2015/12/28

233. Play - Javier Ruescas

Aaron i Leo, skłóceni bracia, wracają do domu niemalże w tym samym momencie. Młodszy - z wakacji spędzonych u dziadków. Starszy - po dwóch latach spędzonych w Nowym Jorku. Obaj mają złamane serca. Leo marzy o wielkiej sławie. Odkrycie w swoim komputerze, wskazuje u drogę, jak to osiągnąć. Po namowie, Aaron zgadza się na ryzykowne przedsięwzięcie brata. Widzi w tym szansę na spotkanie swojej miłości. Wszystko idzie jak po maśle. A kiedy do drzwi ich domu dzwonią przedstawicielki wielkiej firmy prosto z Nowego Jorku.... To jak sen na jawie. Oby ten sen nie przerodził się w koszmar.


Kiedy zobaczyłam "Play" na wyprzedaży za niecałe 10 zł i przeczytałam opis, stwierdziłam, że warto będzie ją przeczytać. Takich okazji się nie omija. Nietuzinkowa historia z rodzaju tych, które bardzo lubię: wschodzące gwiazdy popu/rocka, niespełniona miłość, zaplecze showbiznesu. Cała ta otoczka muzyczna, blaski fleszy przypomina mi o tej cudownej powieści Niny Reichter - "Ostatnia Spowiedź", której na szczęście jeszcze nie skończyłam....

Najlepsze w powieściach tego typu jest to, że pokazują prawdę. Ruescas ukazał życie młodej, wschodzącej gwiazdy zza kulis. Krzyczące tłumy fanek, paparazzi, którzy zrobią wszystko, żeby znaleźć jakieś brudy, skandale z powodu jednego pocałunku, życie marionetki - czy to aby na pewno jest to, o czym marzą nastolatki? Wielka sława, pieniądze to tylko jedna strona medalu. Niestety, mimo sporej objętości "Play", nie poznaliśmy jeszcze wszystkich "uroków" bycia gwiazdą. Trochę tego mi tu brakowało, ale mam nadzieję, że autor nadrobił to w kolejnych częściach. No i że jednak się jakoś ułoży...

Chyba nie muszę wspominać, że ciągle się coś dzieje? Najpierw szalony pomysł Leo, potem jego spełnianie, rozmowy o kontrakcie, w końcu przylot do NYC, ciężka praca nad image'm, koncerty, mini-trasy koncertowe, wywiady, tłumy fanów. Na domiar dobrego czekają nas również niesamowite zwroty akcji, szczególnie pod koniec autor nieźle nas zaskoczy. Z dalszego punktu widzenia jest to trochę rozleniwione, jednak nie dajcie się zmylić. Godziny przy tej książce upływają nad wyraz szybko.

Jeżeli czekacie na romantyczną historię jak w "Ostatniej Spowiedzi" niestety zawiedziecie się. Ruescas bardziej stawia na karierę muzyczną braci, a także na to, co dzieje się między nimi i w nich samych. Miłość jest tutaj bardzo subtelna, przychodzi trochę znienacka, skrada się, podkrada do jednego z braci, żeby potem zaatakować szybko i uciec. Jeżeli chodzi o drugiego brata - tu pojawi się powrót starej miłości, która nie zardzewiała. Ale czy jest wystarczająco silna, żeby wytrzymać z gwiazdą?

Bardzo dużo dzieje się między braćmi. Z początku są skłóceni - Aaron jest zły, że Leo wyjechał bez słowa do Nowego Jorku. Potem ich relacje się poprawiają. Wraca dawna nić porozumienia. Jednak ta nić jest bardzo cienka i Leo niestety kilkukrotnie drga nią zbyt mocno. Również Aaron nie jest tu bez winy. Ich braterska relacja jest piękna. Jak jest ważna dowiadujemy się podczas ich pobytu w Nowym Jorku, kiedy obaj muszą się wspierać nawzajem.

W "Play" pojawiło się kilka nierozwiniętych wątków, które bardzo mnie zaintrygowały, a które mają duży potencjał (np. relacja Leo z ojcem, Emma). Zasługują one na kilka słów więcej i mam nadzieję, że w kolejnych częściach doczekają się większej uwagi. Szczególnie Emma, ponieważ wydaje mi się ona bardzo ciekawą postacią i chętnie poczytam o niej trochę więcej.

Z mojej niedawnej lektury jestem bardzo zadowolona. Szczególnie, że mogłam ją skontrastować z historią Eda Sheerana opisaną w "Graficznej podróży". Zdecydowanie się różnią. Jeżeli więc jesteście ciekawi lub szukacie czegoś lżejszego, młodzieżowego, ale nie pozbawionego sensu - myślę, że powinniście zastanowić się nad serią Javiera Ruescas.

Okładka książki PLAY
Moja ocena: 8/10
Wyzwania: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

Tytuł oryg.: Play
Seria/cykl: Play #1
Tłumaczenie: Magdalena Olejnik
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 464
Gatunek: beletrystyka, powieść młodzieżowa
Cena detaliczna: 38,50 zł
Kupisz: aros. pl
Data wydania: styczeń 2014