2013/11/10

070. Rebeliant - Marie Lu

Legenda. Rebeliant - Marie Lu

Tytuł oryg.: Legend
Seria/cykl: Legenda tom 1
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 304
Gatunek: powieść dystopijna, fantastyka





Piętnastoletni Day jest najbardziej poszukiwanym przestępcą Republiki. Najbardziej denerwuje ich fakt, że nic o nim nie wiedzą. Pewnego dnia na drzwiach jego rodzinnego domu żołnierze kreślą dziwny znak. Chłopak wie, że ktoś, kogo kocha zachorował na epidemię. Pragnąc zdobyć lekarstwa, planuje skok na szpital. Udaje mu się uciec, lecz jest ciężko ranny. Wkrótce rząd wysyła za nim swoją najlepszą agentkę. June - również piętnastolatka - po ataku Daya traci ukochanego brata. Wściekła, postanawia wyśledzić jego zabójcę i postawić go przed wymiarem sprawiedliwości. Nie wie jednak, że ktoś próbuje ją oszukać. Chłopak, którego poznaje, różni się od opisu Daya, który wpajano jej w szkole. Niespodziewanie dwoje "cudownych dzieci" zaczyna łączyć coś więcej niż śledztwo...

Kto stoi za zabójstwem Metiasa? Co knuje rząd Republiki? Jakie sekrety skrywa przed swoimi obywatelami prezydent?

Sięgając po "Rebelianta" spodziewałam się czegoś podobnego do "Przez burze ognia". Pomyliłam się. Te powieści, choć do siebie podobne, różnią się od siebie. Ostatnimi czasy często spotykam książki, w których główni bohaterowie pochodzą z dwóch różnych światów, są swoimi wrogami, a jednak się w sobie zakochują. Nie mam nic przeciwko takiemu zarysowi fabuły. Bardzo mi się podoba, ponieważ nie ma się wrażenia sztuczności, uczucie przychodzi stopniowo, a nie jak tsunami. 

Legend - Marie LuZaskakujące jest to, że przeczytałam już drugą książkę, której akcja dzieje się w przyszłościowej Ameryce, a pozostałe kontynenty już nie istnieją. Jest to pewien sposób, w który mieszkańcy tego kontynentu chcą powiedzieć "My przetrwamy wieki dzięki naszej technologii. Wy zatoniecie". Bywa to irytujące, bo w Europie też są naukowcy i wynalazcy. Nie mogę się doczekać, kiedy jakiś Europejczyk napisze podobną powieść.

W "Rebeliancie" Marie Lu zawarła wszystko to, co lubię w powieściach: szybką akcję, miłość, humor i odrobinę dreszczyku, dzięki której całość jest bardziej realistyczna. Autorka przedstawia przyszłość, która moim zdaniem może się wydarzyć. To, w jaki sposób Republika traktuje swoich obywateli, brutalność żołnierzy, ciągła wojna, to wszystko towarzyszy nam w dzisiejszych czasach. Może my tego nie widzimy, ale gdzieś tam na świecie istnieje podobne państwo. 

Posunęłabym się nawet do tego, by nazwać tę powieść uniwersalną. Bardzo spodobała mi się historia June i Daya, wyobrażam sobie tę parę przez cały czas i podziwiam ich pomysłowość, siłę, zwinność i wytrenowanie. Lu wykreowała wspaniałych bohaterów poczynając od tych dobrych i kończąc na tych złych. Nikogo nie pominęła. Nie dopatrzyłam się braków w opisach, czy charakterach. Wszystko wydaje się zapięte na ostatni guzik.

Nie byłabym sobą, gdybym nie skomentowała okładki! Wiem, że nie zdarza mi się to w recenzjach, bo przecież liczy się wnętrze, a nie oprawa, jednak trzeba przyznać, że piękna okładka zachęca czytelnika w równym stopniu jak ciekawy opis. Polska wersja oprawy jest bardzo... ciekawa. Pasuje do tej powieści i do tego gatunku. Nie mniej oryginał bije ją na głowę! Okładka jest po prostu piękna, a miasto w tle takie, jak sobie wyobrażałam.

Cóż, chyba domyślacie się, że powieść bardzo mi się spodobała. Zamierzam sięgnąć po kolejne tomy, bo zakończenie jak najbardziej do tego zachęca. Ja natomiast zachęcam Was do przeczytania "Rebelianta". Może Wam też się spodoba?

Moja ocena: 10/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam Fantastykę | Czytamy Polecane Książki - poleciła mi przyjaciółka