2014/11/19

165. Kosogłos - Suzanne Collins

Katniss Everdeen, dziewczyna, która igra z ogniem, przeżyła Ćwierćwiecze Poskromienia, ale jej dom został w odwecie ziszczony przez Kapitol. Teraz mieszka wraz z matką i siostrą w Trzynastce - legendarnym dystrykcie, który wbrew kłamliwej propagandzie przetrwał, a co więcej, szykuje się do rozprawy z dyktatorską władzą. Katniss, mimo początkowej niechęci, wykończona psychicznie i fizycznie ciężkimi przeżyciami na arenie, zgadza się zostać Kosogłosem - symbolem oporu przeciw kapitolińskiemu tyranowi. Zadanie to jednak nie będzie łatwe, bo dziewczynie przyjdzie się mierzyć nie tylko z żołnierzami znienawidzonego prezydenta Snowa, ale także z własnymi dylematami moralnymi. Jej ukochani chłopcy wcale nie pomagają, domagając się, aby wybrała między nimi. To będzie wojna zarówno z ludźmi, jak i ze sobą samą. (okładka)

Nie rozumiem, czemu tak długo odwlekałam przeczytanie "Kosogłosa". Być może chciałam być świeżo z książką przed filmem, ale teraz nie widzę w tym wielkiego sensu. Chyba po prostu nie chciałam kończyć tej przygody, czytać o tym wszystkim, co miało się wydarzyć i żegnać bohaterów. 

Suzanne Collins ponownie nas zaskakuje. Trzecia część jest dużo lepsza niż dwie pozostałe, pełna emocji i napięcia. Nie można oderwać oczu od stron, mimo że bolą, jesteśmy zmęczeni, trzeba jeszcze tyle rzeczy zrobić. Ale "Kosogłos" tak działa na nas, że odsuwamy na bok obowiązki i czytamy. Zanurzamy się w świecie Collins i z przerażeniem śledzimy losy bohaterów. Ich wszystkie kroki, słowa, gesty i myśli. Szukamy wskazówek, które mogą nam powiedzieć, co wydarzy się na końcu.

Najbardziej w czytaniu przeszkadzały mi spojlery. Nasłuchałam się ich bardzo dużo i to sprawiło, że czytaniu towarzyszyło mniejsze napięcie. Mniejsze, ale nie znikome. Napięcia było dużo. Ilość spojlerów, którymi zostałam nakarmiona, ni jak nie ma się do tego, co podarowała nam Suzanne w ostatniej części. Akcja pędzi jak burza, wydarzenia wyskakują jak z worka, nie wiadomo czego się spodziewać. Nie dajcie zepsuć sobie lektury spojlerami i nie dajcie sobie wmówić, że już i tak wszystko wiecie o tej książce i nie musicie jej czytać. To kłamstwa. Zawsze warto przeczytać coś, co kiedyś bardzo chcieliśmy przeczytać, ale ktoś nam zaspojlerował. 


Zaczynam rozumieć, dlaczego zostałam objęta tak ścisłą ochroną. (...). Tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi z różnych dystryktów wspiera mnie w boju. Byłam ich Kosogłosem na długo, nim zgodziłam się odegrać tę rolę. (s.92)

Pamiętam, że w pierwszej części denerwowała mnie Katniss. Wtedy wydawało mi się to słuszne, teraz już nie. Pewnie wszyscy uważacie ją za rozpuszczoną i dziecinną, i nie wiadomo jaką jeszcze. Jednakże ja dostrzegam w niej dziewczynę, którą naprawdę jest - zagubioną, rzuconą na głęboką wodę, przerażoną w blasku fleszy, rozchwytywaną przez obie strony wojny. Do tego dochodzi załamanie psychiczne, które ni jak nie pomaga. Katniss jest chyba najbardziej pokrzywdzoną osobą w tych Igrzyskach. Collins pokazała prawdę o wszelkich wojnach i chorobach psychicznych, które z nich wynikają. Ludzie muszą na nowo nauczyć się żyć, kochać, ufać innym. Niektórzy boją się dotyku, inni krzyku, jeszcze inni mają koszmary. Katniss, mimo choroby, bardzo dzielnie stawia czoło wyzwaniom i daje wspaniały przykład, że każdy stan można przezwyciężyć, trzeba tylko być cierpliwym i się starać.

"Kosogłos" to najbrutalniejsza część całej trylogii. Collins odrzuciła na bok uczucia, miłość i przyjaźń i skupiła się na wojnie i całym jej otoczeniu. Niektóre sceny są bardzo niepokojące, jednak nie brakuje takich, podczas których się wzruszymy. Katniss staje przed ogromnym zadaniem, musi poradzić sobie z niegodnym zaufania Peetą i zazdrosnym i całkiem zmienionym Gale'em. Nie jest łatwo. Przyznam, że w pewnych momentach czułam podziw dla autorki, za tak dokładne opisy i taką wyobraźnię. Najbardziej spodobał mi się początek rozdziału 25, gdzie Collins zawarła to, co najlepsze w jej twórczości - metafory. Są tak piękne i barwne, że miło się czyta nawet opisy śmierci.

Największe rozczarowanie przyniosły ze sobą sceny śmierci ważnych bohaterów. Krótkie, bez pożegnań, opisów i łez nad ciałem. Zupełnie inaczej niż w poprzednich częściach. To mnie trochę zirytowało i dało mi do myślenia. Czy Collins nie miała pomysłu na jakieś barwniejsze opisy tych momentów, czy tak było z zamierzenia? Pytanie chyba pozostanie bez odpowiedzi, chyba że kiedyś spotkam Suzanne...

Na szczególną uwagę zasługuje, zasłonięta kurtyną akcji i wątków związanych z wojną i zaufaniem, swego rodzaju satyra odnośnie mediów i tabloidów. Wszystkie poczynania rebeliantów, Kosogłosa w szczególności, są nagrywane, a Kapitol i Trzynastka kradną sobie nawzajem ekran. Jest to w pewnym sensie zabawne, a w pewnym smutne. Ludzie robią sobie reklamę z tego, że ktoś za nich umiera, każą Katniss grać, podczas gdy giną ludzie. Innymi słowy, żerują na cierpieniu innych. To samo można dostrzec we współczesnych mediach. Tabloidy i gazety o celebrytach przecież nie są niczym innym niż wykorzystywaniem chwili słabości innych. A ludzie przez to odbierają sobie życie. 

"Kosogłos" to wspaniałe, mądre i skłaniające do refleksji zakończenie świetnej trylogii. Trzeba przeczytać wszystkie trzy części, aby zrozumieć, co Collins chce nam przekazać. "Igrzyska Śmierci" to nie lektura dla każdego. Nie poradzą sobie z nią osoby, które są zbyt wrażliwe lub lekko traktują przeczytane książki. W tej trylogii trzeba się doszukiwać głębszego sensu, przesłania. Dlatego polecam ją wszystkim, którzy są w stanie ją przeczytać. Jeżeli zrozumiecie, co Suzanne Collins nam przekazuje, może spojrzycie na świat z innej perspektywy.

KosogłosMoja ocena: 9/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam Fantastykę, Książkowe podróże (bardzo realna przyszłość, Panem, obecne USA)
Tytuł oryg.: Mockingay
Seria/cykl: Igrzyska Śmierci #3
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 374
Gatunek: Fantastyka, science fiction, dystopia
Cena detaliczna: 34,90 zł (25,33 zł)

Za książkę serdecznie dziękuję