Miałam pisać dzisiaj coś o "Krainie Jutra", ale jakoś nie umiem... Potem stwierdziłam, że napiszę o "Pięknej i Bestii", a dokładnie o trzech wersjach tej baśni, które widziałam do tej pory. A teraz zaczynam pisać o wszystkich moich ulubionych baśniach i bajkach. Niektóre mogę pominąć, jakieś zapomnieć. Prawdą jest, że nigdy nie jest się za starym, na Disneya. Na inne baśnie i bajki też. Szczególnie, że przesłanie niektórych dostrzega się dopiero po przekroczeniu pewnego wieku. Zapraszam.
Zawsze przepadałam za baśniami i bajkami. Te najsłynniejsze widziałam po kilka razy i to w kilku wersjach. Jak np. "Piękna i Bestia", "Kopciuszek", "Królewna Śnieżka". To wspaniałe, że pojawiają się również uwspółcześnione wersje baśni, ale myślę, że zdecydowanie lepiej ogląda się te stare, z pięknymi sukniami, księżniczkami i książętami. Jestem wielką romantyczką i takie rzeczy zawsze mnie zachwycają.
Nie jestem jednak aż taką romantyczką, żeby wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia. Jasne, fajnie jest zobaczyć film czy przeczytać książkę, w której miłość przychodzi ot, tak. Ale życie uczy nas, że to nie jest prawda. Niestety. Bardzo fajnie pokazał to musical "Tajemnice Lasu", który mnie nie przypadł do gustu, ale przesłanie Kopciuszka było warte uwagi. Bo czy zastanawialiście się kiedyś, co by było gdyby Kopciuszek zdała sobie sprawę, że nie kocha księcia, choć tak jej się wydawało? Że czar miłości od pierwszego wejrzenia zgasł, kiedy wszystko zaczęło się psuć. Morał jest taki: najpierw warto poznać przyszłego męża.
Tym bardziej, że pod płytką powłoką może kryć się ktoś niezwykle czuły i na odwrót. Jak np. w "Pięknej i Bestii". Do moich ulubionych wersji zdecydowanie należy francuska - zobaczcie sobie. Coś pięknego. No i koniec jest troszkę inny niż zwykle. Muzyka to cudo, a te wszystkie kwiaty.... Co prawda Bestia przeraża, ale tak jest zawsze. Dodam, że jest to film, w bajce łatwo byłoby pokazać takie piękno. Film musi posiłkować się grafiką komputerową, a Francuzi zdają się znać na rzeczy. Oczywiście uwielbiam również wersję Disneya - była moją pierwszą. Muszę ją sobie znowu zobaczyć...
Jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że Niemcy też potrafią robić baśnie. Doskonałym przykładem są Baśnie Braci Grimm, ale i tutaj można trafić na gorsze. Moimi ulubionymi są: "Wieloskórka", "Braciszek i siostrzyczka", "Roszpunka", "Błękitny ognik". Ale zostało mi jeszcze wiele do obejrzenia i muszę się kiedyś zabrać za nadrabianie. Czasem naprawdę jestem pod wrażeniem tych niemieckich produkcji.
Pewnie kojarzycie też czeskie bajki na dobranoc? "Krecik", "Sąsiedzi", "Rozbójnik Rumcajs" - to tylko niektóre. Ale Czesi potrafią doskonale przełożyć to, co robią w animacjach do najzwyklejszego filmu z aktorami. Kiedyś oglądałam z Tatą jakąś czeską baśń i byłam pod wrażeniem. Niestety, nie pamiętam jaki miała tytuł, ale było coś o księżniczce, która nazywała się Szczepanka i zakochała się w Szczepanie, i została zamieniona w ducha, a on ją uratował? Jakoś tak. Świetny film.
No i oczywiście są jeszcze bajki Disneya. Połowa ludzkości się na nich wychowała. Kilka pokoleń, a niedługo pewnie nasze dzieci również. Nic nie było takie wspaniałe, jak bajki Disneya. Do dzisiaj chętnie do nich wracam i oczywiście oglądam wszystkie najnowsze. Moje ulubione to: "Piękna i Bestia", "Zaplątani", "Kraina Lodu", "Tarzan", "Merida Waleczna". Nie wyobraża sobie, że nie miałabym ich już obejrzeć.
Jednak jak pisałam, z wiekiem dostrzegamy pewne braki w niektórych filmach. Szczególnie dotyczy to recenzentów, u mnie narodził się syndrom krytykowania. Coś, na co kiedyś nie zwróciłabym uwagi, dzisiaj mnie denerwuje. Może to i dobrze? W końcu nie możemy przyjmować wszystkiego, co nam dają bez mrugnięcia okiem. A jakie to braki zauważyłam? A takie, że:
- "Kopciuszek" to baśń oparta na idiotyzmie. Poszukiwanie narzeczonej za pomocą buta? Musiał mieć rozmiar 34, bo osób w tym wieku, z taką stopą jest naprawdę mało. Ja nie znam żadnej. Cała ta historia to jakaś paranoja, ponieważ większość filmu zajmują właśnie te poszukiwania.
- "Śpiąca Królewna" jest kierowana miłością od pierwszego wejrzenia. W wielu wersjach książę Filip, Franciszek, czy jak mu tam było (Disney i tak nie nazywa książąt), nawet nie widział Aurory na oczy, a śpieszy jej na ratunek, jakby się znali od dziecka. Normalny facet powiedziałby "nie znam jej, mam narzeczoną tutaj, po co się mam narażać?". No ale przecież to idealny facet, ten książę. A królewna obudzi się po jednym jego pocałunku. Wolę wersję z "Czarownicy". Tam było to lepsze.
- "Tarzan" niestety raczej nie sprawdziłby się w prawdziwym życiu. Małpy prędzej by go zabiły, niż przyjęły do stada. Chociaż.... Nigdy nie mów nigdy.
A to tylko takie wyciągnięte na szybko. Z drugiej strony wolałabym już te tandetne historie miłosne niż takie "Minionki", co to to nie wiem nawet, czym jest i jak to jeść. Powiedzcie mi, skąd ten cały szał na te melony w ubrankach? Przecież to ani mądre, ani ciekawe... Dzieci ogłupia. A największy szał jest u osób w moim wieku i starszych. Zupełnie tego nie rozumiem... Mnie odrzuca sam zwiastun. No ale takie już są te współczesne bajki.... Czasem lepiej wrócić do czegoś starego, ale znanego niż oglądać nowości...
A jakie są Wasze ulubione bajki i baśnie? Polecacie coś? Moim marzeniem jest posiadanie kolekcji książkowych baśni z całego świata. Mam nadzieję, że niedługo się spełni.