Scenariusz: Simon Beaufoy, Michael Arndt
Reżyseria: Francis Lawrence
Premiera: 22 listopada 2013 (Polska) 11 listopada 2013 (świat)
Produkcja: USA
Gatunek: science fiction
Czas: 146 min
Wersja językowa: Napisy PL
Nie czytałam książki, ale postanowiłam Wam przedstawić moje wrażenia z wczorajszej premiery "W pierścieniu ognia".
Katniss i Peeta mieli nadzieję na spokojne życie w Wiosce Zwycięzców. Zmieniły to 75. Głodowe Igrzyska, na które "zaproszeni" zostali wybrani zwycięscy. Zakochani znowu stają na arenie, zmuszeni walczyć przeciwko najlepszym. Cały Kapitol porusza wyznanie Peety, odwołany ślub i oczywiście wspaniałe stylizacje Cinny. Jednak te Igrzyska kończą się inaczej niż wszystkie inne.
Wiem, że znowu najpierw recenzuję drugą część filmu, a potem dopiero pierwszą, ale nie miałam kiedy obejrzeć "Igrzysk Śmierci", a druga część wywarła na mnie ogromne wrażenie i myślę, że chcecie dowiedzieć się, jakie efekty zastosowali twórcy drugiej części.
W ciągu seansu przeżyłam pięć zawałów serca. Pierwszy był, gdy wspaniały prezydent Snow ogłosił 75. Głodowe Igrzyska. Drugi, kiedy Peeta wlazł na pole siłowe. Reszta byłaby spoilerem, więc Wam nie zdradzam. Jestem pod wielkim wrażeniem efektów. Technika poszła nam do przodu, co widać. Nowoczesne Centrum Treningowe, wygląd areny i wszystkie zdarzenia, które mają w niej miejsce. Nie mogłam oderwać wzroku od ekranu. Podobały mi się również stroje, które Katniss i Peeta nosili na prezentacji.
Trzeba przyznać, że Jennifer Lawrence doskonale odegrała rolę Katniss. Najpierw jej fałszywość, widać było, że Katniss gra, bo nie było to przekonujące. Potem zapomina się i daje upust prawdziwym uczuciom. Do tego Josh Hutcherson jako Peeta. Słodki, przystojny, z cudownymi oczami. Zawsze wyglądał niewinnie i doskonale grał chłopaka, który nieszczęśliwie się zakochał. Pozostali aktorzy również dobrze się spisali, widać, że patrzono na umiejętności aktorskie, a nie tylko na wygląd. Trochę zawiodłam się na Cinnie, którego zupełnie inaczej sobie wyobrażałam.
Wszystko w filmie jest tak realistyczne, że nie mogłam ukryć podziwu dla twórców. Nie dziwię się, że trochę musiało potrwać zanim ten film pojawił się na ekranach kin. Włożono w niego dużo pracy i pewnie pieniędzy, bo coś takiego nie mogło być tanie.
Bez względu na to, czy czytaliście książkę, czy nie, film może się Wam spodobać, jeśli tylko lubicie kino pełne akcji, odrobiny uczuć i mnóstwa efektów specjalnych. Mnie zachęcił do przeczytania "W pierścieniu ognia", nie mogę się doczekać, aż trafi w moje ręce!
Moja ocena: 6/6
Zwiastun, piosenka: