Tytuł oryg.: Elena - ein leben für Pferde
Seria/cykl: Elena tom 1
Tłumaczenie: Anna i Miłosz Urban
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 312
Gatunek: powieść młodzieżowa
Elena od dziecka darzy miłością konie. Nic dziwnego, jej rodzice prowadzą stadninę, a ojciec i brat regularnie startują w turniejach. Jednak dziewczyną nikt się nie przejmuje. W ukryciu trenuje ona swojego konia Fritziego, który po strasznym wypadku w przeszłości, został spisany przez jej ojca na straty. Kiedy Elena spotyka Tima, od samego początku zaczyna między nimi iskrzyć. Lecz Tim jest synem wroga ojca Eleny i ich związek musi zostać zduszony w zalążku. Prawdziwych uczuć jednak nie da się zabić. Kiedy więc chłopak proponuje, że pomoże Elenie w treningach z Fritzim, ta z ochotą się zgadza. Niespodziewanie stadninę odwiedza komornik sądowy, oznajmiając, że są zadłużeni na wiele setek tysięcy euro. Rodzice Eleny nie mogą w to uwierzyć. Atmosfera w domu ulega drastycznej zmianie.
Czy rodzinie Eleny uda się uwolnić od długów? Czy Tim i Elena będą razem? Jaką tajemnicę skrywają obie rodziny?
Kiedy otrzymałam wiadomość z propozycją zrecenzowania tej powieści, zaintrygowała mnie. Pod pewnym względem jest podobna do znanej wszystkim serii "Heartland", którą bardzo lubię. Z ochotą zgodziłam się i się nie zawiodłam.
Nele Neuhaus jest pewnie znana niektórym z czytelników, którzy czytają kryminały. Ta powieść przeznaczona jest głównie dla młodzieży, choć pojawia się również tajemnica. Z samego początku akcja jest spokojna, może trochę nużąca, ale potem przybiera na szybkości i dalej toczy się płynnie. Opisy autorki są bardzo ciekawe, dzięki pierwszoosobowej narracji poznajemy wszystko z punktu widzenia Eleny, którą polubiłam za jej podejście do koni.
Powieść zaciekawiła mnie głównie z powodu koni. Od dziecka, podobnie jak Elena, są to moje ulubione zwierzęta. Wielu osobom wydaje się, że są niebezpieczne, straszne, głupie. Jeżeli jednak pozna się je bliżej okazują się wspaniałymi przyjaciółmi, którzy potrafią nas pocieszyć, rozbawić. "Elena" właśnie nam to pokazuje. Główna bohaterka ma niezwykły dar, jest dużo lepszym jeźdźcem niż jej brat, a mimo to nikt jej nie zauważa. Z czasem to się zmienia.
Autorka w wspaniały sposób pokazuje nam blaski i cienie prowadzenia stadniny. Kłopoty finansowe rozdzielają rodzinę Weilandów, co bardzo boleśnie odczuwa Elena. Stałe kłótnie, wrzaski. W końcu udaje jej się porozmawiać się z ojcem i wytłumaczyć mu, jak okropnie się zachowywał. To doskonale uświadamia nam, jak ważna w wychowaniu dzieci jest rozmowa.
Na koniec zostawiłam sobie to, co najlepsze: miłość. Magią jest to, jak ludzie powoli uświadamiają sobie, że kogoś kochają. Tutaj ta magia zaistniała. Bardzo podoba mi się ten brak pośpiechu i trzymanie czytelnika w napięciu do samego końca.
Ta książka to najwspanialsza współczesna wersja "Romea i Julii" jaką kiedykolwiek czytałam, w dodatku w cudownym otoczeniu koni. Jest doskonałą powieścią dla miłośników koni, a także dobrą lekturą dla chcących uprawiać wspaniały sport, jakim jest jeździectwo, które wcale nie jest łatwe, uwierzcie mi.
Moja ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu: