Tytuł oryg.: A Winter Dream
Seria/cykl: -
Tłumaczenie: Hanna de Broekere
Wydawnictwo: Znak litera nova
Liczba stron: 272
Gatunek: powieść obyczajowa
Co ukrywa April? Czy Joseph utrzyma pozycję w firmie? Czy kiedykolwiek wróci do rodzinnego Denver?
Po przeczytaniu "Zegarka z różowego złota" byłam zakochana w Evansie. Sięgnęłam więc po jego najnowszą powieść, która - jak się dowiedziałam - powstała podczas podróży autora po Polsce. I to w niej widać. Przejawia tam się kultura Polski, Joseph próbuje nasze tradycyjne dania, poznaje Polaków mieszkających w Chicago. Bardzo mi się to podobało, bo Polska nie jest tak znanym na świecie krajem jak USA czy Wielka Brytania i raczej występuje tylko w literaturze polskiej.
"Zimowe sny" mają trochę wspólnego z "Zegarkiem" - tłem dla kariery Josepha i jego miłości jest jego umiejętność śnienia, tak jak tłem dla wydarzeń poprzedniej powieści były zegarki. Mężczyzna ma różne sny, które w większości się spełniają. Jest marzycielem, ale twardo stąpa też po ziemi. Bardzo mi się podobały wpisy z jego dziennika na początku rozdziałów. W pewnym momencie miałam już tyle cytatów zaznaczonych, że nie chciało mi się sięgać więcej po kolorowe karteczki. To właśnie wydaje mi się charakterystyczne dla Evansa - w jego książkach zawarte jest wiele myśli, przykazań, prawd.
Po raz pierwszy, a nie czytam zbyt długo, spotkałam się w powieści obyczajowej z wątkiem reklamy. Dla nas jest to błahostka, my na to tylko patrzymy i nie zwracamy nawet uwagi, ile osób musiało się napracować nad chociażby kilkunastosekundowym spotem reklamowym Coca Coli. Evans postanowił, że jego bohater będzie zajmował się reklamą. Przybliżył nam w ten sposób świat, dla nas w zasadzie nieważny, a tak znaczący dla wielkich firm, które chcą zachęcić klientów. Jak wynika z badań, większość rzeczy kupujemy właśnie po obejrzeniu reklamy, bo jesteśmy ciekawi produktu.
Po raz kolejny Evans zaskoczył mnie lekkością swojej lektury. Joseph, w pierwszej osobie, opowiada swoją historię tak, jakby mówił prosto do nas, nie przez karty książki. Opisy są krótkie, nie przytłaczające. Większości dowiadujemy się z dialogów, których jest bardzo dużo. Dzięki temu lektura jest bardzo przyjemna i szybka. Duże zasługi ma tutaj wydawnictwo, które wyglądem książki przyczyniło się do jej lekkości (zarówno fizycznie jak i psychicznie) oraz szybkości czytania. Uwielbiam takie książki.
"Zimowe sny" to opowieść o tolerancji, o rzeczach, o których nawet nam się nie śniło. Kilka razy autor wprowadza grę słów, która na początku jest nie jasna dla nas, Polaków, dla Amerykanów czy osób czytających oryginał wyda się bardzo oczywista. Bardzo miło było poczytać o "swoich" w Stanach, o miłości, która nienawidzi przeszkód i zawsze je pokonuje, o talencie i karierze, które są silniejsze od okropnych szefów. Myślę, że powinniśmy brać przykład z Josepha.
Cena detaliczna: 32,90 zł
Moja ocena: 10/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Book Lovers, Książkowe Podróże (Denver, Chicago, Nowy Jork), Grunt to Okładka
Facebook | Lubimy czytać | lawendacorine@gmail.com
Oraz piosenka Kelly Clarkson, która skojarzyła mi się z April i jej "ciemną stroną":