2014/06/11

Podróżuj z Ines: Wrażenia i pamiątki z Londynu


Wreszcie jest! Moja relacja z Londynu. Trochę się na ten post naczekaliście, ale to wszystko spowodowane było brakiem czasu i kilkoma ważnymi recenzjami, które musiały się pojawić w zeszłym tygodniu. Teraz nareszcie znalazłam czas i chęci by opisać Wam, jak było w Londynie. Nie oczekujcie fajerwerków. Było średnio. 


Dla ciekawych: podróż do Londynu autokarem z przeprawą promem trwa 22-24 godziny, zależy od warunków, ruchu i tego, czy nie spóźnicie się na prom. W moim przypadku podróż była bardzo przyjemna, siedziałam sama na dwóch miejscach, niestety w autokarze były pasy, które trzeba było zapiąć. 

London Eye widziane spod Big Bena

Sam Londyn jest fantastycznym miastem, pełnym ludzi różnych ras i wyznań, różnej zamożności, a także o różnych stylach. Nikt nie patrzył na to, co masz na sobie, jak wyglądasz, jak mówisz. Zainteresowanie wzbudzał tylko nasz kraj pochodzenia, a kilka osób spytało się nawet o to! W sezonie dużo jest turystów, mamy więc do czynienia nie tylko z mieszkańcami Anglii, ale też przyjezdnymi z wielu krajów. Ja osobiście miałam okazję rozmawiać przez c
hwilę z turystką z Alaski, a także parą z samego Londynu. Powiem szczerze, że rozumiałam dużo i zupełnie inaczej niż na lekcji, czy podczas poznawania teorii.

Poznawanie języka w teorii jest trudniejsze niż w praktyce. Rozmawiając z osobą pochodzącą z Londynu stykamy się z akcentem i inną wymową niektórych wyrazów, co jest utrudnieniem, ale wiele możemy wyczytać z gestów i mimiki, co ułatwia nam zrozumienie. Dlatego jeżeli chcecie ćwiczyć angielski macie dwa wyjścia: rozmowę z nativ speakerem lub wyjazd na krótki czas do któregoś z krajów anglojęzycznych. Ja podczas tego wyjazdu zdałam sobie również sprawę, z jaką łatwością przychodzi mi poznawanie tego języka i jak bardzo go lubię. Po części zdecydowałam nawet, że chcę go studiować. 
Tym zdjęciem sama siebie zaskoczyłam - wygląda jak pobrane!
Big Ben i budynki Parlamentu

Powiem Wam, że nie warto oszczędzać na wyjeździe do Londynu. Jeżeli chcecie zobaczyć Tower of London od środka lub odwiedzić inne słynne budowle musicie wybrać sobie wyjazd zorganizowany, który je obejmuje i po prostu zgodzić się na większą cenę. Ja jechałam za darmo, więc narzekać nie będę, ale na miejscu osób, które zapłaciły 1500 zł miałabym pretensje, bo np. zamiast zobaczyć klejnoty królewskie w Tower of London szliśmy do kilku muzeów, które nic a nic nas nie interesowały. Jak dla mnie - strata czasu i pieniędzy. 


Wyjazd miał kilka plusów, które sprawiają, że był wart wszystkiego:
  • zobaczenie wielu obiektów chociaż z zewnątrz
  • zorientowanie się w cenach i sklepach
  • ćwiczenie języka w praktyce
A cóż przywiozłam?


Od lewej:
  • zwykła jasnoniebieska koszulka, bardzo ładna i wygodna
  • koszula "jeansowa" z długim rękawem, zapinana na zatrzaski
  • książka "The Fault in Our Stars" Johna Greena
  • "złota" bransoletka z zawieszkami
  • zeszyt z gumką  - na złote myśli
  • koszulka "I AM SHER-LOCKED" - mój najdroższy, ale najlepszy zakup
  • temperówka w kształcie czerwonej budki telefonicznej
  • różowe (ale bez przesady) koronkowe bolerko
  • prosta, ładna sukienka w kolorze pudrowego różu - uwielbiam sukienki! Szkoda, że mam tak mało...
To tyle. Reszta zakupów to jedzenie, które zresztą już jest zjedzone. Najbardziej zadowolona jestem chyba ze wszystkiego. Cóż, więcej zakupów zrobię w sierpniu.

Wiem, że mi zazdrościcie. Może następnym razem przywiozę coś na konkurs? Tak, to będzie sprawiedliwy układ. Wezmę więcej pieniędzy, kupię mniej jedzenia, ale za to będziecie mieli coś prosto z Londynu. No, przynajmniej osoby, które wygrają...

Tym dziwnym zbiegiem okoliczności (czy jak to nazwiecie) poznaliście moje plany na wakacje - konkurs dla moich czytelników! Szczegóły poznacie w sierpniu. Podejrzewam, że będzie to konkurs urodzinowy. Mam nadzieję, że nie tylko ja będę sponsorem, ale też jakieś wydawnictwo. A żebyście mieli jakieś trzy grosze w kwestii nagród - możecie przez całe dwa miesiące wpisywać pod tym postem, albo na Facebooku, co chcielibyście dostać jako nagrodę. Oczywiście nie może wykraczać to poza moje możliwości - w tym celu zapraszam do zapoznania się z ofertą moich partnerów. 

Mam nadzieję, że piękne zdjątka umilą Wam środek tygodnia i pamiętajcie - za dwa dni piątek!