2013/05/04

013. Xanth. Zaklęcie dla Cameleon - Piers Anthony

Jak mi się nic nie chce! A tu jeszcze trzeba pokój posprzątać i wypada coś napisać. Może zacznę od tego, że (wspaniałomyślnie) postanowiłam wziąć się za literaturę poważną. Od września. Po co sobie głowę zawracać tym przez wakacje? Zaczynam od Szekspira, potem się zobaczy, na ile mnie będzie stać. William jako jedyny wydaje mi się jako tako romantyczny. Reszta tej "szlachty" wypada przy nim jakoś tak prostacko. Ale dość. Opiszę Wam tu teraz bardzo ciekawą książeczkę, której drugą część mam okazję dzisiaj kupić. Otóż...

Zaklęcie dla Cameleon - Piers Anthony
Tytuł oryginału: Xanth. A Spell for Chameleon
Części: 38 (WOW, co nie?) - tylko 20 przetłumaczonych na język polski
Seria/cykl wydawniczy: Xanth #1
Tłumaczenie(nowego przekładu): Paweł Kruk
Wydawnictwo(nowego przekładu): Nasza Księgarnia
Liczba stron: 448
Gatunek: Fantasy


Xanth. Kraina, gdzie  każdy ma jakiś magiczny talent bądź sam jest magiczny. Albo inteligentny. Trochę to skomplikowane, ale jeśli w grę wchodzi magia, trzeba się do tego przyzwyczaić.
Młody Bink jest chyba pozbawiony talentu, za to ma determinację i nadzieję, z którymi udaje się do czarodzieja Humfreya. W drodze trafia na centaury i nagle akcja rusza z kopyta. Później w dziwnej Rozpadlinie, której nie ma na mapach, chłopak spotyka smoka i w trakcie ucieczki pytanie, czy stwór jest inteligentny, czy ma talent magiczny, nabiera praktycznego wymiaru...


Kolejne części serii (o Boże...):

  1. Zaklęcie dla Cameleon
  2. Źródło Magii
  3. Zamek Roogna
  4. Przesmyk centaura
  5. Ogrze, ogrze
  6. Nocna mara
  7. Smok na piedestale
  8. Okrutne kłamstwo
  9. Zakochany golem
  10. Dolina kopaczy
  11. Niebiański cent
  12. Młodzian z Mundanii
  13. Wyspa widoków
  14. W poszukiwaniu odpowiedzi
  15. Barwa jej blizny
  16. Demony nie drzemią
  17. Olbrzymie kochanie
  18. Obowiązkowy gargulec
  19. Rok i prawne komplikacje
  20. Tamten zły wiatr
  21. ...
Moja ocena: 9/10

Dla ciekawskich...

Pierwsza część serii powstała w 1977 roku!

Okey, cofam to, co powiedziałam o okładkach Harry'ego Pottera. Wpiszcie sobie w Google "Xanth" i zobaczcie jakie są stare okładki! Ja wole zdecydowanie te nowe.

Lawendzior
(strasznie mi się to przezwisko spodobało :D)