2015/02/23

182. Morza szept - Patricia Schroder

Jako morska istota pewnego dnia przed Elodie pojawia się Gordian. Tajemniczy. Magiczny. Oszałamiający. Odtąd nie może przestać o nim myśleć, o jego turkusowo-zielonym spojrzeniu, jego dłoniach, które dotykają jej z zaciekawieniem. I zaczyna się domyślać, jakie tajemnice rzeczywiście kryje w sobie ocean i jak bardzo jej osobiste przeznaczenie jest związane z mrocznymi legendami Wysp Normandzkich.

Przeczytałam kilka różnych opinii o książce "Morza szept" i w końcu stwierdziłam, że na temat każdej książki trzeba wyrobić sobie własne zdanie i po nią sięgnęłam. Okazało się niestety, że to raczej nie książka dla mnie.

Już od samego początku, zamiast być ciekawie, autorka nas nudzi zwykłym życiem Elodie. Owszem, pojawiają się te różne dziwne wydarzenia, jednak jako że jesteśmy na wszystko przygotowani opisem, zbytnio nas to nie rusza. Tak było przynajmniej w moim przypadku. W zasadzie o wielkich tajemnicach nie można tu zbytnio mówić, ponieważ wszystkiego domyślamy się już dużo wcześniej. Pierwsze sto stron jest tak naprawdę opowieścią o tym, jak Elodie znalazła się na Guernsey, co robiła tam przez pierwsze kilka dni i co się wydarzyło. A wszystko dosyć dokładnie opisane, z posiłkami i codziennymi czynnościami włącznie.

Powieść ma dwa plusy, które sprawiają, że macie ochotę czytać dalej. Pierwszym z nich jest styl autorki i ogólna szybkość czytania. Czyta się dosyć przyjemnie i szybko, dzięki czemu mkniemy przez mniej ciekawe momenty. Jest stosunkowo dużo dialogów, co również wpływa na naszą przyjemność z lektury. 

Drugim plusem jest sam pomysł i fabuła. A raczej jej ogólny zarys. Syreny w literaturze nie pojawiały się naprawdę długo. Może w XV-XVI wieku. Pod koniec XIX wieku wrócono do tego tematu, jednak został on stłamszony przez wampiry i wilkołaki, a także upadłe anioły. Patricia Schroder jest jedną z niewielu osób, które postanowiły napisać coś w tej tematyce. Jej pomysł był naprawdę świetny. Zamiast kobiet-syren, mamy mężczyzn-syreny, którzy wychodzą na ląd dla swoich zachcianek. Jest oczywiście również wielka miłość do osoby tego dziwnego gatunku. 

Tym, co mi przeszkadzało w lekturze w największym stopniu, była naiwność, głupota i ogólnie główna bohaterka, a także jej "miłość" do Gordiana. Taki mdły i bardzo naiwny związek, w zasadzie związkiem tego nie można nazwać. Rozstali się na jeden dzień, a ona już umierała z tęsknoty. Przy pierwszym spotkaniu się pocałowali, a podczas kolejnego - powiedziała mu, że go kocha. Wszystko działo się zdecydowanie zbyt szybko i z wielką przesadą.

Kolejną rzeczą, która z całą pewnością będzie przeszkadzać w cieszeniu się lekturą, jest konstrukcja całej książki i sposób, w jaki wszystko zostało "pozlepiane". Bardzo ciężko się odnaleźć, informacje spadają na nas jak gromy, a i tak nie odpowiadają na nasze pytania. Wszystko jest poplątane i ciężko się w tym połapać. Czasem autorka zaskakuje nas w najgorszy możliwy sposób, sprawiając, że krzywimy się i pytamy "co?!". Dla mnie to ogromny minus, ponieważ fabuła nie jest zwyczajnie zawikłana. Ona jest tak poplątana, że nie wiecie, co się dzieje i o co chodzi.

Mogłabym jeszcze coś napisać, ale po co? Napisałam wystarczająco, abyście mogli zdecydować, czy książka jest dla Was. Dla mnie jest niewypałem i po części cieszę się, że kolejne części nie zostały wydane w Polsce. Mam pretekst, by nie kontynuować tej historii. Może gdybym miała do nich dostęp, przeczytałabym je, żeby chociażby dowiedzieć się, co stało się później. Jednak "Morza szept" to dla mnie złe wspomnienie i raczej do niego nie wrócę.

Moja ocena: 5/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Książkowe podróże (UK), Okładkowe Love, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Morza szept
Tytuł oryg.: Meeresflüstern
Seria/cykl: Morza szept #1
Tłumaczenie: Anna Maria Adamczyk
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 334
Gatunek: paranormal romance, dla młodzieży, fantastyka
Cena detaliczna: 39,00 zł
Kupisz: aros.pl