2016/06/26

266. Silver. Pierwsza księga snów - Kerstin Gier

Liv zawsze przywiązywała dużą wagę do snów. Ale odkąd zamieszkała w Londynie, znalazły się w centrum jej zainteresowań. Tajemnicze zielone drzwi. Gadające kamienne posągi. Niania z tasakiem w schowku na miotły... Tak, ostatnio sny Liv stały się bardzo dziwne. A szczególnie ten: czterech chłopaków, łacińskie inkantacje, dziwny rytuał, a wszystko to w nocy pośrodku cmentarza. No tak, Liv zna tych chłopaków z nowej szkoły - i zawsze, gdy spotykają się na jawie, oni zdają się wiedzieć o niej więcej, niż powinni... Chyba że... śnili ten sam sen, co ona?

Uwielbiam Trylogię Czasu Kerstin Gier. Jest to moja ulubiona trylogia, ale nie tylko ze względu na swoją cudowną fabułę, lecz także ze względów sentymentalnych - to dzięki tym książkom założyłam blog. Jednak nie sądziłam, że autorka od czasu swojego fenomenu napisała jeszcze inne książki. W Polsce było o nich cicho, a mnie jakoś nie przyszło do głowy sprawdzić, bo przecież i tak nie przeczytałabym niczego po niemiecku - nie znam tego języka! Dlatego też ogromnym zaskoczeniem dla mnie było zobaczenie polskiego wydania Silver. Oczywiście pierwszym odruchem było sięgnięcie po tę piękną książkę. 

Pewnie nie umknęło Waszej uwadze piękno zewnętrzne Silver. Pierwsza księga snów. Pokazałam Wam ją trochę na Instagramie, ale myślę że wróci tam jeszcze nie raz. Jest taka cudowna... Również wnętrze, czyli fabuła, jest piękne. Kerstin Gier znowu porusza tematykę, która w świecie książkowym nie jest szczególnie popularna, ale jest dosyć znana. Sny. Świadome śnienie, kreowanie swoich własnych snów. Dla mnie jest to coś nowego, chociaż sama próbuję ten temat w swoim opowiadaniu poruszyć... 

Wykonanie oczywiście nie pozostawia wiele do życzenia. Jest świetne. Chociaż w porównaniu z Trylogią Czasu, tutaj panuje chyba trochę inna atmosfera. Jest miłość, tajemnice, przygody, niebezpieczeństwo, odrobina humoru... ale bardzo brakuje mi tej nuty sarkazmu, która pojawiła się w relacjach Gwen i Gideona. Liv nie jest tak skłonna do bycia trochę wredną, ale mimo tego jest świetną bohaterką. Jest mądra, nie daje sobie w kaszę dmuchać i ciągle trzyma się swojego zdania. Bez ustanku dąży do wyjaśnienia tajemnic nowej szkoły i nowych znajomych. Bardzo ją polubiłam, tak samo jej siostrę, chociaż jestem już od nich starsza - nadal czuję więź pomiędzy bohaterami w tym wieku. 

Jedynym, co mnie trochę zawiodło, było budowanie napięcia. Wydaje mi się, że w Trylogii Czasu Kerstin Gier lepiej sobie z tym poradziła, ale mogę się mylić, bo czytałam to bardzo dawno temu. Ale jednak napięcia trochę tu brakuje, każde wydarzenie zdaje się mieć taką samą wagę jak poprzednie, nie ma wydarzeń ważniejszych, wszystkie prowadzą nas do końca. A ten koniec nie był dla mnie żadnym punktem kulminacyjnym, ani nawet czymś, co ma w nas wzbudzić głód kolejnej części...

Mimo tego jednego rozczarowania, Silver. Pierwsza księga snów czytało mi się niezwykle miło, przyjemnie i szybko. Przemknęłam przez kolejne strony z prędkością strzały i smutno zrobiło mi się, że muszę tę piękną książkę odłożyć na półkę (gdzie wygląda równie pięknie). Pozostaje mi jedynie w spokoju czekać na kolejną część (a ta już we wrześniu) i polecać wszystkim nową książkę Kerstin Gier!

Okładka książki Silver. Pierwsza księga snów

Moja ocena: 9/10
Wyzwania: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

Tytuł oryg.: Silber: Das erste Buch der Träume
Seria/cykl: Silver #1
Tłumaczenie: Agnieszka Hoffman
Wydawnictwo: Media Rodzina
Gatunek: powieść młodzieżowa, fantastyka
Liczba stron: 416
Cena det.: 39,00 zł
Data wyd.: 2.06.2016




Za książkę dziękuję: