Rebeka jest tancerką w klubie go-go. Pewnego dnia podczas występu zauważa wpatrzonego w siebie bardzo przystojnego mężczyznę w garniturze. Myli układ i od razu zostaje wyrzucona z pracy. Przed klubem spotyka owego mężczyznę, który proponuje jej obiad. Okazuje się być menadżerem najlepszego zespołu rockowego w kraju - Sweet Bad Sinful. Sedrick Mills - bo tak się nazywa - proponuje jej pracę w trasie jako tancerka. Rebeka zgadza się i tak rozpoczyna się jej przygoda z tymi bardzo niegrzecznymi, ale również bardzo seksownymi mężczyznami.
Tego typu książki nie są dla mnie chlebem powszednim. Chociaż już się trochę przekonałam do literatury erotycznej, nadal mam wielki obawy, a także niechęć do tego, aby jakaś książka z tego specyficznego gatunku spodobała mi się bardziej niż "Grey". A mimo to chcę się przekonać, czy to prawda, że literatura erotyczna jest takim złym gatunkiem i pokazać innym, że to nie są książki tylko dla dziewic lub zakonnic, że potrafią pokazać nam więcej niż tylko seks. Dlatego też sięgnęłam po "Na szczycie".
Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, była relacja Seda i Rebeki. Od samego początku pełna kłótni, sprzeczek, wybuchów i bardzo zabawnych sytuacji. W całej książce ich nie brakuje. Uśmiałam się przy niej naprawdę nieprzyzwoicie, chociaż niestety w niektórych momentach śmiałam się nie tyle z powodu dialogu, czy sytuacji, a okropnego zachowania głównej bohaterki lub nieporadności autorki.
Właśnie główna bohaterka jest jednym z dwóch największych minusów tej książki. Naiwna, wybuchowa, denerwująca, dziecinna - te cechy można przypisać Reb. Czasem miałam tak wielką ochotę wejść do książki i mocno przyłożyć jej w głowę. Wiele sytuacji po prostu zepsuła jej naiwność i głupota. Zwykle w sytuacjach, kiedy uważam, że jakaś postać postępuje głupio lub lekkomyślnie, staram się postawić w jej sytuacji i wtedy najzwyczajniej zaczynam rozumieć jej zachowanie (trochę takie psychologiczne podejście). Tu się to w ogóle nie sprawdza, ponieważ w każdej z tych sytuacji postąpiłabym zdecydowanie inaczej. Chcecie dowodów? Co powiecie na ten: znają się cztery dni i już planują ślub! Znajdzie się z pewnością zdecydowanie więcej.
Drugim największym minusem tej książki jest fakt, że fabuła opiera się i skupia na seksie. I to nie jest tak, jak w przypadku "Greya", gdzie seks był głównym wątkiem w pierwszej i połowie drugiej części. Tam przynajmniej uczucie było mniej więcej normalne. Tutaj miłość jest pomylona z pożądaniem, a główni bohaterowie więcej robią niż mówią, chociaż prawie cała książka to dialogi. Naprawdę denerwowało mnie to, szczególnie na początku, kiedy Reb ciągle albo uciekała, albo robiła naprawdę głupie rzeczy, a także na końcu, kiedy działo się to prawie 24/7. Ja rozumiem, że nazwa "erotyk" zobowiązuje, ale jakiś umiar trzeba mieć. Gdyby jeszcze wszystko było jakoś lepiej opisane... A mam się na czym opierać.
Brakowało mi również większego skupienia się na zespole. 90 % scen to Sed i Reb, reszta to rozmowy z Trey'em - jej najlepszym przyjacielem, Simonem lub innymi osobami. Ewentualnie Reb jest sama. Kiedy pierwszy raz pojawili się chłopcy, zaczęłam liczyć na to, że autorka zwróci naszą uwagę na życie takich osób, na to wszystko, co wiąże się z byciem gwiazdą: nagraniami, występami, kontraktami. Tymczasem Reb była tylko na dwóch koncertach (które i tak szybko się skończyły), a "życie" chłopaków to ciągłe imprezy z fankami i bez. Czasem coś wspomniano o nowym kontrakcie czy nagraniu, ale nic więcej. A szkoda, bo mógł to być ciekawy odskok w bok od głównego wątku.
Mimo tego, że książka jest naiwna, momentami obrzydliwa (trzeba było widzieć moją minę...), trochę głupia i denerwująca, ma w sobie "to coś" (jak Prince Polo...), co sprawia, że bardzo przyjemnie się ją czyta, czasem wybucha śmiechem, czasem uśmiecha się pod nosem. Doprawdy nie wiem, co to takiego, ale tego właśnie szukam w książkach i to ratuje je przed krytyczną oceną. Bo przecież nie każdy jest krytykiem i będzie zwracał uwagę na takie szczegóły, porównując książkę do innych.
Tak więc jeżeli chcecie przeczytać jakiś dobry erotyk polskiego autora... przemyślcie to dobrze i lepiej sięgnijcie po "Greya". Jeżeli lubicie czytać literaturę erotyczną... przeczytajcie kolejny raz "Greya" albo "Crossa". Natomiast jeżeli naprawdę coś Was ciągnie do "Na szczycie" i każe Wam spróbować... Cóż. Czytacie na własną odpowiedzialność!
Jeszcze drobna uwaga: książka waży ok. 1 kg, ma wymiary 23,5cm x 15,5cm
Moja ocena: 5/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, Książkowe podróże
Tytuł oryg.: Na szczycie
Seria/cykl: Na szczycie #1
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 797
Gatunek: literatura erotyczna, romans
Cena detaliczna: 44,00 zł
Kupisz: zaczytani.pl
Książka przeczytana pod patronatem: