Tytuł oryg.: Halt's Peril
Seria: Zwiadowcy
Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 512
Moja ocena: 10/10
Podczas sądu opatrzności Tennyson, fałszywy prorok Alsejasza zniknął bez śladu. Hlat, który musiał zająć się sprawą sukcesji korony Clonmelu, wysłał w pościg Willa. Gdy Sean z Carrick objął tron, a dotychczasowy król, Ferris, spoczął na Wzgórzu Kurhanów, Halt wraz z Horace'em ruszyli śladami przyjaciela. Halt postawił sobie za punkt honoru, by pojmać przywódcę Odszczepieńców. Wprawdzie Will pokonał jednego z najętych przez Tennysona Genoweńczyków, ale dwaj pozostali jeszcze przy życiu.
Czy nadzwyczajne umiejętności łucznicze zwiadowców wystarczą, by pokonać cudzoziemskich kondotierów...?Czy mrukliwego mistrza sztuki zwiadowczej czeka jego ostatnia bitwa?
Może zacznę od tego ostatniego pytania z tyłu okładki. Szczerze powiedziawszy, przez całą książkę byłam przekonana, że odpowiedź brzmi tak. Może część z was domyśliłaby się tego z tytułu, ja dowiedziałam się od koleżanki (już nie pamiętam, chyba to byłaś ty, Shaciu :D). Tak więc bardzo nie chciałam czytać dziewiątej części, przekonana, że mój ulubiony bohater umrze. No cóż, wszystkie zdarzenia wskazywały na to, że Halt nie ma szansy na przeżycie. No bo jaką szansę ma facet po 40. (jeśli nie 60.) w obliczu trucizny o dwóch odtrutkach?
"Dziewięciu na dziesięciu ludzi dostrzega tylko to, co spodziewa się ujrzeć."
Na szczęście Will zawsze potrafi zachować zimną krew. Nasz młody bohater wspaniałomyślnie udał się do starego przyjaciela, który postanowił im pomóc. I tu mnie zaskoczyli. Staruszek ledwo zipie, nie wiadomo, którą odtrutkę mu dać (nie wspominając, że jedna może go zabić), a tu łapią jego oprawcę, podają mu truciznę i facet zaczyna gadać! Już myślałam, że Genoweńczyk woli umrzeć niż powiedzieć im, jakiej trucizny użył, ale nie! Facet po prostu kocha życie, które traci, gdy próbuje uciec z obozu. No cóż, takich jak on jest za dużo na tym świecie.
"Jedno z ulubionych przez jego towarzyszy powiedzonek głosiło: Łuk bez cięciwy to tylko zwykły patyk."
Nasz kochany bohater, odzyskuje siły i rusza w pogoń za Odszczepieńcami. Z przerażeniem czytam kolejne strony, adrenalina krąży w moich żyłach, czekam na moment, gdy Halt wypowie swe ostatnie słowa, a oni po prostu wracają cali i zdrowi! Mam wrażenie, że ktoś mnie wkręcił...
"Nie zawiodłeś go i wiem, że nigdy go nie zawiedziesz."
Najlepsze zdecydowanie są ostatnie strony. Jako wielbicielka szczęśliwych zakończeń, gdzie para się całuje, jestem z zakończenia dziewiątej części bardzo zadowolona. Oczywiście młody robi sobie wyrzuty, że mało brakowało, a straciłby mistrza i jedynego ojca jakiego miał, ale Pauline pociesza go i Will jej wierzy.
"-To wcale nie jest takie dziwne, jak wam się zdaje. Większość kruków posiada zdolność latania. A teraz może byście się przymknęli i dali mi spać?"
Jak w każdej książce Flanagana, nie brakuje tu humoru, kąśliwych uwag między przyjaciółmi oraz wielu ciekawych i mądrych zwrotów. Takie książki to lektura odpowiednia na nudne wieczory i deszczowe dni. Nie brak w nich miłości, ale jest ona zrzucona na dalszy plan, ponieważ pierwszy zajmuje przygoda i przyjaźń. Tak więc gorąco polecam książki Johna Flanagana oraz Ricka Riordana, którego również uwielbiam.