Katniss Everdeen, dziewczyna, która igra z ogniem, przeżyła Ćwierćwiecze Poskromienia, ale jej dom został w odwecie ziszczony przez Kapitol. Teraz mieszka wraz z matką i siostrą w Trzynastce - legendarnym dystrykcie, który wbrew kłamliwej propagandzie przetrwał, a co więcej, szykuje się do rozprawy z dyktatorską władzą. Katniss, mimo początkowej niechęci, wykończona psychicznie i fizycznie ciężkimi przeżyciami na arenie, zgadza się zostać Kosogłosem - symbolem oporu przeciw kapitolińskiemu tyranowi. Zadanie to jednak nie będzie łatwe, bo dziewczynie przyjdzie się mierzyć nie tylko z żołnierzami znienawidzonego prezydenta Snowa, ale także z własnymi dylematami moralnymi. Jej ukochani chłopcy wcale nie pomagają, domagając się, aby wybrała między nimi. To będzie wojna zarówno z ludźmi, jak i ze sobą samą. (okładka)
Nie rozumiem, czemu tak długo odwlekałam przeczytanie "Kosogłosa". Być może chciałam być świeżo z książką przed filmem, ale teraz nie widzę w tym wielkiego sensu. Chyba po prostu nie chciałam kończyć tej przygody, czytać o tym wszystkim, co miało się wydarzyć i żegnać bohaterów.
Suzanne Collins ponownie nas zaskakuje. Trzecia część jest dużo lepsza niż dwie pozostałe, pełna emocji i napięcia. Nie można oderwać oczu od stron, mimo że bolą, jesteśmy zmęczeni, trzeba jeszcze tyle rzeczy zrobić. Ale "Kosogłos" tak działa na nas, że odsuwamy na bok obowiązki i czytamy. Zanurzamy się w świecie Collins i z przerażeniem śledzimy losy bohaterów. Ich wszystkie kroki, słowa, gesty i myśli. Szukamy wskazówek, które mogą nam powiedzieć, co wydarzy się na końcu.
Najbardziej w czytaniu przeszkadzały mi spojlery. Nasłuchałam się ich bardzo dużo i to sprawiło, że czytaniu towarzyszyło mniejsze napięcie. Mniejsze, ale nie znikome. Napięcia było dużo. Ilość spojlerów, którymi zostałam nakarmiona, ni jak nie ma się do tego, co podarowała nam Suzanne w ostatniej części. Akcja pędzi jak burza, wydarzenia wyskakują jak z worka, nie wiadomo czego się spodziewać. Nie dajcie zepsuć sobie lektury spojlerami i nie dajcie sobie wmówić, że już i tak wszystko wiecie o tej książce i nie musicie jej czytać. To kłamstwa. Zawsze warto przeczytać coś, co kiedyś bardzo chcieliśmy przeczytać, ale ktoś nam zaspojlerował.
Pamiętam, że w pierwszej części denerwowała mnie Katniss. Wtedy wydawało mi się to słuszne, teraz już nie. Pewnie wszyscy uważacie ją za rozpuszczoną i dziecinną, i nie wiadomo jaką jeszcze. Jednakże ja dostrzegam w niej dziewczynę, którą naprawdę jest - zagubioną, rzuconą na głęboką wodę, przerażoną w blasku fleszy, rozchwytywaną przez obie strony wojny. Do tego dochodzi załamanie psychiczne, które ni jak nie pomaga. Katniss jest chyba najbardziej pokrzywdzoną osobą w tych Igrzyskach. Collins pokazała prawdę o wszelkich wojnach i chorobach psychicznych, które z nich wynikają. Ludzie muszą na nowo nauczyć się żyć, kochać, ufać innym. Niektórzy boją się dotyku, inni krzyku, jeszcze inni mają koszmary. Katniss, mimo choroby, bardzo dzielnie stawia czoło wyzwaniom i daje wspaniały przykład, że każdy stan można przezwyciężyć, trzeba tylko być cierpliwym i się starać.
"Kosogłos" to najbrutalniejsza część całej trylogii. Collins odrzuciła na bok uczucia, miłość i przyjaźń i skupiła się na wojnie i całym jej otoczeniu. Niektóre sceny są bardzo niepokojące, jednak nie brakuje takich, podczas których się wzruszymy. Katniss staje przed ogromnym zadaniem, musi poradzić sobie z niegodnym zaufania Peetą i zazdrosnym i całkiem zmienionym Gale'em. Nie jest łatwo. Przyznam, że w pewnych momentach czułam podziw dla autorki, za tak dokładne opisy i taką wyobraźnię. Najbardziej spodobał mi się początek rozdziału 25, gdzie Collins zawarła to, co najlepsze w jej twórczości - metafory. Są tak piękne i barwne, że miło się czyta nawet opisy śmierci.
Największe rozczarowanie przyniosły ze sobą sceny śmierci ważnych bohaterów. Krótkie, bez pożegnań, opisów i łez nad ciałem. Zupełnie inaczej niż w poprzednich częściach. To mnie trochę zirytowało i dało mi do myślenia. Czy Collins nie miała pomysłu na jakieś barwniejsze opisy tych momentów, czy tak było z zamierzenia? Pytanie chyba pozostanie bez odpowiedzi, chyba że kiedyś spotkam Suzanne...
Na szczególną uwagę zasługuje, zasłonięta kurtyną akcji i wątków związanych z wojną i zaufaniem, swego rodzaju satyra odnośnie mediów i tabloidów. Wszystkie poczynania rebeliantów, Kosogłosa w szczególności, są nagrywane, a Kapitol i Trzynastka kradną sobie nawzajem ekran. Jest to w pewnym sensie zabawne, a w pewnym smutne. Ludzie robią sobie reklamę z tego, że ktoś za nich umiera, każą Katniss grać, podczas gdy giną ludzie. Innymi słowy, żerują na cierpieniu innych. To samo można dostrzec we współczesnych mediach. Tabloidy i gazety o celebrytach przecież nie są niczym innym niż wykorzystywaniem chwili słabości innych. A ludzie przez to odbierają sobie życie.
"Kosogłos" to wspaniałe, mądre i skłaniające do refleksji zakończenie świetnej trylogii. Trzeba przeczytać wszystkie trzy części, aby zrozumieć, co Collins chce nam przekazać. "Igrzyska Śmierci" to nie lektura dla każdego. Nie poradzą sobie z nią osoby, które są zbyt wrażliwe lub lekko traktują przeczytane książki. W tej trylogii trzeba się doszukiwać głębszego sensu, przesłania. Dlatego polecam ją wszystkim, którzy są w stanie ją przeczytać. Jeżeli zrozumiecie, co Suzanne Collins nam przekazuje, może spojrzycie na świat z innej perspektywy.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam Fantastykę, Książkowe podróże (bardzo realna przyszłość, Panem, obecne USA)
Tytuł oryg.: Mockingay
Seria/cykl: Igrzyska Śmierci #3
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 374
Gatunek: Fantastyka, science fiction, dystopia
Cena detaliczna: 34,90 zł (25,33 zł)
Kupisz: www.taniaksiazka.pl
Za książkę serdecznie dziękuję