Ulice Nowego Pekinu zapełniają ludzie i androidy. Szaleje śmiertelna zaraza. Bezlitośni księżycowi ludzie patrzą z kosmosu, czekając na swoją okazję. Nikt nie wie, że los ziemi spoczywa w rękach jednej dziewczyny… Cinder, utalentowana mechanik, jest cyborgiem. Tym samym należy do obywateli drugiej kategorii. Jej przeszłość to tajemnica. Macocha jej nienawidzi i wini ją za chorobę przyrodniej siostry. Ale kiedy jej życie splątuje się z życiem przystojnego księcia Kaia, Cinder nagle wpada w sam środek międzygalaktycznej wojny i doświadcza zakazanego zauroczenia. Rozdarta pomiędzy obowiązkiem a pragnieniem wolności, lojalnością a zdradą, musi odkryć prawdę o swojej przeszłości, by uratować przyszłość świata.
Sławna Saga Księżycowa Marissy Meyer w końcu w całości w Polsce! Już bardzo dawno chciałam się zabrać za tę serię, jednak nie umiałam znaleźć egzemplarzy wydanych do tej pory dwóch części, a i nie uśmiechało mi się kończyć czterotomową sagę na drugim tomie. Dlatego kiedy wydawnictwo Papierowy Księżyc ogłosiło, że wreszcie jako pierwsi wydają w Polsce wszystkie części, zobaczyłam w tym szansę na poznanie tej historii, tak chwalonej za granicą, ale też u nas. Papierowy Księżyc na pewno zdobył wdzięczność wielbicieli tej sagi, a także osób takich jak ja, które już dawno chcieli ją poznać.
Kto mnie zna wie, że uwielbiam baśnie, legendy i mity, a także wszystko, co jest nimi inspirowane. Dlatego kocham Ricka Riordana, serial Once Upon A Time i wiele, wiele innych książek i filmów. Mam też pewną skłonność do nieczytania opisów książek tuż przed ich rozpoczęciem. Dlatego właśnie nie wiedziałam na początku, że Cinder to nowoczesna wersja Kopciuszka i w trakcie lektury sobie ją do tej baśni przyrównywałam, odkrywając podobieństwa i różnice. Dopiero potem przeczytałam na okładce jakoby oficjalną informację, że jest ona inspirowana Kopciuszkiem. Samo imię głównej bohaterki i tytuł do tego nawiązują. Marissie Meyer udaje się niezwykle pisanie nowych wersji znanych historii, ta o Kopciuszku z pewnością jest wyjątkowa i niespotykana. Autorka nie kopiuje fabuły, tylko wplątuje symbole i analogie - chociażby stopa Cinder, która jest analogią do szklanego pantofelka. Bardzo mi się to spodobało i książka już na wstępie zdobyła u mnie duży plus.

Meyer nie udało się niestety mnie zaskoczyć tym, czym z pewnością zamierzała zaszokować czytelnika, bo domyśliłam się tego już na samym początku, przy pierwszych rewelacjach. Nie mniej, nie zraża mnie to od czytania dalej i poznawania tej historii, bo jest jeszcze wiele niewiadomych. Zakończenie było bardzo interesujące, pozostawiło wiele pytań i domysłów w mojej głowie, na które mam zamiar poznać odpowiedzi w kolejnych częściach, jestem niezmiernie ciekawa co jeszcze się wydarzy i nie dziwię się popularności Sagi Księżycowej. Jej bohaterowie są świetnie wykreowani, oczywiście moją uwagę przykuł książę (jak zwykle), ale też doktor Erland. Po raz pierwszy od dawna nie mogłam się oderwać i przeczytałam ją w jeden dzień! Naprawdę polecam tym, którzy jeszcze nie mieli okazji czytać.
Cinder, Marissa Meyer, Papierowy Księżyc, 2017, 420s