Aleks ma dwadzieścia lat i od szesnastego roku życia jest skinheadem. Ma swoje bractwo, ideały i prawdy, w które wierzy. Amelia to osiemnastolatka, licealistka, która ma za sobą tragiczną przeszłość. Drogi Amelii i Aleksa nigdy nie powinny się przeciąć. Nie łączy ich nic - ani pochodzenie, ani poglądy, ani rodzinna przeszłość. A jednak młodzi poznają się w dramatycznych okolicznościach i zakochują w sobie. Od tej chwili zmienia się wszystko.
Trochę głupio się przyznać, ale do tej pory prawie nic o skinach nie wiedziałam. W sumie to kompletne zero. Nie kojarzyłam tej grupy ludzi z żadną muzyką, poglądami, z niczym oprócz ubioru. Jestem jednak pewna, że i Wy o skinach wiecie niewiele. Agnieszka Lingas-Łoniewska wychodzi takim osobom jak ja naprzeciw ze swoją nową powieścią Skazani na ból - której główny bohater jest właśnie skinem.
Byłam zaskoczona tym, jak wygląda subkultura skinheadów. Nie sądziłam, że jest ktoś, kto wierzy w takie wartości i to z całego serca. Jest wiele ludzi, którzy udają skinów, ubierają się jak oni, słuchają podobnej muzyki i nazywają siebie patriotami, ale robią to tylko na pokaz, żeby zaimponować. Tak naprawdę nie podzielają opinii tej grupy. Autorka ukazuje uroki i wady tego sposobu postrzegania świata, pokazuje jacy są ludzie, jak potrafią bronić swych praw. Ja osobiście nie uważam, że to, co robią jest słuszne. Jestem zupełnie innego zdania. Poza tym.... ich życie codzienne do mnie nie przemawia. Ale oczywiście pomysł na fabułę i jego wykonanie - świetny. Jak zwykle zresztą. Ode mnie spore 6+.
Jednakże miałam momenty, kiedy potrafiłam przewidzieć, co się stanie. Takie drobne przebłyski, bo kolejne wydarzenia były wręcz oczywiste. Chyba każdy się domyśla, jak historia Aleksa i Amelii może się skończyć - pochodzą z dwóch różnych światów, które nie lubią siebie nawzajem. Nikt chyba jednak nie przewidział tego, co wydarzyło się na końcu. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Lingas-Łoniewskiej, która kończyłaby się w ten sposób (a ponoć jedna istnieje). Końcowe wydarzenia były trochę banalne, nie spodziewałabym się tego po autorce. Odniosłam trochę wrażenie, że nagle stwierdziła, iż czas skończyć i zaczęła bardzo szybko do tego dążyć, czego wynikiem jest takie dość szybkie zakończenie. Najpierw fabuła, dosyć spokojna, ciągnąca się, potem szast-prast spada bomba, potem znowu trochę łagodniej, druga bomba, wszystko ładnie się układa, trzecia bomba, tym razem już atomowa (żeby wykończyć Czytelnika doszczętnie) i epilog, "papa, fajnie było, teraz płacz". Nie płakałam, za to krzyczałam, dosyć mocno... Co to było?!
Generalnie książka bardzo mi się podobała, świetnie się ją czytało. Bohaterowie byli bardzo barwni, jednak trochę mi podchodzili pod pewien schemat... No wiecie, on zły, ona dobra. Gdzieś już to było, co nie? Tyłka mi Skazani na ból nie urwali, ale kilka godzin życia ze mnie wypompowali. Teraz będę żyć trochę krócej.... Jeżeli jesteście fanami twórczości Agi Lingas-Łoniewskiej, albo dopiero zaczynacie przygodę z tego typu książkami - gorąco polecam. Szczególnie na chłodne wieczory.
Wyzwania: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Tytuł oryg.: Skazani na ból
Seria/cykl: -
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 320
Gatunek: New Adult, romans
Cena detaliczna: 33,00 zł
Kupisz: aros. pl
Data wydania: 2015