2015/02/14

[43. Filmowa Sobota] Filmy na Walentynki

Obiecałam, więc macie. Mój post o dobrych filmach na Walentynkowy wieczór lub popołudnie. Z pewnością wiele z tych filmów znacie, ja chętnie je oglądam, jednak jakoś specjalnie nie wyczekuję w telewizji ani nie szukam ich w Internecie. Na samym dole znajdziecie moją osobistą opinię o 14 lutego.

Masz wiadomość


Manhattan, czasy współczesne. Dwoje nieznanych sobie ludzi pracuje w tej samej branży. On jest właścicielem sieci księgarń obejmujących całe miasto, ona jest właścicielką niewielkiego lokalu, gdzie sprzedaje się książki dla dzieci. Zgodnie z zasadą konkurencji są wrogami. Ale któregoś dnia nawiązują przypadkowy kontakt przez internet - tak rodzi się wzajemna sympatia.
Nie wiem, jak Wam, ale mnie ten film chyba się nigdy nie znudzi. Chociaż pod rząd to bym go nie oglądała... Naprawdę świetna, ponadczasowa historia i wspaniali aktorzy. Udana produkcja końcówki XX wieku.

Robin Hood: Książę złodziei

Robin z Locksley (Kevin Costner) wyruszył na krucjatę. Maur Azeem (Morgan Freeman) pomaga mu uciec z saraceńskiej niewoli. Wraz z nowym przyjacielem Robin wraca do Anglii, gdzie czekają na niego złe wieści. Ojciec został zamordowany, przepadły rodzinne dobra, król Ryszard Lwie Serce przebywa na wygnaniu, a władzę sprawuje jego największy wróg. Wędrując przez lasy Sherwood, Robin pada ofiarą rzezimieszków. Udaje mu się pokonać ich przywódcę. Poznając swoich prześladowców, przekonuje się, że są uczciwi. Dołącza do nich i zdobywa sławę szlachetnego rozbójnika.
Ponadczasowa, nieumierająca historia miłosna, dla której warto posiedzieć do późna w nocy. Uwielbiam tą wersję Robin Hooda, ze względu na głównego aktora oraz piosenkę Bryana Adamsa, a także wprost cudowne zobrazowanie tej historii.

Bez miłości ani słowa

Pisarz Bill Borgens (Greg Kinnear) stara się utrzymać rodzinę razem, po tym jak jego żona Erica (Jennifer Connelly) opuściła go dla młodszego mężczyzny. Zamiast pracować nad nową książką, obsesyjnie ją szpieguje. Tymczasem ich 16-letni syn Rusty (Nat Wolff) wpada w poważne kłopoty, zakochuje się i bierze udział w bójce. 19-letnia córka Sam (Lily Collins), oświadcza, że jej pierwsza książka zostanie opublikowana, lecz nie zamierza podzielić się tą wiadomością ze swoją matką, którą uważa za zdrajcę.
Oryginalna, współczesna historia trzech par. Obejrzałam ze względu na Lily Collins oraz Logana Lermana, ale okazało się, że jest to naprawdę świetny film o rozwodzie, starej miłości, poznawaniu nowego, miłości młodych, zupełnie różnych ludzi. 

Gwiazd naszych wina

Hazel (Shailene Woodley) i Gus (Ansel Elgort) to para nastolatków, których połączyła błyskotliwość, niechęć do tego, co przeciętne i wielka miłość. Ich związek jest wyjątkowy - poznali się na spotkaniu grupy wsparcia dla osób chorych na raka. Hazel ma 17 lat i nadopiekuńczych rodziców, których bardzo kocha, mimo że czasem ją irytują. Z Gusem łączą ją nie tylko podobne doświadczenia związane z chorobą, ale także miłość do książek. Dziewczyna marzy, aby poznać autora ulubionej powieści, Petera van Houtena (Willem Dafoe). Wielokrotnie próbowała nawiązać z nim kontakt, ale bezskutecznie. Wytrwałość Gusa zostaje nagrodzona. Udaje mu się dotrzeć do pisarza i zostaje zaproszony na spotkanie w Amsterdamie. Postanawia zabrać ze sobą Hazel...
Ten film teoretycznie nie powinien się tu znaleźć. Chociaż bardzo lubię tą historię, z biegiem czasu stała się dla mnie zwyczajna i choć wracam do niej czasami myślami, nie mam zamiaru oglądać ponownie. Ale jeśli chcecie łzawy film o prawdziwej miłości i znudził Wam się "Titanic" i "Pamiętnik"...

No właśnie, mogłabym tutaj wymienić jeszcze przecież "Titanica" i "Pamiętnik", ale za pierwszym nie przepadam (chyba, że za scenami tonięcia, bo są mega ekscytujące), a drugiego najzwyczajniej nie widziałam.

Gorący towar

Sarah Ashburn (Sandra Bullock) to błyskotliwa, pewna siebie i powszechnie nielubiana nowojorska agentka. Szef wysyła ją do Bostonu, gdzie Ashburn ma ująć barona narkotykowego, groźnego Simona Larkina. Agentka przyjeżdża więc na tamtejszą komendę policji i – nie zważając na protesty – zajmuje miejsce parkingowe przebojowej detektyw Shannon Mullins (Melissa McCarthy). Policjantka aresztowała właśnie dilera, który może doprowadzić agentkę do Larkina. Sarah, wbrew rozkazowi kierującego wydziałem kapitana Woodsa (Tom Wilson), przejmuje przesłuchanie. Między rywalizującymi kobietami wywiązuje się bójka. Ale już wkrótce niecierpiące się Shannon i Sarah będą musiały pracować razem...
Kto powiedział, że w Walentynki należy oglądać tylko filmy o miłości? A może macie ochotę na coś zabawnego i z odrobiną akcji? Ja lubię ten film i na Walentynki dla osób, które nie przepadają za mdłymi romansami wydaje mi się odpowiedni.


Jak wytresować smoka

Producenci "Shreka", „Madagaskaru" i „Kung Fu Pandy" przedstawiają film na podstawie książki Cressidy Cowell  „Jak wytresować smoka", której akcja rozgrywa się w świecie Wikingów i dzikich smoków. Bohaterem filmu jest nastoletni Wiking mieszkający na wyspie Berk, gdzie walki ze smokami są codziennością. Zbliża się właśnie czas inicjacji i jedyna szansa na udowodnienie plemieniu i ojcu swojej wartości. Kiedy jednak okazuje się, że zamiast wytresować smoka, nastolatek zaprzyjaźnia się z nim, cały jego świat staje na głowie.
To samo, co powyżej. Ja, gdybym chciała coś oglądać dzisiaj, wybrałabym z pewnością tą bajkę lub coś nowego z mojej listy do obejrzenia. Uwielbiam Czkawkę i Szczerbatka, który przypomina mi mojego kota. Zarówno pierwsza, jak i druga część ich przygód są wspaniałe. Tutaj też znajdzie się miejsce na miłość...



To tyle, jeśli chodzi o moje propozycje na dzisiejszy wieczór. Podobnie jak z muzyką, zaskoczona jestem tym, że nie potrafię sobie przypomnieć fajnych komedii romantycznych ani romansów. A jest to jeden z moich ulubionych gatunków filmowych. Hmm, dziwne...

A co ja sądzę o Walentynkach?
Dzień jak co dzień. Dla mnie to tylko więcej zakochanych par, które manifestują swoją miłość. A w ciągu całego roku nie znajdziecie takich zbyt dużo. Czyżby ludzie wstydzili się swojej miłości? No naprawdę... Jeżeli chcecie powiedzieć komuś, że go kochacie to róbcie to codziennie, a nie tylko w Walentynki. No naprawdę, jakby nie było innych dni do okazywania uczuć. Walentynki to po prostu jeden wielki marketing i dobrze o tym wiecie. Choć jest to również świetna okazja, żeby zabrać kogoś na fajną wycieczkę, bo np. w inne dni jesteście zbyt zapracowani. Tak więc są plusy i minusy. Jak Wy na to patrzycie - Wasza sprawa.
Miłego dnia zakochanych i nie zapomnijcie o tym, że uczucia możecie okazać również przyjaciołom!