Romantyczna, inteligentna i zabawna historia autorstwa niezrównanej Kerstin Gier. Szesnastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie, przez co niespodziewanie przemieszcza się o sto lat wstecz. Okazuje się, że nie jest wyjątkiem – istnieje całe tajne bractwo kontrolujące te podróże. Gwen szybko odkrywa, że jednym z jego członków jest bardzo przystojny dziewiętnastolatek Gideon. Ale zakochiwanie się nie jest takie proste, gdy się skacze tam i z powrotem w czasie i gdy trzeba wypełnić niebezpieczną misję w XVIII wieku...
Trylogia Czasu to jedna z moich ulubionych serii ever. Wspominam ją z radością, sentymentem i trochę żalem. Również moi znajomi, którzy ją czytali, zgadzają się, że jest to jedna z najlepszych trylogii. Żałowałam, że nie mogłam już nigdzie dorwać swojego egzemplarza każdej części. Te, które jakimś cudem się pojawiły, znikały bardzo szybko lub kosztowały po 60 zł za jeden! Możecie więc wyobrazić sobie moją radość, kiedy kilka miesięcy temu dowiedziałam się o nowym wydaniu. Jestem szczęśliwa, że mam szansę posiadać te wspaniałe książki, tym bardziej, że okładki są piękne - widziałam je rok temu w Mediolanie i nawet mi się nie śniło, że zobaczę w Polsce.
Z Czerwienią rubinu wiąże mnie pewien sentyment. Otóż to właśnie dzięki tej książce, a dokładnie dzięki polecajkom na wewnętrznej stronie okładki. Zobaczyłam link, weszła i już wiedziałam - to jest coś, co chcę robić. I to doprowadziło mnie tutaj. Możecie sobie wyobrażać, jaką wartość ma dla mnie ta książka, choć oczywiście było to stare wydanie.
W tej książce znajdziecie przede wszystkim tajemnice, super bohaterów, przyspieszającą akcję, a przede wszystkim - mnóstwo humoru, szczególnie przy spotkaniach Gwen i Gideona. A jeśli już o nich mowa - no lepszej kreacji bohaterów tutaj nie mogło być. Owszem, czasem coś mnie w nich wkurza, ale to właśnie sprawia, że są realni.
Kiedy czytałam Czerwień rubinu drugi raz miałam świadomość zakończenia całości, wiedziałam mniej więcej co się wydarzy. Jednak od ostatniego razu minęły 4 lata, więc sporo rzeczy zapomniałam. Nie pamiętałam niektórych wydarzeń spomiędzy tych "głównych", nie wiedziałam też, kiedy co się wydarzy. I powiem wam, że to podsycało moją ciekawość, bo czekałam na te zwroty akcji. Przypomniałam też sobie cały początek tej historii. Jakkolwiek nie jestem fanką czytania na okrągło tych samych książek, uważam, że co jakiś czas warto sobie przeczytać jeszcze raz swoją ulubioną powieść, żeby wszystko sobie przypomnieć. Mam takie książki, które planuję przeczytać jeszcze raz, kiedy najdzie mnie ochota.
Zdałam sobie sprawę, że Czerwień rubinu to tylko wstęp do całej historii, prawdziwa akcja zacznie się dopiero w kolejnej części. Kerstin Gier trochę długo wprowadza nas w te tajemnice, jeszcze nie ma tyle humoru, akcji i charakteru wszystkich postaci. Aczkolwiek każda historia musi mieć taki wstęp, czyż nie? Jeśli jeszcze nie czytaliście, a dużo słyszeliście o Trylogii Czasu to wreszcie macie super okazję, żeby nadrobić tę lekturę.
Z Czerwienią rubinu wiąże mnie pewien sentyment. Otóż to właśnie dzięki tej książce, a dokładnie dzięki polecajkom na wewnętrznej stronie okładki. Zobaczyłam link, weszła i już wiedziałam - to jest coś, co chcę robić. I to doprowadziło mnie tutaj. Możecie sobie wyobrażać, jaką wartość ma dla mnie ta książka, choć oczywiście było to stare wydanie.
W tej książce znajdziecie przede wszystkim tajemnice, super bohaterów, przyspieszającą akcję, a przede wszystkim - mnóstwo humoru, szczególnie przy spotkaniach Gwen i Gideona. A jeśli już o nich mowa - no lepszej kreacji bohaterów tutaj nie mogło być. Owszem, czasem coś mnie w nich wkurza, ale to właśnie sprawia, że są realni.
Kiedy czytałam Czerwień rubinu drugi raz miałam świadomość zakończenia całości, wiedziałam mniej więcej co się wydarzy. Jednak od ostatniego razu minęły 4 lata, więc sporo rzeczy zapomniałam. Nie pamiętałam niektórych wydarzeń spomiędzy tych "głównych", nie wiedziałam też, kiedy co się wydarzy. I powiem wam, że to podsycało moją ciekawość, bo czekałam na te zwroty akcji. Przypomniałam też sobie cały początek tej historii. Jakkolwiek nie jestem fanką czytania na okrągło tych samych książek, uważam, że co jakiś czas warto sobie przeczytać jeszcze raz swoją ulubioną powieść, żeby wszystko sobie przypomnieć. Mam takie książki, które planuję przeczytać jeszcze raz, kiedy najdzie mnie ochota.
Zdałam sobie sprawę, że Czerwień rubinu to tylko wstęp do całej historii, prawdziwa akcja zacznie się dopiero w kolejnej części. Kerstin Gier trochę długo wprowadza nas w te tajemnice, jeszcze nie ma tyle humoru, akcji i charakteru wszystkich postaci. Aczkolwiek każda historia musi mieć taki wstęp, czyż nie? Jeśli jeszcze nie czytaliście, a dużo słyszeliście o Trylogii Czasu to wreszcie macie super okazję, żeby nadrobić tę lekturę.
Rubinrot, Kerstin Gier, Media Rodzina, 2017, 10/10