2015/01/03

[38. Filmowa Sobota] Zostań, jeśli kochasz

Mia Hall (Moretz) to nieśmiała, niezwykle utalentowana dziewczyna, która stoi przed najtrudniejszym życiowym wyborem. Jeśli zdecyduje się opuścić dom by podążać za muzycznymi marzeniami, straci miłość swojego życia. Wszystko zmienia się w wyniku pewnego wydarzenia, a Mia zawieszona przez jeden dzień między życiem a śmiercią musi zdecydować, po której stronie zostanie. Czy wielka miłość przezwycięży niepewność i strach?

Trochę się wzbraniałam przed tym filmem, bo po pierwsze: najpierw chciałam przeczytać jednak książkę, a po drugie: słyszałam kilka negatywnych opinii zarówno o książce, jak i o filmie. Jednak wczoraj się przemogłam i z braku lepszego wyboru, obejrzałam film "Zostań, jeśli kochasz", co prawidłowo brzmieć powinno "Jeśli zostanę".

Właśnie, co do samego tytułu: irytuje mnie tłumaczenie polskiego dystrybutora filmu. Zwrot "zostań, jeśli kochasz" kojarzy mi się z warunkiem "jeżeli mnie kochasz, przeżyj". Zupełnie nie pasuje do samego filmu. Mało tego, książka w nowym wydaniu z okazji ekranizacji została dokładnie tak samo nazwana. A przecież od razu, kiedy słyszy się słowa "If I stay" na usta ciśnie się tłumaczenie "Jeśli zostanę". Moim zdaniem to właściwe tłumaczenie idealnie oddaje sedno filmu. Chodzi bowiem tutaj o to, co wydarzy się, jeżeli Mia postanowi zostać po tej stronie. Czy jej życie się zmieni? Czy Adam zmieni swoją decyzję? Czy pozwoli jej wyjechać i spróbują być razem na odległość?
Film, wnioskuję, że książka też, jest bardzo ciekawie skonstruowany. Sceny ze szpitala, już po wypadku przeplatają się z historią miłosną Mii i Adama. To tak naprawdę dwie historie w jednym: opowieść o trudnym wyborze, jakim jest wybór między życiem a śmiercią oraz historia miłosna, równie trudna zresztą jak ten wybór. To połączenie bardzo mi się spodobało, możemy bowiem poznać główną bohaterkę z dwóch różnych stron. Jej związek z Adamem jest burzliwy, kochankowie często popadają w konflikty, ponieważ oboje zajmują się muzyką. Próbując dzielić swój czas między imprezowanie, koncerty zespołu oraz spotykanie się z Mią, Adam komplikuje swoje życie. Przyznam szczerze, że nie przepadam za tą postacią. Jest egoistyczny i zupełnie nie zważa na to, że dla Mii jest to pierwszy związek i jest ona całkowicie zagubiona. Do tego ciąga ją ze sobą po koncertach i imprezach, mimo że to zupełnie do niej nie pasuje. Miałam wrażenie, że Adam chce ją zmienić. Do tego dochodzi jego reakcja na wzmiankę o wyjeździe... To nie jest słodki romansik.

Jedynym minusem, który wynika bardziej z niedopatrzeń reżysera i innych twórców, niż z samej fabuły filmu i gry aktorskiej, są przejścia pomiędzy scenami z przeszłości a tymi w szpitalu. W jednym momencie patrzymy na całujących się Mię i Adama, w drugiej uderza nas biel szpitalnych korytarzy i wszędobylski smutek. Te przejścia między tymi scenami zostały moim zdaniem nieco zaniedbane, ponieważ z całą pewnością można to było ciekawie zrobić. Widzimy przecież różne rodzaje tego typu przejść w rozmaitych filmach i serialach. Dlaczego więc twórcy odpuścili to sobie tutaj?

Choć może to nie jest oczywiste, cała fabuła tak naprawdę kręci się wokół muzyki. Adam gra w zespole, Mia jest zapaloną i bardzo utalentowaną wiolonczelistką ze wspaniałymi widokami na przyszłość. To o to kłócą się zakochani. To muzyka sprawiła, że się w sobie zakochali. Muzyka towarzyszy nam na każdym kroku. Czy to bohaterowie grają swoje koncerty, czy twórcy podsuwają nam pełne emocji piosenki ze ścieżki dźwiękowej. Tworząc muzykę i wybierając piosenki ktoś naprawdę się postarał i to widać. Bardzo podoba mi się ścieżka dźwiękowa. Dopełnia ten film, podkreśla ważne momenty. W wielu scenach piosenki wyrażają to, czego nie było w kwestiach aktorów.

Byłam pod wielkim wrażeniem gry aktorskiej Chloë Grace Moretz, która wspaniale zagrała pełne emocji momenty. Szczególnie zaimponowała mi podczas przesłuchania, kiedy - odpowiednio do roli - bardzo wczuwała się w "grę" na wiolonczeli. Wspaniale jej to wyszło. Widać, że wczuła się w rolę i włożyła w to mnóstwo pracy, za co należy jej się pochwała.
Film wywarł na mnie ogromne wrażenie. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak mi się spodoba. To wspaniała, wzruszająca historia o miłości nastolatków, trudach życia młodych, wyborach jedynych w swoim rodzaju i najważniejszych w życiu, o tym, że czasem jeden dzień, jedno zdarzenie może zmienić całe nasze życie. Sprawić, że nie dowiemy się, czy dostaliśmy się na studia, że już nigdy nie przytulimy kogoś. Ten film i wydarzenia, które opisuje, skłaniają do refleksji. Bardzo głębokiej. Polecam.

Moja ocena: 5/6
Tytuł oryg.: If I Stay
Reżyseria: R.J. Cutler
Scenariusz: Shauna Cross
Produkcja: USA
Rok produkcji: 2014
Gatunek: dramat, romans
Czas: 106 min
Wersja językowa: napisy PL


Wszystkie zdjęcia pochodzą z wyszukiwarki Google, oprócz plakatu, który pochodzi ze strony Filmweb. Opis pochodzi ze strony http://www.multikino.pl
Powyższy tekst nie jest recenzją, jest jedynie opinią polecającą i własnymi przemyśleniami na temat filmu.