2014/02/22

[016. Filmowa Sobota] Księżna (2008)



Tytuł oryg.: The Duchess
Scenariusz: Anders Thomas Jensen, Jeffrey Hatcher, Saul Dibb
Reżyseria: Saul Dibb
Premiera: 9 stycznia 2009 (Polska) 3 września 2008 (świat)
Produkcja: Francja, USA, Wielka Brytania, Włochy
Gatunek: dramat historyczny
Czas: 110 min
Wersja językowa: lektor PL


XVIII-wieczna Anglia. Georgiana Cavendish zostaje żoną księcia Devonshire, a tym samym księżną Devonshire. Jednak małżeństwo z nim jest piekłem. Okazuje się, że mąż ją zdradza, a nawet ma dziecko sprzed małżeństwa. Kobieta musi wytrwale wytrzymywać obelgi ze strony księcia, kiedy nie udaje jej się urodzić mu dziedzica. Poznaje Bess Foster, która staje się jej przyjaciółką. Ale los znowu obraca się przeciwko Georgianie. Jej przyjaciółka bowiem zamieszkuje w zamku księcia i dzieli z nim łoże. Ta zdrada doprowadza do załamania księżnej. Tylko jednej osobie może zaufać, tylko jeden mężczyzna ją kocha.

Czy księżna ma jakiekolwiek szanse na wyzwolenie się spod władzy męża? Czy będzie szczęśliwa? 

Obejrzałam ten film tylko z trzech powodów - po pierwsze: główną rolę gra Keira Knightley, jedna z niewielu aktorek, które lubię oglądać w filmach kostiumowych. Wprawdzie kojarzę ją tylko z takimi produkcjami; po drugie: kostiumy i wnętrza; po trzecie: piękna muzyka. "Księżna" to opowieść o kobiecie, która została zhańbiona przez męża, mimo że nie okazano tego publicznie. Stała się ikoną mody, jedną z najważniejszych dam w Anglii. Doskonale radziła sobie w towarzystwie, orientowała się w polityce, jednak wiodła ciężkie życie. 

Oglądałam ten film nudząc się. Żadnej ciekawej akcji, wszystko dzieje się albo w posiadłości Devonshire, albo gdzieś w Anglii. Georgiana jest wypłukana z wszelkich uczuć, rozpieszczona, z niewyparzoną gębą do tego płaska jak deska - idealna żona dla arystokraty. Jej historia w ogóle mnie nie wzruszyła. W końcu takie były realia tamtych czasów. Zdrady na dworze? Nawet królom się zdarzały! Całości brakuje jakiegoś... czegoś. Księżna nie jest wcale lepsza od swojego męża. Namiętnie go zdradza z Greyem, czego owocem staje się córka. 
Dibb chciał pokazać realia XVIII wieku. Udało mu się, ale to nie jest film, który zadowoli współczesne kobiety. Jakiegoś historyka? Może. Mnie na pewno nie, choć gdybym miała pisać pracę o tych czasach, z pewnością w moich źródłach znalazłaby się "Księżna". 

Do czego mogę porównać ten film? Z pewnością nie do "Sisi", który w przeciwieństwie do "Księżnej" jest wzruszający, opowiada historię zakochanej dziewczyny, która stała się cesarzową, a która musiała cierpieć śmierć dzieci. Tymczasem tutaj żadnych śmierci nie ma. Jedyne, co mnie trochę zasmuciło, to fakt, że w ostateczności nasza kochana Georgiana wróciła w ramiona kochającego męża. Totalny blef. 

Przez cały metraż, Georgiana jest tą dobrą i pokrzywdzoną. Nuda. Gdybyśmy natomiast odwrócili role i to książę Devonshire był głównym bohaterem, film byłby zdecydowanie ciekawszy. Mielibyśmy przykład angielskiego lorda, który jest rozdarty między pożądaniem a honorem szlachcica. Wielka szkoda, że Dibb o tym nie pomyślał. 
Jedyną rzeczą, wartą zobaczenia w filmie są kostiumy i piękne wnętrza. To na nie patrzyłam z zachwytem, chłonąc każdy szczegół i starając się wyryć go sobie w pamięci. Można też wiele nauczyć się o życiu arystokracji, choć fabuła skupia się głównie wokół zdrad. Z "Księżnej" pożytku nie ma poza tym żadnego. Tak jak mówiłam, to nie jest film dla współczesnych kobiet, które pragną pochlipać trochę nad losem biednej młodej kobiety. 

Tytułową rolę, jak wspomniałam, objęła Keira Knightley znana Wam z "Piratów z Karaibów", "Króla Artura", "Duma i uprzedzenie", a także "Anna Karenina" czyli głównie filmów kostiumowych. Teraz Was zaskoczę. Kojarzycie Voldka? To właśnie Ralph Fiennes czyli Książę Devonshire. Szczerze - nie poznałam. Jacyś fani "Filarów Ziemi"? Hayley Atwell z tegoż właśnie serialu tutaj zagrała Bess Foster. Średnio przystojny Grey to Dominic Cooper znany (przynajmniej mnie) z musicalu "Mamma mia!". 

Tak więc, drogie panie, jeżeli nie macie zadanej ważnej pracy z historii na temat realiów XVIII-wiecznej Anglii, a chcecie sobie popłakać i się wzruszyć to lepiej obejrzyjcie kolejny raz "Sisi", aniżeli wściekajcie się nad tym filmem. 

Moja ocena: 2/6 (+1 za obsadę, +1 za kostiumy i wnętrza)
Zwiastun: