Anglia, XI wiek. Rob Cole (Tom Payne) jako dziecko po śmierci rodziców przygarnięty został przez wędrownego balwierza (Stellan Skarsgård). Pod jego okiem uczył się reguł rządzących światem, a także opanował podstawy medycznej wiedzy. Życie chłopca odmienia spotkanie z wędrownym lekarzem, który, dostrzegając młodzieńczy talent i zapał, zaszczepia w nim marzenie o medycznych studiach pod kierunkiem sławnego na cały świat lekarza perskich królów Ibn Siny (Ben Kingsley). Podejmując decyzję o wyprawie do arabskiego Isfahanu, Cole nie zdaje sobie sprawy z czekających go przygód i niebezpieczeństw.
Ciągnęło mnie do tego filmu, nawet bardzo, ale nie wiem czemu. Sama nazwa jest bardzo ciekawa, ale ja nawet nie przeczytałam opisy przed jego obejrzeniem, więc nie wiedziałam, o co w nim chodzi. Szybko jednak przekonałam się, że jest to film o dawnej medycynie. Bardzo ciekawy.
"Medicus" opowiada o młodym chłopaku, który pragnie nauczyć się, jak dobrze leczyć ludzi. Akcja dzieje się w czasach, kiedy medycyna była na bardzo niskim poziomie. Jest to dobra okazja, aby przekonać się, jak w XI wieku leczono ludzi z najróżniejszych chorób i którym chorobom człowiek był wtedy bezradny. Mnie się to bardzo podobało, mimo obrzydzających i mrożących krew w żyłach scen np. piłowania kości czy sekcji zwłok. Jednak nie tylko o tym opowiada ta produkcja. Spotykamy się również z postawą wiary do medycyny. Wiele rzeczy, takich jak sekcja zwłok, było zakazanych przez wszystkie wiary znane w Starym Świecie. Uznawano je za bezczeszczenie ciała i występowanie przeciwko wierze. Jednak młody Cole był na tyle odważny, by zrobić to i dzięki temu dowiedzieć się o ciele człowieka dużo więcej niż na lekcjach.
Bardzo ważnym minusem, który zauważyłam w filmie, a który pewnie nikogo nie uderzy tak bardzo jak mnie, jak brak białych klifów w filmowym Dover. Jest to błąd produkcji, ponieważ Dover bez klifów nie jest sobą. Zasmuciło mnie to, że twórcy oszukali nas w ten sposób, zamiast poświęcić trochę czasu i pieniędzy na podróż do Dover i nagranie tam kilku scen. A przecież z Niemiec do Anglii nie jest aż tak daleko, szczególnie w erze samolotów...
Prawdę powiedziawszy, nie wiem, co napisać o tym filmie, Bardzo mi się podobał i jestem tym zaskoczona. Co prawda jest trochę długi, bo 2 godz. 30 min to dużo jak na film, ale warto doczekać końca, bo praktycznie cały czas się coś dzieje. Nie ma praktycznie czasu na nudę i to jest wielką zaletą filmu. Poza tym można wiele się nauczyć i dowiedzieć, jest to dobrze skonstruowany film pół-historyczny. Ciekawi bohaterowie i bardzo dobrze dobrani aktorzy dodają mu świetności. Poza tym muzyka również jest świetnie stworzona i bardzo dobrze pasuje do całości.
Jeżeli więc chcecie zobaczyć niebanalny film, opowiadający ciekawą historię i oparty na faktach historycznych, a nie boicie się scen brutalności ówczesnych balwierzy, "Medicus" będzie dobrym wyborem. Rzadko chwalę niemieckie filmy, chyba że są to baśnie, więc wiedzcie, że to coś świadczy o tym filmie. A jeśli nie przepadacie za językiem niemieckim niech to Was nie odstraszy - aktorzy mówią po angielsku i aż do momentu, w którym przeczytałam, że wyprodukowały go Niemcy, myślałam, że jest to film amerykański.
Tytuł oryg.: The Physician
Reżyseria: Philipp Stölzl
Scenariusz: Jan Berger
Premiera: 25 kwietnia 2014 (Polska) 25 grudnia 2013 (świat)
Produkcja: Niemcy
Gatunek: przygodowy, dramat historyczny
Czas: 150 min
Wersja językowa: napisy PL
Wszystkie grafiki pochodzą z wyszukiwarki Google, oprócz plakatu, który pochodzi ze strony Filmweb. Opis pochodzi z filweb.pl
Powyższy tekst nie jest recenzją, jest jedynie opinią polecającą i własnymi przemyśleniami na temat filmu.