2014/10/10

157. Mechaniczny książę - Cassandra Clare

Tessa przebywa w Instytucie od kiedy Nocni Łowcy uwolnili ją z niewoli u Mrocznych Sióstr. Od tego czasu pomaga im rozwikłać zagadkę Mortmaina, który planuje położyć kres rasie Nocnych Łowców. Razem z nowymi przyjaciółmi, których zaczyna nazywać rodziną, Tessa staje przed Radą. Obdarzyła ich uczuciem i zaufaniem, w szczególności Willa i Jema, jednak ten pierwszy jest dla niej okrutny. Dziewczyna nie wie, o klątwie, którą skrywa młody Herondale. Tymczasem okazuje się, że w Instytucie mieszka jeszcze jeden zdrajca, a i inni Nocni Łowcy nie są tak święci, jak mówią. Tessa i jej przyjaciele rozpoczynają walkę z czasem. Mają tylko dwa tygodnie na odnalezienie Mortmaina, który zdaje się wodzić ich za nos. Jednak udaje im się uchylić chociaż rąbka tajemnicy i wszystko powoli nabiera sensu. Wszystko, oprócz uczuć Tessy...

Cassandra Clare ma taki specyficzny styl pisania, który wspaniale się czyta. Każda jej książka wypełniona jest po brzegi ciekawą fabułą, akcją, która stopniowo przyspiesza, niezwykłymi bohaterami i zagadkami, a co za tym idzie - nieprzewidywalnymi zwrotami akcji. Dlatego tak uwielbiam czytać jej serie o Nocnych Łowcach. Trzyma nas w napięciu do samego końca nie książki, a serii. Stopniowo dawkuje informacje, które nam podaje w bardzo ciekawy sposób. Stajemy się bohaterami jej książki i pomagamy tym "prawdziwym" w rozwiązaniu zagadek. "Mechaniczny książę" to już druga część trylogii "Diabelskie Maszyny", tak samo jak pierwsza, trzymająca w napięciu i pełna niesamowitych wydarzeń.

Zacznę może od minusów, bo tych jest tutaj najmniej. Najbardziej wyraźnym minusem trylogii "Diabelskie Maszyny" jest lekkie zamieszanie czasowe. Czytamy o wydarzeniach, które miały dziać się około trzydzieści lat przed "Darami Anioła", natomiast autorka przeniosła te wydarzenia do epoki wiktoriańskiej, czyli jakieś sto lat wstecz! Sama przyznała, że trochę namieszała, jednak myślę, że to nie przeszkadza większości czytelników. Po prostu trochę można się pogubić w czasie, mnie to akurat przeszkadza, bo przecież czytamy (spojler dla "nie czytelników" DA) o ojcu Jace'a. Jednak tłumaczę sobie to w ten sposób, że Will Herondale w "Maszynach" jest nie ojcem, a dalszym przodkiem Jace'a. Tak jest łatwiej.

Drugim minusem, który właściwie dla mnie nie był minusem, jednak kogoś innego może zirytować, jest pojawiający się trójkącik miłosny Jem-Tessa-Will. Mnie to się nawet podobało, ponieważ Clare po raz pierwszy skorzystała z tego popularnego wątku w swojej książce. Wcześniej raczej trójkąciki były szybko zakończone, a i wtedy było jasne, kogo kto wybierze. Mówię tu oczywiście o "Darach Anioła", a nie o innych książkach Clare, które nie zostały jeszcze wydane w Polsce. Tak jak pisałam, mnie ten trójkącik się podobał. I nadal podoba, bo jestem właśnie w trakcie lektury "Mechanicznej księżniczki" i powiem Wam, że jest ciekawie. Właśnie dzięki temu trójkącikowi jest ciekawiej, nie mamy do czynienia z przesłodzonym uczuciem przez wszystkie trzy części. Ciekawie było również z powodu klątwy Willa.

Dużym plusem, który jest wynikiem tego przeskoku czasowego, jest możliwość poznania mody i obyczajów w epoce wiktoriańskiej. Jest to bardzo ciekawa epoka, koniec XIX wieku, epoka ta zarysowała się, o ile się nie mylę, jedynie w Anglii, z racji panowania królowej Wiktorii. Dzięki Clare poznajemy ówczesną modę, czyli konieczność noszenia przez damy sukni z gorsetami i nakryć głowy, a także zachowania ówczesnych ludzi, którzy byli bardzo inni niż my teraz. To właśnie bardzo mi się podobało, ponieważ są to jeszcze czasy, które mnie szczególnie interesują. Kilkanaście lat później rozpoczęła się wojna i wszystko zrobiło się trochę nudniejsze, według mnie.

Urzekły mnie opisy wiktoriańskiego Londynu. Co prawda nie były to opisy bardzo szczegółowe, bo Clare raczej nie skupia się na otoczeniu, jednak mnie wystarczyły, aby przypomnieć sobie moje dwie podróże do Anglii. Pisałam Wam już, że uwielbiam czytać o miejscach, w których byłam. Wspaniale czyta się o ulicach, miejscach w Londynie, które widziałam na własne oczy. Na mojej twarzy pojawiał się wtedy uśmiech, a w głowie rysował się obraz danego miejsca. 

Od samego początku zakochujemy się w postaciach, które są wspaniale wykreowani. Uwielbiam Willa, Jema, Henry'ego, Charlotte, Tessę trochę mniej, ponieważ nie odznacza się tak wyraźnymi cechami jak Will czy Jem. W "Mechanicznym księciu" pojawiają się również kolejni bohaterowie, których można łatwo polubić. Każdy z nich jest wyposażony w zupełnie inny zestaw cech. Will i Jem to dwa przeciwieństwa, jednak są jak bracia. Nawet kochają tę samą dziewczynę. Każdy ma wyraźnie cechy, które można bardzo łatwo określić. I chociaż Will czasem jest wredny i irytujący, to właśnie on pewnie jest ulubieńcem czytelniczek. Zupełnie jak Jace...

Podsumowując: druga część "Diabelskich Maszyn" jest tak samo świetna jak pierwsza. Zakończenie wręcz zmusza do sięgnięcia po "Mechaniczną księżniczkę", więc i ja, mimo innych planów, musiałam wybrać ją ze stosika, bo... Sami się przekonajcie.

Moja ocena: 9/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam Fantastykę, Książkowe podróże (Anglia), Klucznik
Mechaniczny książę

Tytuł oryg.: The Clockwork Prince
Seria/cykl: Diabelskie Maszyny #2
Tłumaczenie: Anna Reszka
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 496
Gatunek: fantasy, paranormal romance
Cena detaliczna: 39,90 zł (28,60 zł)