Zbliża się ostateczne starcie. Clave szykuje się na wojnę z Sebastianem, jednak wszyscy wiedzą, że nie mają szans. Tymczasem Morgenstern atakuje kolejne Instytuty i przeobraża Nocnych Łowców w Mrocznych. Tylko nielicznym udaje się uciec. Sebastian grozi szybszym atakiem, jeżeli Clave nie wyda mu Clary i Jace'a. Porywa również przedstawicieli Podziemnych, aby ich zaszantażować. Oni zaś zbierają swoich przyjaciół i wyruszają wraz z nimi do świata demonów, w poszukiwaniu Sebastiana. Chcą go pokonać, używając niebiańskiego ognia, który Jace nosi w sobie. Jednak ogień jest nieokiełznany, nigdy nie pojawia się wtedy, gdy Jace tego chce. W końcu Clary znajduje sposób, by skoncentrować ogień w jednym miejscu. Stają w piątkę naprzeciw potędze Sebastiana. Ratując kochane osoby i ukochany świat, będą musieli zapłacić wysoką cenę...
Mam pewien problem z ostatnimi częściami moich ulubionych serii. Nie chcę kończyć przygody z bohaterami, dlatego najczęściej jak najdłużej odkładam przeczytanie finałowej książki. Jednak zawsze przychodzi czas, kiedy mówię sobie, że muszę to w końcu przeczytać, bo bardzo tego chcę. Chcę poznać zakończenie, ale boję się tego, co się może wydarzyć, kto umrze, kto odejdzie i ogólnie tego, że rozstanę się z bohaterami. W przypadku "Miasta Niebiańskiego Ognia" nie było wyjątku. Szczególnie, że nigdy nie wiem, czego spodziewać się po Clare.
Finałowa część serii jest dużo lepsza niż pozostałe. Nie brakuje niespodziewanych zwrotów akcji, zabawnych momentów, napięcia, miłości, przyjaźni, poświęcenia, niebezpieczeństwa i zagadek. Czyli jest wszystko to, co Clare zwykła umieszczać w swoich książkach. W jej książkach zawsze najbardziej podobają mi się bohaterowie. Barwni, zabawni, odważni. Mają również wady. W tym tomie bliżej przyglądamy się więzi Aleca i Jace'a, bo Alec wyrzuca Jace'owi egoizm. Właśnie Jace jest moim ulubionym bohaterem. Mądry, często samotny, sarkastyczny, zawsze udaje księcia na białym koniu, romantyczny, trochę arogancki, zagubiony złotowłosy chłopiec.
Tym, co najbardziej mi się spodobało akurat w "Mieście Niebiańskiego Ognia" było wprowadzenie wątku Tessy i brata Zachariasza. Clare w "Diabelskich Maszynach" nie do końca wyjaśniła, jakim sposobem James przestał być cichym bratem. Teraz wiem, że opowiedziała tą historię tutaj, specjalnie przekierowała fanów na inną serię. W końcu mówimy tu o prequelu. Mamy też odpowiedź na pytanie, którą serię czytać najpierw: zdecydowanie "Diabelskie Maszyny". Dzięki temu nie zepsujemy sobie przyjemności z lektury. Lubię takie momenty, kiedy znany mi z innej serii bohater pojawia się w jakiejś innej. Czuję się wtedy, jakbym pośród nowych znajomych spotkała przyjaciela z dzieciństwa. Jest to taki magiczny moment. Szkoda tylko, że Jace nie dowiedział się, kim jest Zachariasz naprawdę, a także, że mała Emma tego nie wie.
Uwielbiam być pozytywnie zaskakiwana w książkach. Tutaj tak właśnie było. Mnóstwo zwrotów akcji i sytuacji, których się nie spodziewałam. Naprawdę widać, że Cassandra przemyślała swoją książkę w niemal każdym szczególe, począwszy od fabuły, na bohaterach i wątkach z przeszłości kończąc. Bowiem Clare nie stworzyła tylko opowieści o Nocnych Łowcach i ataku Sebastiana. Ona stworzyła całe podłoże historyczne, historie rodów, legendy, legendarne przedmioty. Wszystko ma nogi i trzyma się całości. Nie ma drobnych szczegółów, do których mogłabym się doczepić. Książka jest dla mnie idealna, jak zresztą cała seria, choć z początku miałam pewne zastrzeżenia.
Jedynym moim większym problemem w tej książce (a trzeba Wam wiedzieć, że jest on rozmiarów Księżyca na tle Słońca) jest religia. Tak, zwróciłam na to uwagę. Ktoś kiedyś zdziwił się, że Boże Narodzenie jest obchodzone w Hogwarcie, a to przecież szkoła pełna niewierzących. Jednak Boże Narodzenie w wielu domach jest zwykłą tradycją i nie ma żadnego związku z religią. Natomiast w "Darach Anioła" uderzające jest to, że Nocni Łowcy wierzą w anioły, demony, wierzą nawet w Boga, ale go nie wyznają. Owszem, mają szacunek do niego, ale nic, co robią, nie opiera się na wierze. Każdy, kto to teraz czyta, pewnie pomyśli "Ale przecież oddają cześć aniołom". W sumie racja, jakaś tam cześć jest, ale to nie do końca jest religijna cześć. Anioł ich stworzył, dał początek ich rasie i za to go wielbią, jednak nigdy nie jest wspomniane, że robią coś ze względu na wiarę. Mieszkają w kościołach, ale się nie modlą. Wierzą, ale nie wyznają. Jest to taka brakująca część tej książki. Nurtuje mnie książka o aniołach bez bohaterów wierzących w Boga. Dla mnie to takie trochę bez sensu. Być może Cassandra Clare kierowała się tu swoimi odczuciami i może dlatego tak jest, bo ona nie wierzy. Ale nawet mimo to, wydaje mi się to takie odrobinę dziwne, nielogiczne.
"Miasto Niebiańskiego Ognia" to wspaniałe zakończenie serii. Epicki koniec, zaskakujące zakończenie, które wycisnęło mi łzy z oczu. Całą serię bardzo przyjemnie się mi czytało, mimo dużych rozmiarów tomów (Cassandro, zlituj się nad fanami!). Nie pamiętam już, co mnie denerwowało, wiem jednak, że jako najlepszy tom uznałam "Miasto Szkła". Z czystym sumieniem mogę uznać "Miasto Niebiańskiego Ognia" za równie dobry tom. Dawno nie czytałam tak wspaniałej książki. Jeżeli lubicie twórczość Clare, nie możecie przegapić tego tomu. A jeżeli jeszcze nie poznaliście uroczej zgrai Nocnych Łowców i ich niebezpiecznego świata... Na co czekacie? Marsz do księgarni! Warto, polecam!
Moja ocena: 10/10
Książka bierze udział w wyzwaniu: Czytam Fantastykę, Książkowe podróże, Paranormal romance, Grunt to okładka,
Tytuł oryg.: The City of Heavenly Fire
Seria/cykl: Dary Anioła #6
Tłumaczenie: Anna Reszka
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 704
Gatunek: paranormal romance, fantastyka, dla młodzieży (+15)
Cena detaliczna: 45,00 zł (36,00 zł)
Kupisz: www.taniaksiazka.pl