Pierwsza reguła w świecie magii Grace`ów mówi: jeśli bardzo, ale to bardzo czegoś pragniesz, to się wydarzy. Nieważne, za jaką cenę. W tym liceum rządzi rodzeństwo Grace`ów: Summer, Thalia i Fenrin. Między nimi a resztą świata istnieje nieprzekraczalny dystans; krążą plotki, że znają się na czarach. Cała szkoła desperacko pragnie znaleźć się w orbicie zainteresowań tej trójki, ale niewielu dostępuje tego zaszczytu, a jeśli już, to na krótko. River, nowa, samotna dziewczyna, także marzy o tym, by Grace`owie ją zauważyli. Nieokiełznana natura i tajemnicza aura rodzeństwa przyciągają ją jak magnes. Ona również chciałaby stać się częścią tej magii. Nikt się nie domyśla, że River także skrywa mroczny sekret. Co powstanie w wyniku połączenia takich osobowości... i mocy? I jak niszczycielskie się okaże?
Dawno nie miałam w rękach paranormal romance i trochę zatęskniłam za tym gatunkiem. Kiedy na horyzoncie pojawiła się książka Urok Grace'ów chwyciłam się jej jak tonący brzytwy w nadziei na a) coś nowego w tym temacie (biorąc pod uwagę czarodziejów) b) dużo magii. Tymczasem historia, która zapowiadała się naprawdę świetnie okazała się jednym wielkim rozczarowaniem. I wiem, że nie tylko ja tak uważam.
Urok Grace'ów to książka dosyć schematyczna, ale w końcu czego się można było spodziewać? Już po samym opisie to widać. Nowa, samotna dziewczyna, z bagażem przeszłości, pragnie wkupić się w łaski najpopularniejszej grupy w szkole, a niby zgrywa szarą myszkę, oczywiście jej się to udaje - zauważają ją, no i zaczyna się jazda. A jednak zawsze przy takich opisach mam nadzieję, na jakieś niekonwencjonalne rozwiązania ze strony autorów. Powiem wam, że tutaj trochę tak było. W pewnym momencie akcja wywraca się do góry nogami, bohaterowie wypinają się na siebie (i na czytelnika przypadkiem), a cały plan bierze w łeb. Jednak ten zwrot akcji ani trochę mi się nie podobał i mam trochę wrażenie, że wyglądało to mniej więcej tak: autorka zdała sobie sprawę z banalnego zakończenia, do jakiego zmierza i postanowiła ni stąd, ni zowąd wszystko pozmieniać. Naprawdę ni stąd, ni zowąd, bo wcześniej nic na to nie wskazywało, a na litość, takie niuanse wprowadza się w fabułę powoli!
Główna bohaterka denerwuje od samego początku. Nie dość, że ma 15 lat i cierpi na całą masę kompleksów, w tym brak sławy (ja kompleksy zaczęłam mieć dopiero w wieku 16/17, w tak młodym wieku nie ma co narzekać), który pcha ją do zbliżenia się do Grace'ów. Jej sposób narracji jest po prostu żenujący, opisy są "poetyckie", co znaczy, że wcale takie nie są (autorka chyba tak lubi wanilię, że jej bohater musi pachnieć "męską odmianą wanilii", serio?). A wiecie co jest najlepsze? River to wcale nie jest jej imię! To mnie najbardziej rozbawiło. Rozumiem zmiany imion w urzędzie, ale żeby tak po prostu z dnia na dzień stwierdzić, że się inaczej nazywa? Znałam kiedyś taką dziewczynę, kazała do siebie mówić per Jessica i wszyscy się z tego śmiali... Tylko wiecie, to jest książka. Autorka mogła nazwać tę dziewczynę jak jej się podobało, bez sytuacji zmiany imienia, bo "to jest moje prawdziwe imię, pasuje do mnie". Śmiechu warte...
Co do magii - kolejne rozczarowanie. Chyba największe. Miałam nadzieję, na jakieś zaklęcia, rytuały, no wiecie, coś jak Miranda w Wodospadach Cienia, albo Sabrina, nastoletnia czarownica. A tu co? Psińco! Rodzina Grace nie tyle nie para się magią, co po prostu jej to nie interesuje. Nie przyznają się do tego, nie wydają się ani trochę magiczni. Mają opinię rodziny Adamsów w mieście - tylko tyle. W domu cicho sza... Właśnie to River nakręca tę całą otoczkę magii w tej książce. Ona tak bardzo interesuje się magią, tak bardzo chce żeby oni jednak byli czarodziejami, że sama zaczyna się w to bawić. Kieruje się desperacją, która prowadzi do ignorancji i nieciekawych wydarzeń pod koniec....
Obrót wydarzeń na sam koniec wydaje się niezwykły i bardzo intrygujący. Jednak w moim odczuciu ostatnie dwa rozdziały to sceny w stylu rozwydrzonej nastolatki, którą porzuciła najlepsza przyjaciółka. Są po prostu tak samo żenujące i marne, jak reszta książki. Urok Grace'ów zostawił po sobie zły posmak, mam nadzieję jak najszybciej zapomnieć o tej powieści. Na pewno nie sięgnę po kontynuację. W jednym opis ma rację - "O tej historii wkrótce będą mówić wszyscy!", owszem mówią, ale nie pozytywnie...
The Graces, Laure Eve, 2017, Feeria, 4/10