Tytuł oryg.: Anna and the French Kiss
Tłumaczenie: Małgorzata Stefaniuk
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 320
Ojciec Anny wysyła ją do ASP - Amerykańskiej Szkoły w Paryżu. Każda dziewczyna byłaby wniebowzięta, ale Anna nie miała wyboru. Zostawia więc najlepszą przyjaciółkę i chłopaka, którego bardzo lubi, i rusza na podbój Paryża. Tam poznaje czwórkę przyjaciół: Josha, Rashmi, Mer i St. Claira, który jest nieziemsko przystojny, jednak zajęty. Anna w głębi serca czuje coś do chłopaka, ale boi się, że zniszczy to ich przyjaźń. A tego nie chce. Czy Anna i Etienne będą razem? Czy Paryż - miasto miłości - połączy ich najromantyczniejszym pocałunkiem?
Muszę przyznać, nie przepadam za bezmyślnymi powieściami dla młodzieży, gdzie dziewczyna jest perfekcyjna i boi się zdrady ze strony chłopaka. W końcu "jeśli coś ma źle pójść, to pójdzie" (Zwiadowcy). Jednak "Anna i pocałunek w Paryżu" to zupełnie coś innego.
Bohaterka ma bzika na punkcie czystości, jest trochę nieśmiała i uwielbia kino. Jest wspaniałą postacią, od razu mi się spodobała. Nie jest sztuczna, nie stroi się, nie maluje jakoś specjalnie. Nie ma też perfekcyjnego charakteru. Jest czasami wredna, co mi się podoba. Jest jak najbardziej prawdziwa. To samo tyczy się innych bohaterów. Mają swoje problemy,m co jest naturalne, jednak książka nie jest naładowana takimi sprawami jak trądzik czy inne typowe problemy. Każdy bohater jest inny, ma inne upodobania, inny charakter. To właśnie mi się podoba.
Fabuła jest lekka, szybko się ja czyta. Do niczego nie zobowiązuje. Miejscami bawi, czasem smuci. Fajne jest to, że taki wspaniały St. Clair nagle zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Posmutniał. Nie jest wyidealizowany.
Z początku myślałam "Kolejna głupia historyjka dla dziewczyn spragnionych miłości". I tak jest, ale książka nie jest głupia. Zachwycały mnie opisy. Bez zbędnych opisów ubierania, czy przebiegu każdego dnia. Akcja zgrabnie biegnie naprzód bez wciskania wątków na siłę. Opisy nie nudzą. Autorka opisuje Paryż oczami Anny (narracja pierwszoosobowa) w nocy i za dnia. Ciekawi nas, lecz nie przytłacza informacjami. I to jest świetne.
Bo miałam rację. Dla nas obojga dom to nie miejsce, a ludzie. I my go wreszcie odnaleźliśmy.
Moja ocena: 9/10
Opublikowano: Lubimy czytać
Wyzwania: Wakacje z książką
Wiem, wiem, miał być Xanth, ale jakoś tak wyszło, że przerwałam czytanie na rzecz Anny. Obiecuję, że za dwa dni pojawi się "Źródło magii". Ostatnimi czasy jakoś tak ciągnie mnie trochę do dobrych romansów, jak "Anna...". Nawet wypożyczyłam "Ostatnią piosenkę" Sparksa. To chyba znaczy, że Aga dorasta... Ale fantastyki nie porzucę. NIGDY.