2014/04/16

112. Królewski Zwiadowca - John Flanagan

Zwiadowcy. Królewski zwiadowca
Tytuł oryg.: The Royal Ranger
Seria/cykl: Zwiadowcy #12
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 488
Gatunek: przygodowa



Minęło piętnaście lat. W Araluenie nastały zmiany. Król jest chory i zamiast niego włada Cassandra, korpusem dowodzi Gilan, a Halt przebywa na emeryturze. Przyjaciele martwią się o Willa, który po wydarzeniach sprzed półtora roku jest załamany i ślepo szuka zemsty. Postanawiają upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: nauczyć dyscypliny piętnastoletnią Maddie i odciągnąć Willa od ponurych myśli. W ten sposób Will zyskuje uczennicę, która być może da początek szkoleniu kobiet na zwiadowców. Na początku nie jest łatwo. Maddie jest nieco rozpieszczona, nieposłuszna i uparta. Jednak Willowi udaje się ją zmienić. Wkrótce razem wyruszają na misję.

Nie muszę chyba pisać, że "Zwiadowcy" to moja ukochana seria, a John Flanagan jest moim ulubionym autorem. Od kiedy sięgnęłam po pierwszy tom, nie mogłam się doczekać kolejnego. Na dwunasty musiałam trochę poczekać, ale było warto.

Czytałam różne opinie o "Królewskim Zwiadowcy". Niektórzy twierdzą, że brakuje Halta, a co za tym idzie - humoru. Według mnie jest wręcz przeciwnie. W kilku częściach Halta było mniej niż tutaj, a jakoś przetrwaliśmy. Trzeba też się z tym pogodzić, że nie jest on nieśmiertelnym bohaterem. Humor jest zawsze. Sprzeczki Willa z Maddie czasami tak były podobne do sprzeczek Willa z Haltem, że się łezka w oku kręciła na samo wspomnienie.

Kolejną rzeczą, na którą kilka osób zwróciło uwagę, jest osoba Maddie. Niektórych denerwowała, mnie jednak nie. Polubiłam ją nawet. Na początku jest denerwująca, wredna i trochę głupia. Jednak przechodzi przemianę z wyrafinowanej damy (co to lubi se po lasach polatać) w prawdziwą zwiadowczynię i osobę dostrzegającą potrzeby innych. Bardzo podobało mi się, jak Flanagan pokazał jej przemianę, determinację. Było kilka błędów, lecz Maddie nie chciała zawieść Willa i to ją determinowało do poprawy. Autor znów przytoczył w pięknych przykładach to, co jest najważniejsze w życiu.

Mimo, że jest to już dwunasta część, tego się nie czuje. "Zwiadowców" się chłonie tak szybko, że nawet się nie obejrzałam, a wszystkie wydane tomy śmignęły mi pod nosem. Flanagan nie ciągnie niczego na siłę,  dziwię się mu, skąd bierze tyle pomysłów. Jest oczywiście schemat, który co jakiś czas się powtarza, ale to dla niego charakterystyczne. Zaskakujące jest, że potrafi w każdej części praktycznie przedstawić coś innego, równie ciekawego.

Bardzo charakterystyczne są również jego opisy. Choć długie, przeważające w książkach, nie są przytłaczające. Wręcz przeciwnie - są bardzo ciekawe. Flanagan nie stara się tłumaczyć nam czegoś, co już było wytłumaczone. Opowiada nam historię w taki sposób, jakbyśmy żyli w tym samym świecie i operowali tym samym językiem. Nie upraszcza swojego języka, który zresztą jest łatwy w zrozumieniu i barwny. Używa też fachowych określeń, zmuszając nas do myślenia. Bardzo podoba mi się ten styl, bo w ten sposób wiele się uczymy. Warto również zwrócić uwagę na poziom, na jakim autor pisze swoje książki. Czytając pierwszą część, nie czułam, że jest to debiut. Flanagan pisze niezmiennie, bardzo dobrze i za to go lubię.

O bohaterach nie ma co pisać. Są wspaniali jak zawsze. Flanagan ma w swoich powieściach tyle barwnych i ciekawych postaci ilu ja z pewnością bym nie wymyśliła. Jest oczywiście humor, jest napięcie i niebezpieczeństwo. Jest przyjaźń, miłość, tęsknota, ból, gorycz porażki i słodycz wygranej. "Zwiadowcy" nadal pozostają moją ulubioną serią, mimo kilku momentów, kiedy chciałam udusić autora. 
Cena detaliczna: 43,90 zł
Moja ocena: 10/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Książkowe Podróże (Araluen to fikcyjne państwo)