2016/06/09

263. Szturm i Grom - Leigh Bardugo

Uciekła za Morze Prawdziwe. Nękają ją duchy ludzi, których zabiła w Fałdzie Cienia. Ukrywa swoją tożsamość jedynej Przyzywaczki Słońca. Teraz Alina próbuje ułożyć sobie życie w obcym kraju u boku Mala. Jednak wkrótce będzie musiała się zmierzyć ze swoją przeszłością – i przeznaczeniem. Darkling wyłonił się z Fałdy Cienia zbrojny w nową, potworną moc. Ma niebezpieczny plan, który może rozsadzić granice naturalnego świata. Z pomocą niesławnego korsarza Alina wraca do kraju, który porzuciła by walczyć z siłami zagrażającymi Ravce. Ale podczas gdy jej moc rośnie, ona sama wikła się coraz głębiej w grę zakazanej magii, w którą wciąga ją Darkling. I odsuwa się od Mala. Alina będzie musiała dokonać wyboru między swoim krajem, własną mocą a miłością, która miała zawsze ją prowadzić. W przeciwnym razie podejmuje ryzyko, że w nadciągającej burzy straci wszystko.


Pierwszą część czytałam tak dawno temu, że prawie nie pamiętałam, co się działo. W sumie nie pamiętałam też za bardzo o co chodzi. Wiedziałam, że o jakąś walkę, o ciekawy świat, kojarzący mi się bardzo z Rosją i o miłość pomiędzy chłopakiem a dziewczyną. Wstyd się przyznać, ale nawet ich imion nie pamiętałam.... Na całe szczęście wszystko mi się przypomniało podczas czytania pierwszych rozdziałów. Wiecie, nie lubię kiedy autor w kolejnej części streszcza nam wszystkie poprzednie. A Bardugo tego nie zrobiła. Pozwoliła mi samej sobie przypomnieć na podstawie imion, wspomnień, wydarzeń. Baaardzo mi się to podobało.

Uwielbiam kreatywnie stworzone światy, zupełnie od podstaw, z geografią, historią, nazewnictwem wymyślonym przez autora. Dlatego bardzo polubiłam Szklany Tron, Niezwyciężoną, a w końcu i Trylogię Grisza. Dla mnie oznacza to, że włożyli w swoje powieści dużo pracy, wysiłku i wyobraźni, naprawdę im na nich zależało, też dlatego, żeby wszystko miało ręce i nogi i było spójne. To żadna sztuka osadzić akcję powieści w mieście, w którym się mieszka, czy które możemy łatwo wygooglować i przejść się jego ulicami. Świat książek Leigh Bardugo jest bardzo oryginalny. A jednocześnie można w nim dostrzec znajome elementy kultury rosyjskiej, na których autorka się wzorowała. Zupełnie inaczej czyta się Szturm i Grom kiedy uczę się rosyjskiego od jakiegoś czasu. Podczas czytania pierwszej części - Cień i Kość - nie miałam takiej wiedzy z tego zakresu. Teraz wszystko jest tak znajome - imiona, nazwy, przezwiska, przedmioty. 

Jeżeli chodzi o bohaterów - tutaj kreacja jest na równym poziomie, co kreacja świata Ravki i okolic. Nie zaliczam się jednak do wielkich fanek Aliny. Troszeczkę mnie jej postać denerwuje, a szczególnie wybory, których dokonuje. To, jaka się staje. Z drugiej strony jest mi jej żal i chciałabym ją przytulić. Najpierw uderzyć, potem przytulić. Tak by było dobrze. Żal mi jest też Mala. Tak bardzo im kibicuję, ale widzę dokładnie, w którym miejscu ich związek się rozpada.... Zapałałam za to ogromną sympatią do Mikołaja - jest trochę arogancki, sarkastyczny, pewny siebie, zabawny, mądry i czasem nieśmiały. Wręcz idealny. Jestem niezmiernie ciekawa, co się z nim stało....

Rankiem, po skończeniu Szturm i Grom, spojrzałam na nią i pomyślałam "Co tam się stało?". Zupełnie nie wiem, co to za zakończenie było, do czego doprowadzi w kolejnej, ostatniej części... Jedno wiem na pewno - cieszę się, że mam Ruinę i Rewoltę u siebie i mogę w każdym momencie sięgnąć po nią... Choć zrobię sobie króciutką przerwę, żeby w pełni nacieszyć się zakończeniem tej świetnej trylogii.

Okładka książki Szturm i Grom
Moja ocena:
9/10
Wyzwania: Przeczytam tyle, ile ma wzrostu

Tytuł oryg.: Siege and Storm
Seria/cykl: Trylogia Grisza #2
Tłumaczenie: Anna Pochłódka-Wątorek
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 460
Gatunek: fantasy
Cena det.: 38,90 zł
Data wyd.: 21.05.2014