2013/12/01

075. Przez bezmiar nocy - Veronica Rossi

Przez bezmiar nocy - Veronica Rossi

Tytuł oryg.: Under the Never Sky
Seria/cykl: Przez burze ognia #2
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 352
Gatunek: Fantastyka, literatura młodzieżowa


Perry wraca do wioski Fal razem z Arią. Jako Wódz Krwi nie może pozwolić sobie na romans z Osadniczką, przystaje więc na pomysł Arii. Mają udawać, że są sojusznikami. Fale jednak nie chcą gościć u siebie Kreta. Podczas ceremonii nadania Znaczeń, ktoś próbuje pozbyć się dziewczyny. Wtedy Perry wpada po uszy. Każdy domyśla się, co łączy go z Arią. Dziewczyna, aby nie robić mu kłopotów, postanawia wyruszyć z Roarem do Rogów, po informacje o Wielkim Błękicie. Tylko w ten sposób może uratować Talona, kochanego bratanka Perry'ego. Tam jednak wszystko idzie po złej myśli.

Ile czasu zostało do zagłady Ziemi? Gdzie znajduje się Wielki Błękit? Czy Fale zaakceptują Arię, nie tylko jako jedną z nich, ale i jako wybrankę ich Wodza?

Od kiedy przeczytałam "Przez burze ognia" nie mogłam wytrzymać, musiałam sięgnąć po kontynuację. I oto skończyłam, a moje wrażenia są dużo gorsze niż po przeczytaniu pierwszej części. Czemu? 

Wszystko zaczęło się fajnie. Aria spotkała Perry'ego, on zabrał ją do swojej wioski. Gdyby tylko nie fakt, że muszą udawać. Jednak nie jest to jakimś wielkim minusem. Boli mnie, bo uwielbiam wątki miłosne w powieściach i denerwuje mnie, kiedy ludzie nie chcą się przyznać do swoich uczuć. Dalsza akcja była ciekawa. Zaczęła nabierać tempa, ale trochę się pogubiłam w czasie. Od kiedy Aria i Perry znowu się rozstali, narracja była podzielona między dwa różne miejsca. Nigdzie jednak nie mogłam dopatrzeć się znaków, że np. w tym samym dniu, kiedy Perry mówił do ludzi, Aria i Roar dotarli do Rimu. Całkowicie pogubiłam się w tym i już nie wiedziałam, czy najpierw były zdarzenia opisywane z perspektywy chłopaka, czy dziewczyny.

Pomijając te dwa minusy, akcja nadal była ciekawa, podobały mi się niespodziewane zwroty akcji, opisy nie były przytłaczające, wręcz zaciekawiały. Ciśnienie podskoczyło mi dopiero, kiedy ktoś zginął. Nie zdradzę kto, bo musicie do tego sami dojść, ale myślałam przez chwilę, że rzucę tą książką o ścianę. Tak się nie robi! Nie zabija się bohaterów, których czytelnik nie miał okazji bliżej poznać, a których już zaczął lubić. Kilkanaście stron dalej... Łup! Znowu ofiara! Na szczęście nie śmiertelna, a poważnie ranna. 

Pod koniec książki akcja tak przyspieszyła, że ani się obejrzałam, a skończyłam czytać ostatnią stronę. Było ciekawie, nie mam szczególnych zastrzeżeń do zakończenia, bo zachęca, a wręcz zmusza do przeczytania kontynuacji. Tylko jednak rzecz była odrobinę dziwna. Talon ma około dziewięciu-dziesięciu lat. Dlaczego więc w opisie pisze, że "wyrosły mu dwa przednie zęby"? Czegoś tu nie rozumiem. Przednie zęby wyrastają wcześniej, czyż nie? Chyba, że to nowe zęby, ale jest to niemniej dziwne...

Cała książka prezentuje się całkiem dobrze. Pomijając te szczegóły, które wymieniłam powyżej. Wciągnęła mnie, ale nie sprawiła, że nie mogłam spać. Autorka ma lekki styl, a powieść jest skierowana przede wszystkim dla młodzieży. Czyta się szybko, wygodnie. Jestem zadowolona, choć nie tak bardzo, jak po przeczytaniu "Przez burze ognia".

Moja ocena: 8/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: