2014/09/28

Narodowe Czytanie - ?

Wiem, że trochę się spóźniłam z tym postem, ale dopiero teraz przyszedł mi do głowy ten - nazwijmy to - artykuł, a przecież "lepiej późno niż wcale". Tak więc dzisiaj chcę poruszyć kwestię czegoś, co nasz prezydent, Bronisław Komorowski zapoczątkował dwa lata temu. Jest to "Narodowe Czytanie", w ramach którego w radiu i telewizji można usłyszeć i zobaczyć słynne i ważne osoby czytające książkę, która w danym roku jest objęta "Narodowym Czytaniem". Zachęca się również lokalne władze do organizowania spotkań z różnymi grupami ludzi, podczas których czytana jest dana książka.
Sam pomysł jest świetny. Lektorzy wybrani do czytania mogą poprawić swoją umiejętność głośnego czytania, poprzez odpowiednie przygotowanie się do występu. Słuchacze natomiast mogą zapoznać się z daną książką i być może w przyszłości po nią sięgnąć. Jako akcja propagująca czytanie i zachęcająca do spędzenia chociaż kilku minut dziennie nad jakąś książką, jest bardzo dobrze przemyślana. Chociaż istnieje pewne uchybienie, którego chyba nikt z pomysłodawców do końca nie przemyślał.

Mam na myśli barierę wiekową. Owszem, może "Trylogia" Sienkiewicza dla kogoś, kto obecnie ma sześćdziesiąt lat była w dzieciństwie ucieczką od codzienności, jednak to nie znaczy, że współczesna młodzież z entuzjazmem po nią sięgnie. Dorośli prawdopodobnie również nie, ponieważ książki Sienkiewicza, "Pan Tadeusz" Mickiewicza, czy jakiekolwiek inne książki proponowane do tej pory przez "Narodowe Czytanie" są napisane zupełnie innym językiem niż współczesny, a już najmniej zachęcające do przeczytania ich jest to, że kojarzą nam się z lekturami szkolnymi, czyli przymusem i sprawdzianem ze znajomości. Właśnie wybór książek objętych akcją "Narodowe Czytanie" jest zły i niedostosowany do współczesnych wymagań ludzi. 

Akcja z całą pewnością jest skierowana nie do osób starszych, którym te książki mogłyby się  nawet spodobać, ponieważ przypomniałyby o czasach dzieciństwa, ale do osób młodszych. W Polsce statystycznie mało osób czyta, jednak jeżeli rozejrzymy się wokół, to z każdym rokiem zauważymy wzrost czytelnictwa. Nowe książki w bibliotekach, miłe panie bibliotekarki, interesujące reklamy w internecie, czy chociażby wszędobylskie księgarnie i salony Empik - to wszystko zachęca do rozpoczęcia przygody z czytaniem. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że w mojej miejscowości, od kiedy bibliotekę przeniesiono z domu prywatnego (bo kiedyś w takim się mieściła) do specjalnie zaadaptowanego pomieszczenia w szkole (wejście jest z zewnątrz) liczba czytelników wzrosła dwukrotnie! Trzeba też powiedzieć, że miłośnikiem literatury nie zawsze jest się od dzieciństwa. Ja dużo czytać zaczęłam dopiero w 2012 roku. Wcześniej owszem, czytałam, ale znacznie mniej, ok. 70% mniej niż teraz! A zachęciła mnie do tego mierna ekranizacja "Eragona", potem pierwowzór, czyli książka, a w końcu inne serie fantastyczne i nie tylko.

Zboczyłam trochę z tematu. Moje pytanie brzmi: dlaczego, skoro na rynku mamy tylu wspaniałych polskich autorów, piszących zgodnie z wymaganiami współczesnych czytelników, autorzy akcji "Narodowe Czytanie" wybierają książki - że tak powiem - "przedpotopowe"? Przyznajcie się sami, przeczytalibyście z własnej woli "Trylogię" Sienkiewicza, "Pana Tadeusza" albo książki Aleksandra Fredry? Ja nie. Wiem, jak pisze Sienkiewicz, ponieważ czytałam "Krzyżaków", a także słuchałam czytania "Trylogii". Jak dla mnie jego język jest zbyt stary i nawet jeślibym chciała, nie przeczytałabym zbyt szybko jego książek. "Pana Tadeusza" mam, chciałam nawet czytać, jednak porzuciłam ten pomysł, bo nie rozumiałam połowy z tekstu. Język współczesny jest zdecydowanie inny, mamy wiele nowych zwrotów, wiele słów w języku polskim jest nieużywanych, a pozostaje w nim tylko jako archaizmy. Trudno jest współczesnym ludziom zrozumieć dawnych pisarzy, bo dzieli nas ogromna przepaść. Tamte osoby były świadkami historycznych wydarzeń - my o nich tylko czytamy.

Akcja "Narodowe Czytanie" nie wskóra nic, jeżeli nie zmienią się lektury nią objęte. Śmiało, zachęcajmy do czytania i to czytania polskich autorów, jednak wybierając postacie innych pisarzy. Chociażby Pilipiuk, Grzędowicz, Piekara, Katarzyna Michalak, Agnieszka Lingas-Łoniewska, Marcin Mortka i wielu, wielu innych autorów, którzy piszą wspaniałe, sprzedające się w setkach, jeśli nie tysiącach egzemplarzy książki. Niektórzy nawet doczekali się tłumaczenia swoich książek na inne języki, jak Sapkowski czy Michalak. Dlaczego więc w ramach "Narodowego Czytania" nie czytamy ich powieści? Z pewnością czytelnictwo wzrosłoby jeszcze bardziej.

A tutaj jeszcze cytat, podkreślający moje słowa, a pochodzący ze strony naszego prezydenta, Bronisława Komorowskiego:


Podstawowym celem przedsięwzięcia jest popularyzacja czytelnictwa, zwrócenie uwagi na bogactwo polskiej literatury, potrzebę dbałości o polszczyznę oraz wzmocnienie poczucia wspólnej tożsamości.


________________________________________
Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że zrozumieliście moją wypowiedź. Dawno nie miałam takiego natchnienia na żaden artykuł :)