w żyłach prawdę.

O "Więźniu Labiryntu" zrobiło się ponownie głośno, kiedy na ekrany kin weszła ekranizacja. Jednak film jest bardzo mylący i w rzeczywistości okazuje się, że jest tylko wycinkiem tego, o czym tak naprawdę jest ta opowieść. Wcześniej słyszałam o tej trylogii i chciałam ją przeczytać, jednak jakoś nie było okazji. A kiedy pojawił się film stwierdziłam, że już najwyższy czas zapoznać się z tą historią. I nie pożałowałam.

Na początku (jak zawsze) trzeba przyznać, że Dashner miał wspaniały i bardzo oryginalny pomysł na książkę. Niebanalna i bardzo rozbudowana fabuła szybko okazuje się być zupełnie inna, niż wszyscy się spodziewali, szczególnie po przeczytaniu IV strony okładki, gdzie powieść jest porównana do "Igrzysk Śmierci" i "Niezgodnej". Znowu. Jednakże okazuje się, że z tymi dwoma trylogiami, ta ma wspólny tylko gatunek i mniej więcej czas powstania.

Jedną z największych zalet "Więźnia Labiryntu" są bohaterowie. Ciekawie zarysowani i wykreowani. Wyraźnie przedstawiony główny bohater, który jest w centrum opowieści narratora. Wszystkie postacie mają wiele różnych cech, każdy jest zupełnie inny, jednak połączenie tych wszystkich cech tworzy wspaniałą i spójną całość, a po Streferach od razu widać, że tworzą naprawdę dobrze zgrane i funkcjonujące społeczeństwo. Każdy jest tutaj potrzebny, choćby po to, by inni mogli przetrwać i znaleźć wyjście. Bardzo polubiłam Newta, Thomasa (z czym miałam problem podczas oglądania filmu), Theresę (bo jak nie lubić jedynej dziewczyny i to z takim charakterkiem?), Chucka i Minho, choć sympatia do niego przyszła z trudem, ponieważ okazał się bardzo odbiegać od swojego odpowiednika w ekranizacji. 

Autor nie zapomniał o bardzo ludzkich reakcjach i zachowaniach, jak strach, ciekawość, gniew i zazdrość, dzięki czemu bohaterowie nie są ani trochę papierowi i naprawdę szybko przychodzi sympatia do nich. Oczywiście moim ulubieńcem jest Newt, bo kto nie lubi Kleju? (Nawiązanie do drugiej części - zrozumieją tylko ci, którzy czytali).

Największą zaletą książki, są tajemnice i łamigłówki, które są tutaj główną częścią fabuły. Labirynt i próby wydostania się z niego są głównym wątkiem powieści. Nikt nic nie pamięta, jednak Thomas od samego początku wydaje się wiedzieć, jak rozgryźć kod Labiryntu, choć on sam o tym nie pamięta. Szybko wychodzą na jaw różne tajemnice związane z Thomasem i Theresą. Dużym plusem tutaj były różne reakcje pozostałych bohaterów: jedni byli wściekli, inni dostrzegali szansę. Najlepsze jednak jest to, że do samiutkiego końca ani bohaterowie, ani my nie wiemy, jakie jest rozwiązanie. Dopiero gdzieś koło 300 strony w głowie Thomasa zaskakują trybiki i chłopak zaczyna rozkminiać, o co w tym wszystkim chodzi.

Akcja powieści jest bardzo szybka. Szybkość czytania potęgują krótkie rozdziały, które nie pozwalają nam się oderwać od lektury. Chociaż muszę przyznać, że kiedy już udało mi się odłożyć książkę, to rzadko czułam przymus, aby sięgnąć po więcej, choć takie sytuacje się zdarzały. Szczególnie kiedy przerwałam w ważnym momencie i wprost rozrywało mnie z ciekawości, co się dalej wydarzy. Z tegoż samego powodu czym prędzej sięgnęłam po kolejną część i bardzo się cieszyłam, że mam na półce wszystkie trzy.

Jeżeli widzieliście film i czytaliście książkę, to z całą pewnością wiecie, że twórcy filmu wyjęli z "Więźnia Labiryntu" to, co im się podobało, a resztę ładnie obrobili i poprzekształcali, tworząc zupełnie inną opowieść o tym samym wątku głównym. Prawdziwa ekranizacja. Różnicą, która najbardziej mnie uderzyła, było zachowanie Minho i Alby'ego. Zupełnie inne niż w książce. Tak sobie myślę, że reżyser przelał całą wredotę tej dwójki na Gally'ego, tworząc wyraźny czarny charakter, który jednak nie ma wielkiego wpływu na fabułę. Jeżeli widzieliście tylko film, wiedzcie, że książka jest lepsza. Choć i ekranizacja ma swoje zalety...

"Więzień Labiryntu" to porywająca opowieść o sile młodego umysłu, zapale młodych ludzi i okrucieństwie dorosłych, którzy - wymawiając się szczytnym celem - zsyłają dzieci do okropnych miejsc takich jak Strefa, żeby robić na nich testy i doświadczenia. Czyta się naprawdę bardzo przyjemnie i szybko, a fabuła ciągle trzyma w napięciu, sprawiając, że czasem nasze sny są podobne do wydarzeń opisanych w książce. Polecam.

Moja ocena: 9/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Klucznik, Książkowe podróże (miejsce wymyślone, choć chyba umiejscowione w dawnym USA), Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, Okładkowe love
Więzień labiryntuTytuł oryg.: The Maze Runner
Seria/cykl: Więzień Labiryntu #1
Tłumaczenie: Łukasz Dunajski
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 420
Gatunek: Fantastyka, dystopia
Cena detaliczna: 39,90 zł (27,93 zł)
Kupisz: aros.pl