2016/02/23

Biblioteki vs. Księgarnie [dyskusja]

Z całą pewnością świat moli książkowych może podzielić się na zwolenników bibliotek i tych, którzy wolą książki kupować. Na pewno znajdą się też tacy, którzy zadeklarują się gdzieś pośrodku. Jednak nie sądzę, aby komuś było to zupełnie obojętne i stanął na dokładnym środeczku tego podziału. Od wielu lat jest to również tematem dyskusji. Czy lepiej kupować, czy może jednak wypożyczać? Dawno jednak nie spotkałam się z tego typu dyskusją na jakimś blogu, a bardzo interesuje mnie Wasze zdanie!

#biblioteki

Kto nie był kiedykolwiek w bibliotece? Chyba ten, kto nie czyta. A na pewno w szkole miał tzw. lekcję biblioteczną poprowadzoną przez panią bibliotekarkę. Te instytucje publiczne oferują szeroki (mniej lub bardziej - w zależności od położenia) wybór lektur wszelkiej maści. Mają wiele zalet. Mają też swoje wady.
  • książki są za darmo - większe biblioteki przyjmują opłaty za założenie karty (zwykle kilka złotych), niektóre pobierają po kilka złotych za jedną książkę, jeśli nie jesteśmy mieszkańcami miasta, w którym się znajdują. Jednak po oddaniu pieniądze zostają nam zwrócone, o ile oczywiście nie zniszczyliśmy ani nie zgubiliśmy książki. 
  • zapach starych książek ma swój urok - ja za nim raczej nie przepadam, ale niektórzy wypożyczają jedynie te stare właśnie po to, by je powąchać.
  • nie trzeba się martwić o to, co zrobić z książką, jeśli nam się nie spodoba - po prostu ją oddajemy. 
  • można spotkać ludzi, z którymi możemy porozmawiać o książkach - ja często rozmawiam z panią bibliotekarką z pobliskiej biblioteki. O książkach, pogodzie, czasie wolnym, zainteresowaniach. Czasem spędzam więcej czasu rozmawiając niż szukając książek!
  • trzeba czasem czekać na książkę w kolejce, a niektórych książek w ogóle nie ma - to mój największy ból. Fajnie, że istnieją internetowe katalogi, w których wyszukuję, czy dana książka jest czy nie. A jak nie ma, to jest bardzo źle... Zdarzyło mi się też kilkakrotnie czekać na książkę. No i raz dostałam reprymendę na przedłużanie terminu książki, bo "ktoś na nią czeka". Ja też czekałam, na litość boską!
  • limit czasu - w dużych bibliotekach to norma. Często jest też limit książek wypożyczanych jednorazowo. A szkoda, bo jeśli są bardzo cienkie, to pewnie na dwa tygodnie przyjdziemy znowu...
  • książki są czasem zniszczone - takie kompletnie zniszczone zdarzyły mi się rzadko. Raczej wysłużone. Zalanej jeszcze nie czytałam, wyrwanych kartek nie spotkałam. Chociaż raz, ale to była całkiem nowa książka i jeszcze miała fabrycznie wybrakowane strony...
  • KSIĄŻKI CHCĄ BYĆ CZYTANE, a biblioteka im na to pozwala. W końcu jeśli zachowujemy książkę dla siebie, przeczytamy ją tylko my no i może znajomi. A te w bibliotekach czytają dziesiątki osób...

#księgarnie

To samo dotyczy księgarń - każdy, kto czyta książki był chociaż raz w tym cudownym miejscu. Najbardziej lubię takie małe księgarnie w miasteczkach, takie z duszą, starymi regałami i miłą obsługą. Byłam raz w takiej w Saint Andre na Węgrzech. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęć. Od teraz, kiedy będę gdzieś za granicą mam zamiar robić zdjęcia księgarniom i dzielić się nimi z Wami na Instagramie ^.^
  • książki są nowe, "nieśmigane" (jak ja to mówię) - jesteśmy ich pierwszymi właścicielami, pierwszymi czytelnikami. Być może jedynymi. To bardzo miła myśl...
  • zapach nowych książek jest cudowny - o ile oczywiście druk ładnie pachnie, bo niekiedy natrafia się na okropną farbę... Uwielbiam ten zapach. Szczerze mówiąc - kołysze mnie codziennie do snu, wymieszany z zapachem drewna. Achhhhh.....
  • możemy znaleźć każdą książkę - no, starych wydań chyba nie znajdziemy, ale można poszukać. To zdecydowany plus.
  • trzeba zapłacić - niestety, za dużo. Książki są zdecydowanie za drogie, szczególnie w przełożeniu na ilość stron (niekiedy za 300 stron zapłacimy 40zł!). Jak to kiedyś ktoś powiedział "Książka nie powinna być droższa od butelki wódki. Człowiek powinien mieć wybór" - zgadzam się! Choć do miłośników trunków nie należę...
  • książki zalegają nam na półkach - dopóki mamy miejsce - spoko. To ładnie wygląda. Ale kiedy zaczynamy układać książki w wieże, żeby tylko je zmieścić - przestaje być wesoło. Półki uginające się od książek to problem większości moli książkowych. Mój na szczęście nie - sumiennie pozbywam się niepotrzebnych lektur. A jeszcze gorsze są nieprzeczytane książki...
  • można spotkać ludzi, z którymi możemy porozmawiać - w księgarniach też, chociaż nie widziałam jeszcze kogoś, kto rozmawiałby z obcą osobą o książkach.... Sama miałam ochotę tyle razy, ale niestety moja nieśmiałość mi przeszkadza w tym... Napiszcie, czy Wy też tak macie?
  • książki są nasze =) - nikt nam ich nie odbierze, możemy się nimi cieszyć!

Ja należę do zwolenników minimalizmu i rozważnego wydawania pieniędzy. Dlatego od wielu lat tworzę sobie na LC półki z książkami, które mogę znaleźć w bibliotekach i z takimi, które muszę niestety (lub stety) kupić. Są też takie, które wolę posiadać i z nikim się nie dzielić. Nie lubię wydawać pieniędzy na rzeczy, które mogę mieć za darmo albo za pół darmo. Często pożyczam też od innych, w zamian oferując swoje książki. Taka wymiana jest bardzo uczciwa. Pieniądze przeznaczam na to, czego wypożyczyć nie mogę - home decor, ubrania, kosmetyki.

A jakie jest Wasze zdanie? Wolicie kupować czy wypożyczać?