Zastanawiałam się, dlaczego wszyscy tak zachwycają się tą książką? Okładka rzeczywiście jest piękna, opis zdecydowanie przyciąga. Dziewczyna ze skrzydłami, która nie jest aniołem? To musi być coś super. Ale na początku nic się nie dzieje. Ba! Przez całą książkę nic szczególnego się nie dzieje oprócz jednego incydentu. Akcja wlecze się jak zmęczony staruszek, napięcie się nie buduje, nie podnosi nam ciśnienia.... Monotoniczność stała - jakby powiedział matematyk. I o co takie halo? "Much ado about nothing" - można wręcz przytoczyć jedną ze sztuk Szekspira. Zaraz się przekonacie, o co tyle hałasu.
Leslye Walton bardzo fajnie to sobie wymyśliła. Na początku mamy sielankową, spokojną historię rody Avy, potem jej dziwne, ale również dosyć spokojne i nudne życie. Ale niech Was to nie zwiedzie! Brat Avy, Henry, przekazuje wszystkim tajemniczą informację od jednego z członków rodu, ale nikt nie jest w stanie jej odczytać. Na nieszczęście, bo gdyby im się udało zgadnąć, co przyniesie deszcz, mogliby temu zapobiec. I właśnie w tym momencie, kiedy Henry zaczyna dzielić się tą informacją, zaczyna się budować napięcie. I rośnie, rośnie, a my zastanawiamy się, co takiego przyniesie deszcz? Aż w końcu napięcie pryska, a my ze zdumieniem czytamy sceny rodem z jakiegoś horroru. Muszę przyznać, że miałam nawet łzy w oczach, kiedy to czytałam...
I taką właśnie mieszanką jest książka Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender. Magia, duchy, przeszłość, tragiczne wizje i niezwykłe zdolności rodziny Lavender mieszają się z szarą codziennością, okrutnością świata, marzeniami, nadziejami, nieodwzajemnionymi uczuciami, pierwszą miłością i niezwykłą siłą, która trzyma rodzinę Avy w jedności.
Autorce udało się również stworzyć cudowny klimat tej książki. Jej początek obrazuje to, jak pełni nadziei ludzie z Europy udawali się do Ameryki, bo tam jest praca, mieszkanie, bogactwo; a po przybyciu na miejsce okazywało się, że to mieszkanie jest za małe dla dużej rodziny, praca jest ciężka i mało zyskowna, a bogactwo można zdobyć jedynie w snach. Niemal czułam niezbyt ładne zapachy biednych dzielnic Manhattanu, miałam przed oczami małe mieszkanko rodziny Roux. Ten klimat trochę się zmienia potem, kiedy wybucha II wojna światowa i młodzi mężczyźni zaciągają się do wojska, by po kilku miesiącach powrócić w trumnie jako pył. Walton dobrze sobie dobrała tło historyczne dla swojej opowieści.
Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender to też przede wszystkim opowieść o rodzinie, która niejedno przeszła i ma bardzo bogatą historię. Każdy jej członek był niezwykły na swój sposób. W książce jest tyle różnobarwnych postaci, każda tak cudownie inna, obdarzona niesamowitymi zdolnościami, że aż miesza się w głowie. Skłania nas tym samym do refleksji nad naszą własną rodziną. Być może i ona ma ciekawe historie i barwne postaci?
Nie spodziewajcie się tu nie wiadomo jakiej akcji, nawału wydarzeń i morderczego tempa. Nie, ta powieść to wykwintne dane, do cna przesiąknięte duchem XX-wieku, które trzeba smakować powoli, niczym ciastka z piekarni Emilienne. Trzeba się w nią zanurzyć, poczuć jej klimat i dopiero wtedy stwierdzić, jak świetną jest powieścią. Osobliwą i cudowną.
Moja ocena: 9/10
Wyzwania: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Tytuł oryg.: The Strange and Beautiful Sorrows of Ava Lavender
Seria/cykl: -
Tłumaczenie: Regina Kołek
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 300
Gatunek: fantastyka, powieść obyczajowa
Cena detaliczna: 34,90 zł
Kupisz: empik.com
Data wyd.: 2.03.2016
Za książkę dziękuję:
