Mercy Taylor nie jest lubiana w swojej rodzinie. Jako jedyna nie ma mocy, co czyni ją bezwartościową, szczególnie w oczach ciotecznej babki Ginny. To jej siostra Maisie jest gwiazdą i nadzieją rodu. Kiedy jednak Ginny zostaje zamordowana we własnym domu, wszystko przewraca się do góry nogami. Cała rodzina musi zjechać się na losowanie, którego wynik jest z góry wiadomy. Jak się okazuje, niczego związanego z magią nie da się przewidzieć. Czerwony los wyciąga Mercy i choć od razu można się domyślić, że zaszła jakaś pomyłka, niektórzy sądzą, że granica, której strzegą, postanowiła zmienić nieco zasady gry. Roznieca się burza, a kolejne wydarzenia zdecydują o przyszłości rodu Taylorów.
Wszyscy, którzy mnie choć trochę znają, wiedzą, że uwielbiam fantastykę i gdyby nie fakt, że zasmakowałam już w innych gatunkach, pewnie czytałabym ją na okrągło. Od jakiegoś czasu brakowało mi prawdziwej, rasowej fantastyki, jednak nie łatwo zadowolić sówkę po prostu fantastyką. Mam bardzo wyrafinowany gust. Aczkolwiek kiedy ujrzałam zapowiedź książki "Ród" od razu coś mnie w niej zainteresowało.
Z całą pewnością była to niebanalna fabuła i bardzo ciekawy pomysł. Kto pamięta filmy i książki o małomiasteczkowych wiedźmach i czarownicach, które rzucały uroki na wszystkich, którzy im podpadli i które budziły postrach wśród mieszkańców? Muszę przyznać, że dawno nie spotkałam się z niczym, co nawiązywałoby do tego typu historii. Najprędzej to "Piękne Istoty", a i tą książkę czytałam dosyć dawno. A temat jest bardzo ciekawy, szczególnie jeżeli jest odświeżony i wzbogacony o wiele czynników ze współczesnego świata, jak właśnie w książce "Ród".
Kolejnym elementem, który przeważa szalę, jest nietuzinkowa bohaterka. J.D. Horn przełamuje bardzo popularny motyw wyjątkowej dziewczyny, występujący w powieściach młodzieżowych. Mercy jest, można by rzec, nieudacznikiem życiowym. Jej matka zmarła przy porodzie, czego rodzina nie ośmieliła jej się nie zarzucić, a dziewczyna przez całe życie żyła w cieniu swojej wspaniałej siostry. Jednak z drugiej strony w miarę czytania dowiadujemy się, że w Mercy jest coś wyjątkowego i to nie jest nic tak banalnego jak siostrzana miłość. Całą rodzinę Taylorów owiewa jakaś niezwykła, mistyczna tajemnica, której nawet oni sami nie znają. Mercy jest niezwykle barwną i ciekawą postacią, ma wiele swoich przyzwyczajeń, nie jest papierowa. Łatwo ją polubić.
Niezwykłe są opisy autora. Proste w swojej istocie, odpowiednie dla młodzieży, która nie jest zbytnio zainteresowana samym sposobem przedstawienia danej sytuacji, tak jak daną sytuacją. A jednocześnie są bardzo barwne, nieprzytłaczające, aczkolwiek dokładne i z pewnością zadowolą kogoś, kto lubi doceniać to, czego inni nawet nie zauważają. Autor ma również swój język, który z samego początku może nieco mylić nas co do samej osoby autora. Sama przyznam, że z początku byłam pewna, że to kobieta napisała tę powieść. I myślałabym tak dalej, gdybym nie przeczytała notki biograficznej. Jak widać, nie tylko kobiety wiedzą, czego pragną nastolatki.
Wszystkim tym, którzy nie przepadają za młodzieżowymi książkami, które bardzo przypominają (albo nawet są) paranormal romance, z pewnością spodoba się informacja, że w książce "Ród" owszem, miłość występuje, jednak nie gra jakiejś wielkiej roli, a także nie jest zbytnio przesłodzona. Powiedziałabym wręcz, że przynosi mnóstwo goryczy głównej bohaterce, ponieważ - jak sam opis wskazuje - dziewczynie podoba się narzeczony siostry, a ona sama bardzo podoba się swojemu najlepszemu przyjacielowi. Jak już pisałam, ten wątek jednakże nie jest tutaj najważniejszy i wyłania się spośród innych tylko nielicznymi momentami.
Na czym więc skupia się fabuła tej powieści młodzieżowej, jeśli nie na miłości? Na magii oczywiście. Autor ma bardzo ciekawe podejście do tego tematu, wiele rzeczy z pewnością wymyślił sam, jedynie bazując na pewnych tradycjach lub przekazach. Kotwiczące, granica - tego jeszcze nie było. Wiktoriańskie budynki, wiedźmy i sama atmosfera bardzo przypominają "Piękne Istoty", ale każdy kto czytał zauważy, że to jedyne co łączy te dwie lektury.
Bez wątpienia przyciąga uwagę również okładka: tajemnicza, oddająca odpowiednio klimat powieści. Kiedy trzymacie ją w dłoniach, koniecznie zwróćcie uwagę na wisior, który owa postać ( jest to oczywiście Mercy) ma na swojej szyi. Jeżeli chcecie się dowiedzieć, co to takiego, będziecie musieli przebrnąć przez całą powieść.
W powieści "Ród" nie brakuje oczywiście tajemnic. W zasadzie niczego nie można się domyślić, a prawda ma tutaj postać bardzo złożoną i warstwową, można by nawet rzec. Pojawia się jedna odpowiedź na pytanie, która zmienia wszystko, po czym sama odpowiedź ulega zmianie, burząc całość. Bardzo przemyślana lektura. Chociaż muszę przyznać, że w pewnym momencie, jedna czy dwie sytuacje wydały mi się śmieszne, wręcz komiczne. I to nie w dobrym znaczeniu. Były wręcz absurdalne, jednak zauważyłam, że będą odgrywać ważną rolę w kolejnych tomach serii.
"Ród" J.D. Horn to bardzo przyjemna, lekka, ale zadowalająca i ciekawa lektura. Bez wątpienia idealna odskocznia i coś nowego. Szczególnie w obliczu obecnie trwających egzaminów gimnazjalnych. Coś dla fanów trochę lżejszej, ale pasjonującej fantastyki, którzy szukają czegoś innego, w wiktoriańsko-amerykańskim klimacie wiedźm i magii. Polecam.
Moja ocena: 8/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Tytuł oryg.: Witching Savannah. The Line
Seria/cykl: Wiedźmy z Savannach #1
Tłumaczenie: Jerzy Bandel
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 336
Gatunek: fantasy, fantastyka, powieść młodzieżowa
Cena detaliczna: 34,90 zł
Kupisz: aros.pl